Łódź dopłaci liniom? Debata na lotnisku
Reklama
Miasto Łódź nie wyklucza dopłat dla przewoźników, by zachęcić ich do latania z lotniska na Lublinku. Ale prezydent Łodzi oczekuje, że lotnisko przedstawi plan biznesowy, który pozwoli liczyć na zwrot z tych dopłat w postaci nowych pasażerów i inwestycji.
W terminalu łódzkiego lotniska członkowie grupy "Łódź Lublinek Airport Society" spotkali się z prezydent Łodzi oraz radnymi, władzami lotniska i dziennikarzami. Tematem debaty, która odbyła się 18.12, była sytuacja i rozwój lotnictwa w Łodzi.
Organizatorem spotkania był P. Melcer, założyciel grupy na Facebooku "Łódź Lublinek Airport Society". Głównym gościem spotkania była Hanna Zdanowska - prezydent Łodzi. Miasto jest głównym udziałowcem lotniska - ma ok. 94 proc. akcji. Obecni byli też m.in. spotterzy oraz inne osoby zainteresowane rozwojem łódzkiego portu.
W trakcie 4-godzinnego spotkania poruszonych zostało wiele wątków dotyczących aktualnej sytuacji i przyszłości łódzkiego lotniska. Główny problem to zmniejszająca się liczba pasażerów spowodowana ubogą siatka połączeń. Dyskusja w znacznej mierze dotyczyła sensowności dopłat marketingowych dla przewoźników, którzy mogliby uruchomić połączenia z Łodzi.
Zdanowska uważa, że miasto jako główny udziałowiec może partycypować w dopłatach marketingowych, ale powinny one być również udziałem marszałka województwa łódzkiego. Województwo ma niecałe 6 proc. udziałów w łódzkim porcie.
Prezydent Łodzi zauważyła, że w Polsce nie ma uporządkowanego systemu zarządzania transportem lotniczym. Jej zdaniem powinna toczyć się ogólnopolska dyskusja na temat lokalizacji lotnisk i ich ostatecznej liczby, aby nie musiały one konkurować ze sobą dopłatami. Prezydent chce rozwoju lotniska, ale wsparcie finansowe nie może być obarczone wysokim ryzykiem.
Zdaniem władz Łodzi można wspierać przewoźników, ale pieniądze wydane na promocję mają przynieść konkretne profity dla miasta i regionu. Władze portu mają za zadanie pokazać w jaki sposób i kiedy zwrócą się pieniądze, które miasto mogłoby przekazać na rozwój nowych połączeń.
Od lewej: P. Melcer - twórca grupy Łódź Lublinek Airport Society na Facebooku, Hanna Zdanowska - prezydent Łodzi, Mateusz Walasek - szef klubu radnych PO.
- Latanie dynamicznie się rozwija, ale na jego cenę składają się już nie tylko opłaty ponoszone przez pasażerów, ale i udział finansowy lokalnych samorządów. Choć wewnętrznie można się z taką polityką nie zgadzać, Lublinek został postawiony w bardzo trudnej sytuacji, bo bez podobnych do innych lotnisk, a może nawet lepszych pakietów, ma znikome szanse na rozwój własnej siatki połączeń -ocenił P. Melcer, organizator spotkania.
Melcer przekonywał, że tylko warszawskie Lotnisko Chopina może pozwolić sobie na dowolne kształtowanie cen. Wszystkie inne lotniska, w jego ocenie, muszą zachęcać linie dopłatami, niskimi stawkami opłat lub tanią obsługą naziemną.
- Przykładowo w Rzeszowie zapłacą Ryanairowi aż 24 mln zł w ciągu 4 lat, a Eurolotowi 13 mln w okresie 3 lat. Jest to budżet ponad 10 mln rocznie. Częściowo to tłumaczy, że czterokrotnie mniejszy od Łodzi Rzeszów wyprzedza nas w statystykach pasażerskich - zauważył Melcer.
Dodał, że nie należy się koncentrować na tanich liniach. Podatnicy z łódzkiego przekazali w ciągu ubiegłych dwóch lat po ok. 26 mln zł dla LOT-u w związku ze wsparciem państwowym dla tej linii, mimo to LOT do Łodzi nie zamierza latać.
Przedstawiciele łódzkich firm podkreślali konieczność otwierania nowych połączeń, szczególnie do hubów przesiadkowych. Obecne popołudniowe połączenie SAS nie daje dużych możliwości przesiadek. Okazuje się, że 70 proc. pasażerów korzystających z połączenia SAS to obcokrajowcy, którzy przylatują do Łodzi robić interesy. W związku z brakiem porannego i wieczornego połączenia do hubu, łódzki biznes jest zmuszony latać z Warszawy albo wykonywać wylot z Warszawy a przylot SAS-em do Łodzi.
Łódzkiemu pasażerowi w tym momencie brakuje dogodnych połączeń z Łodzi i korzysta z okolicznych lotnisk, najczęściej oczywiście wybiera Warszawę. Z badań prowadzonych na stołecznym lotnisku przez ostatnie 3 lata wynika, że rocznie 500-700 tys. mieszkańców aglomeracji łódzkiej (Łódź i przyległe małe miasta jak np. Zgierz) korzysta z lotniska im. Chopina. Według władz portu będą oni latać z Lublinka oddalonego o 6 km od centrum Łodzi, jeśli tylko otrzymają ofertę odpowiednich połączeń.
Kwestia wspierania marketingowego nowych połączeń i realnego zwrotu tych nakładów wciąż jest otwarta dla władz miasta.
Tomasz Wyszyński
Fot. fly4photo