Norwegian kupi linię, by latać do USA?
Reklama
Norwegian może kupić udziały w europejskiej linii lotniczej, która ma zezwolenie na loty do Stanów Zjednoczonych. W ten sposób irlandzka filia przewoźnika zyskałaby możliwość lotów za Atlantyk z Londynu-Gatwick.
O możliwości zakupu innej linii powiedział w rozmowie z "The Wall Street Journal" prezes Norwegiana, Bjorn Kjos. To jednak ostateczność, bo obecnie przewoźnik stara się o własne zezwolenie na loty do Stanów Zjednoczonych.
Zgodnie z unijno-amerykańską umową o otwartym niebie przewoźnicy mogą otwierać loty między dowolnymi portami lotniczymi w UE i Stanach Zjednoczonych. Niezbędne jest jednak wcześniejsze uzyskanie zgód z obydwu stron.
Główny oddział Norwegiana z bazą w Oslo ma niezbędne zezwolenia i wykonuje rejsy z trzech skandynawskich stolic do Nowego Jorku, Orlando i Fort Lauderdale.
W lipcu tego roku Norwegian zamierza jednak otworzyć trasy długodystansowe z Londynu-Gatwick, skąd będzie latał do Los Angeles, Nowego Jorku oraz Fort Lauderdale. Będą one obsługiwane przez irlandzką spółkę-córkę o nazwie Norwegian Air International. Filia w ubiegłym miesiącu otrzymała irlandzki (czyli unijny) certyfikat operatora lotniczego (AOC).
Kjos powiedział "WSJ", że spółka nadal czeka na zezwolenie ze strony amerykańskiej. Jeśli pojawi się ryzyko, że nie zostanie ono wydane do planowanej daty rozpoczęcia lotów, Norwegian rozważy zakup udziałów w linii, która może latać do Stanów Zjednoczonych. Jest to jednak ostateczność, bo Kjos podkreśla, że wolałby latać na własnym certyfikacie.
Utworzenie Norwegian Air International to ważny element długodystansowej ekspansji norweskiej linii. Dzięki unijnemu AOC linia może otwierać więcej tras do krajów, które otworzyły swoje niebo dla UE. Dotyczy to m.in. Izraela, wielu krajów w Afryce, Azji, a niedługo być może także Brazylii. Ponieważ Norwegian Air International zatrudnia lokalny personel w swoich bazach w Europie i Azji, spółka ma znacznie niższe koszty pracy niż norweski oddział. Skandynawskie koszty prace oraz podatkowe należą do najwyższych na świecie.
M.in. z tego powodu przeciwko zezwoleniu na loty do Stanów Zjednoczonych dla Norwegian Air International protestują związki zawodowe oraz konkurenci. Jak podaje "WSJ", krytycy argumentują, że Norwegian stosuje znaną z transportu morskiego strategię "handlu banderą", czyli zmiany bazy w celu unikania kosztów.
Dominik Sipiński
Dominik Sipiński
fot. Dominik Sipiński