Węgierski Sólyom Airways bankrutem
Reklama
Jeszcze nie wystartowała, a już jest bankrutem. Mowa tu o nowej węgierskiej linii Sólyom Hungarian Airways, która miała rozpocząć działalność przewozową z początkiem października sześcioma
Boeingami 737-500.
Według doniesień prasowych z Węgier przewoźnik zalega z opłatami lotniskowymi, pensjami dla pracowników i ratami leasingowymi dlatego zgłosił upadłość. Wielu dziennikarzy twierdzi, że linia nigdy nie otrzymała certyfikatu lotniczego AOC, a tajemniczy inwestor z Omanu w ostatniej chwili wycofał swoje pieniądze. Gazety donoszą także, że kilka dni temu zniknął zarząd przewoźnika na czele z prezesem.

Plany przewoźnika były jednak zbyt piękne i abstrakcyjne, aby mogły się spełnić. Początkowo Sólyom miał obsługiwać tylko europejskie i bliskowschodnie miasta, ale nie wykluczano, że od przyszłego roku miał uruchomić również połączenia dalekodystansowe. W pierwszych dwóch latach działalności linia liczyła na przewiezienie około 2,5 mln, a docelowo nawet 7 mln pasażerów w 2018 r. Plany flotowe był imponujące i zakładały 50 samolotów w 2017 r. W pierwszym okresie działania przewoźnik planował zatrudnić około 700, a docelowo nawet do 3 tys. pracowników.
Choć firma nazywana jest (była) "następcą Malevu" to żadna instytucja państwa nie uczestniczyła w jej tworzeniu. Wśród inwestorów są trzej biznesmeni z Węgier (52 proc.), w tym Jozsef Vago, prezes przewoźnika oraz firma z Omanu (23 proc.) i Zjednoczonych Emiratów Arabskich (25 proc.).
Nowa linia chciała rywalizować w segmencie tzw. tradycyjnych przewoźników. Do końca tego roku flota przewoźnika miała się składać z 12 Boeingów 737-500.
Piotr Bożyk
Fot. Gabor Podlovics
Według doniesień prasowych z Węgier przewoźnik zalega z opłatami lotniskowymi, pensjami dla pracowników i ratami leasingowymi dlatego zgłosił upadłość. Wielu dziennikarzy twierdzi, że linia nigdy nie otrzymała certyfikatu lotniczego AOC, a tajemniczy inwestor z Omanu w ostatniej chwili wycofał swoje pieniądze. Gazety donoszą także, że kilka dni temu zniknął zarząd przewoźnika na czele z prezesem.

Plany przewoźnika były jednak zbyt piękne i abstrakcyjne, aby mogły się spełnić. Początkowo Sólyom miał obsługiwać tylko europejskie i bliskowschodnie miasta, ale nie wykluczano, że od przyszłego roku miał uruchomić również połączenia dalekodystansowe. W pierwszych dwóch latach działalności linia liczyła na przewiezienie około 2,5 mln, a docelowo nawet 7 mln pasażerów w 2018 r. Plany flotowe był imponujące i zakładały 50 samolotów w 2017 r. W pierwszym okresie działania przewoźnik planował zatrudnić około 700, a docelowo nawet do 3 tys. pracowników.
Choć firma nazywana jest (była) "następcą Malevu" to żadna instytucja państwa nie uczestniczyła w jej tworzeniu. Wśród inwestorów są trzej biznesmeni z Węgier (52 proc.), w tym Jozsef Vago, prezes przewoźnika oraz firma z Omanu (23 proc.) i Zjednoczonych Emiratów Arabskich (25 proc.).
Nowa linia chciała rywalizować w segmencie tzw. tradycyjnych przewoźników. Do końca tego roku flota przewoźnika miała się składać z 12 Boeingów 737-500.
Piotr Bożyk
Fot. Gabor Podlovics