Niejasne prawo dot. elektroniki w locie
Nowe przepisy dotyczące używania sprzętu elektronicznego podczas lotu są niejasne i oznaczają duże problemy dla załóg i pasażerów. Okres dostosowywania do zmiany będzie chaotyczny - przestrzega felietonista "New York Times" Joe Sharkey.
Dominik Sipiński
Amerykańska Federalna Agencja Lotnictwa zezwoliła na zmianę przepisów, które zabraniają korzystania z urządzeń elektronicznych podczas kołowania i startu. Zgodnie z nowym prawem cały czas w samolocie będzie można korzystać z tzw. przenośnych urządzeń elektronicznych, czyli m.in. smartfonów, czytników e-książek oraz tabletów.
Laptopy oraz inne większe urządzenia będą mogły być włączone dopiero powyżej 10 tys. stóp. Nadal zabronione będzie korzystanie z urządzeń, które wysyłają sygnał radiowy.
Nowe przepisy nie wchodzą jednak w życie automatycznie. Każdy amerykański przewoźnik może dostosować wewnętrzne regulacje w wybranym przez siebie terminie. Zapewne podobną możliwość będą miały linie europejskie.
- Możesz rozpocząć podróż na pokładzie samolotu linii z innymi zasadami, niż ta, na którą się przesiadasz - przestrzega Sharkey.
W ocenie felietonisty nowojorskiej gazety problemem jest duża dowolność we wdrażaniu przepisów przez linie lotnicze. W okresie przejściowym trudniejszą pracę będą mieli członkowie personelu pokładowego.
FAA pozostawiła furtkę, która nie tylko umożliwia liniom wprowadzenie zmian w różnym czasie. Każdy typ samolotu musi uzyskać odpowiedni certyfikat. Oznacza to, że w okresie przejściowym nawet w ramach tej samej linii przepisy mogą się różnić w zależności od rodzaju maszyny obsługującej rejs.
Sharkey podkreśla, że to na personel pokładowy spadnie teraz obowiązek przekonania pasażerów, że mogą mieć włączony tablet, ale nie laptopa. Nie wiadomo też np. co zrobić ze starszymi telefonami, które nie mają trybu samolotowego.
- Współczuję personelowi pokładowemu. Już teraz muszą być policjantami wyłapującymi sprzęt elektroniczny. Teraz będą musieli także ogłaszać dodatkową listę dozwolonego i zabronionego sprzętu - mówi cytowany przez Sharkeya Greeley Koch, dyrektor wykonawczy Stowarzyszenia Menedżerów Podróży Korporacyjnych.
Dominik Sipiński