B777 Malaysia zestrzelony na Ukrainie
Samolot malezyjskich linii lotniczych lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur w rejsie MH17 został zestrzelony na terytorium wschodniej Ukrainy. Na pokładzie było 280 pasażerów i 15 członków załogi. Ponad 150 osób na pokładzie miało paszporty holenderskie.
Samolot został zestrzelony przez rakietę ziemia-powietrze. Nikt nie przeżył katastrofy.
Dominik Sipinski
Informacje o zestrzeleniu potwierdził prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, który równocześnie zapewnił, że ukraińskie siły zbrojne nie mają z tym nic wspólnego. Do ataku nie przyznali się także separatyści.
Katastrofa nastąpiła w okolicy miasteczka Grabowe w pobliżu granicy z rosyjskim obwodem rostowskim, ok. 80 km na wschód od Doniecka. Spalone resztki rozrzucone są w promieniu ok. 15 km, a we wraku odnaleziono już dziesiątki ciał ofiar.
Przewoźnik potwierdził, że stracił kontakt z samolotem. Nie podał jednak żadnych szczegółów. Służby ukraińskie podkreśliły, że piloci nie zgłaszali żadnych problemów technicznych.
Na rosyjskim portalu społecznościowym V Kontakte oraz na YouTube pojawiły się amatorskie nagrania pokazujące z oddali prawdopodobnie spadający samolot, a potem moment katastrofy i unoszące się kłęby czarnego dymu. Nie jest jednak pewne, czy to nagranie dzisiejszej katastrofy, czy też wcześniejszego zestrzelenia samolotu ukraińskich sił zbrojnych.
Rejs MH17 obsługiwał Boeing 777-200 o znakach rejestracyjny 9M-MRD. Start z Amsterdamu nastąpił o godzinie 12:15. Przed katastrofą samolot podróżował na wysokości 33 tys. stóp (ok. 10 km). Lądowanie w Malezji miało nastąpić o 6 rano (północ czasu polskiego).
Katastrofa nastąpiła nad terytorium, na którym toczą się walki pomiędzy władzami w Kijowie a prorosyjskimi separatystami. Doradca szefa MSW Ukrainy poinformował, że samolot został zestrzelony za pomocą radzieckiego zestawu rakietowego ziemia-powietrze Buk. Dziennik "Ukraińska Prawda" ocenił, że buntownicy ze wschodniej Ukrainy dysponują taką bronią, co potwierdzają udostępnione przez aktywistów Euromajdanu zdjęcia.
Separatyści ze wschodniej Ukrainy zaprzeczają, by to oni byli odpowiedzialni. Równocześnie prorosyjskie bojówki samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej blokują dojazd do miejsca katastrofy. Separatyści zapowiedzieli także, że przekażą śledztwo Międzypaństwowemu Komitetowi Lotniczemu (MAK). Organizacja ma siedzibę w Moskwie, ale w jej skład wchodzą również przedstawiciele Ukrainy. Według niepotwierdzonych informacji na miejsce nie mogą dotrzeć ukraińskie służby.
Prezydent Rosji Władimir Putin stwierdził, że odpowiedzialność za zestrzelenie ponoszą władze w Kijowie, bo atak nastąpił na terytorium Ukrainy.
Inne samoloty cywilne omijają obecnie region Ukrainy wschodniej. Premier Ukrainy, Arsenij Jaceniuk, zażądał śledztwa międzynarodowego w sprawie katastrofy. Biały Dom poinformował, że prezydent Obama oddelegował doradców, by pozostawali w kontakcie z Kijowem.
W poprzednich dniach na terenie obwodu donieckiego zestrzelone zostały dwa ukraińskie samoloty wojskowe: transportowy An-26 oraz myśliwiec Su-25. Poroszenko i Jaceniuk domagają się międzynarodowego śledztwa także w tych przypadkach.
Przestrzeń powietrzna nad wschodnią Ukrainą nie była obłożona w momencie katastrofy żadnymi restrykcjami. Samoloty cywilne latają regularnie nad strefami konfliktu w różnych częściach globu, o ile pozostają odpowiednio wysoko - podkreśla Reuters.
ARTYKUŁ AKTUALIZOWANY (17.7 23:45)
Dominik Sipinski