Azja nie zgodzi się na ETS
Reklama
Najważniejsi przedstawiciele azjatyckiego transportu lotniczego przekazali wczoraj (13.2) swoje stanowisko w sprawie europejskiego Schematu Handlu Emisjami (ETS). Podczas konferencji, w której udział wziął wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej odpowiedzialny za transport Siim Kallas zapowiedzieli, że nie zaakceptują tego projektu Brukseli. Spotkanie miało miejsce na salonie lotniczym Singapore Air Show.
Kallas również zajął twarde stanowisko, mówiąc, że choć Unia Europejska może negocjować warunki i zmiany w ETS-ie, to jedynie na własnych zasadach i bez pośpiechu. Do tego czasu ETS będzie obowiązywał w obecnym kształcie i dotyczył wszystkich przewoźników latających do Europy.
Przemówienie Kallasa w Singapurze jest bardzo znaczące, bo zaledwie kilka dni wcześniej chiński rząd prawnie zakazał swoim przewoźnikom brania udziału w ETS-ie. Podobna ustawa jest już w amerykańskim Kongresie i wkrótce zapewne wejdzie w życie.
Nie wiadomo, jak zakończy się spór o ETS. Kallas zgodził się, że potrzebne są rozmowy wielostronne w ramach ICAO. Tymczasem pozaeuropejskie rządy grożą sankcjami, które mogą uderzyć nie tylko w przewoźników, ale także np. w Airbusa, który ma jedną ze swoich fabryk w chińskim Tianjin.
Już wkrótce na łamach Pasazer.com ukaże się szczegółowa analiza mechanizmów ETS i powodów, dla których system jest tak mocno krytykowany przez pozaunijnych przewoźników.
Dominik Sipiński
Dominik Sipiński