Etihad stawia tajne warunki Alitalii
Reklama
Etihad Airways są coraz bliżej przejęcia udziałów w Alitalii. Przewoźnik z Abu Zabi przedstawił listę warunków, pod którymi dokapitalizuje włoską linię. Warunki nie zostały ujawnione, podobnie jak wielkość udziału, o którym dyskutują przewoźnicy.
Już na początku lutego Etihad i Alitalia informowali o wkroczeniu w końcową fazę negocjacji. Włoski przewoźnik zmaga się z wielkimi problemami finansowymi i potrzebuje nowego inwestora, by kontynuować działalność.
Według nieoficjalnych doniesień Etihad Airways mogłyby kupić nawet do 49 proc. udziałów w Alitalii. Przewoźnik z Abu Zabi ma już udziały w airberlin i Air Serbia.
Zgodnie z oświadczeniem Etihad Airways, jeśli udziałowcy Alitalii zaakceptują warunki, transakcja zostanie sfinalizowana. Przewoźnik z Abu Zabi podkreślił, że odbędzie się to w zgodzie z wszystkimi przepisami, w tym unijnymi zasadami dotyczącymi inwestycji podmiotów spoza UE.
- Inwestycja kapitałowa w Alitalii byłaby nie tylko korzystna dla obydwu linii, ale, co nawet ważniejsze, umożliwiłaby zwiększenie oferty dla pasażerów podróżujących do i z Włoch - powiedział cytowany w komunikacie przewoźnika James Hogan, dyrektor wykonawczy Etihad Airways.
Zgodnie z komunikatem rząd Włoch jest przychylny wobec transakcji. Swoje zadowolenie wyraził też Gabriele del Torchio, dyrektor wykonawczy Alitalii.
Alitalia w ciągu drugiego półrocza ubiegłego roku otrzymała od inwestorów łącznie 500 mln euro wsparcia. Przewoźnik pomimo całkowitej prywatyzacji w 2009 r. ciągle przynosi straty. W 2012 r. rezultat na działalności podstawowej wyniósł -119 mln euro. Wynik EBIT za pierwsze trzy kwartały 2013 r. wyniósł -162 mln euro.
Największymi udziałowcami Alitalii są: grupa bankowa Intesa Sanpaolo (20,59 proc. akcji), włoska poczta (19,48 proc.) oraz bank Unicredit (12,99 proc.). Koncern Air France-KLM przed zeszłorocznym dofinansowaniem miał 25 proc. akcji, ale odmówił udziału w zwiększeniu kapitału. Obecnie francusko-holenderska grupa ma 7,08 proc. akcji Alitalii.
Dominik Sipinski
Dominik Sipinski
fot. Dominik Sipinski