Załogi LOT-u za strajkiem
Reklama
Około 80 proc. pilotów i personelu pokładowego LOT-u opowiedziało się za strajkiem w prowadzonym przez związki zawodowe referendum. Pracownicy narodowego przewoźnika sprzeciwiają się nowym zasadom wynagrodzenia.
Dominik Sipiński
Referendum zakończyło się ostatniego dnia marca. Udział wzięło w nim ok. 90 proc. załóg LOT-u, spośród których ok. 90 proc. było za strajkiem.
Po wypowiedzeniu w listopadzie ub. roku Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy w Locie obowiązują obecnie tymczasowe zasady wynagradzania. Płace pilotów i personelu pokładowego zostały obniżone o ok. 25 proc., zniesione zostało też kryterium stażu pracy. Równocześnie mocno wzrosły wynagrodzenia za dodatkowe godziny wylatane ponad miesięczną normę, czyli 45 godzin blokowych.
W opublikowanym na początku kwietnia liście Związek Zawodowy Personelu Pokładowego twierdzi, że obecnie proponowane stawki podstawowe wahają się od 1600 zł do 3500 zł brutto i należą do najniższych w Europie. Do tego nie ma żadnej gwarancji możliwości wylatania dodatkowych godzin.
Pojawiające się w mediach, w tym w depeszy PAP-u, informacje są jednak zupełnie inne. Według nich proponowane wynagrodzenia wahają się od 9945 zł do 15800 zł. Nie udało nam się zweryfikować tych informacji bezpośrednio w Locie.
Związkowcy argumentują, że w trakcie sporu zbiorowego pracodawca, czyli LOT, nie może jednostronnie zmieniać zasad zatrudnienia. A nowe płace, według związkowców, są znacznie mniej korzystne dla pracowników.
Strajku ostrzegawczego na razie jednak nie będzie. Zarówno Maciej Farski, rzecznik ZZ Pilotów Komunikacyjnych, jak i Barbara Pijanowska-Kuras, rzeczniczka LOT-u, cytowani przez PAP mówią o potrzebie porozumienia.
Obydwie strony podkreślają wspólny interes w obliczu restrukturyzacji LOT-u i zauważają, że panuje lepszy niż zwykle klimat do rozmów. Mediacje trwają już od 8 stycznia.
Dominik Sipiński
fot. Dominik Sipiński