Ulotne obietnice LOT-u
Reklama
Polskie Linie Lotnicze LOT poinformowały dziś (29.10) o wprowadzeniu nowej opłaty transakcyjnej za płatność dokonywaną za pomocą kart kredytowych. Od 13 listopada br. będzie ona dotyczyła wszystkich kanałów sprzedaży przewoźnika na rynku polskim.
Wśród nich był także Frank Joost, który wymachując plikiem kart płatniczych zapewniał, że LOT docenia swoich klientów i w związku z tym nie pobiera prowizji za płatność kartą. To co jednak przez kilkanaście tygodni było oczywiste, nagle przestało takie być. A zdjęcie Joosta w tajemniczy sposób zniknęło ze strony LOT-u.
Opłatę w wysokości 25 PLN poniosą wszyscy pasażerowie polskich linii, którzy zdecydują się zapłacić za rezerwację kartą kredytową. LOT zastrzegł zarazem, że w przypadku użycia karty debetowej lub wybrania innych form płatności (gotówka, przelew bankowy) dodatkowa opłata nie będzie naliczana.
Decyzja LOT-u jest zaskakująca z co najmniej dwóch względów. Po pierwsze w ostatnich miesiącach wielu przewoźników, w tym również linii niskokosztowych takich jak Wizz Air czy Ryanair, zrezygnowało z obciążania swoich klientów wygórowanymi opłatami za płatności kartami. Tymczasem LOT właśnie serwuje swoim pasażerom coś przeciwnego. Do tego kwotę 25 PLN, która ma być pobierana od każdej płatności kartą kredytową, raczej trudno uznać za rozsądną i tym bardziej uzasadnioną, bowiem znacząco przewyższa koszty ponoszone przez linię w związku z obsługą większości takich transakcji. Niełatwo także wyjaśnić, dlaczego LOT chce w ten sposób "ukarać" posiadaczy kredytowych kart co-brandingowych wydawanych z logiem przewoźnika przez bank Citi Handlowy i mBank.
Po drugie (i ważniejsze) polski przewoźnik zaledwie kilkanaście tygodni temu wyraźnie obiecał pasażerom, że takich opłat nie będzie. Chodzi o kampanię wizerunkową "Twoje Nowe Linie Lotnicze", którą LOT prowadzi od lipca br. W swym założeniu ma ona ukazać zalety produktu polskich linii na tle coraz większej konkurencji i przekonać pasażerów do korzystania z jej oferty. Na zdjęciach wyświetlanych na stronie internetowej LOT-u pojawiają się prezes Sebastian Mikosz i pracownicy linii chwalący poszczególne zalety jej serwisu.
Wśród nich był także Frank Joost, który wymachując plikiem kart płatniczych zapewniał, że LOT docenia swoich klientów i w związku z tym nie pobiera prowizji za płatność kartą. To co jednak przez kilkanaście tygodni było oczywiste, nagle przestało takie być. A zdjęcie Joosta w tajemniczy sposób zniknęło ze strony LOT-u.
Okazuje się, że po raz kolejny polski przewoźnik nie potrafi zapanować nad spójnością swojej strategii biznesowej. Podejmując chaotyczne i często ze sobą sprzeczne działania, nakierowane najprawdopodobniej na osiągnięcie doraźnej poprawy wyników finansowych, w prosty sposób zaprzecza budowanemu od lipca br. przekazowi reklamowemu. Przy okazji niestety zamiast pozyskiwać zaufanie swoich klientów, zwyczajnie wprowadza ich w błąd.
Marek Stus
Fot. Piotr Bożyk
Fot. Piotr Bożyk