Gość Pasażera: Robert Rutczyk

5 listopada 2011 00:45
7 komentarzy
Reklama
Gościem Pasazer.com jest Robert Rutczyk, strażak Lotniskowej Służby Ratowniczo-Gaśniczej z lotniska w Katowicach i przewodniczący ogólnopolskiego Stowarzyszenia LSR-G. W rozmowie mówi o tym, czy strażacy na polskich lotniskach mają dużo pracy i o tym, dlaczego Stowarzyszenie nie akceptuje obecnej sytuacji prawnej, która pozbawia ich praw emerytalnych posiadanych przez państwowych strażaków.



Pasazer.com: Ostatnia katastrofa lotnicza na polskim lotnisku komunikacyjnym wydarzyła się niemal 20 lat temu, wtedy rozbił się Airbus A320 Lufthansy w Warszawie. Czy to znaczy, że lotniskowi strażacy się nudzą? [Rozmowa miała miejsce przed awaryjnym lądowaniem bez wysuniętego podwozia Boeinga 767 LOT-u w Warszawie - przyp. red.]

Robert Rutczyk: W polskich portach lotniczych strażacy nie mogą narzekać na nudę czy monotonię służby. Podstawowe obowiązki wynikają z przepisów prawa międzynarodowego i krajowego. Codziennie na każdym lotnisku mamy od kilku do kilkunastu interwencji.

Co jakiś czas występują pożary obiektów, które są bezpośrednio sygnalizowane i reakcja straży lotniskowej jest natychmiastowa. Po prostu gasimy ogień w zarodku.

Pasazer.com: Czyli alarmy pożarowe, fałszywe alarmy – do tego ogranicza się działalność LSR-G?

Robert Rutczyk: To tylko część działań w infrastrukturze lotniska. Każdy strażak jest ratownikiem medycznym i często udzielamy bezpośrednio pomocy medycznej lub wspieramy działanie służb medycznych. To także działania związane z potencjalnym zagrożeniem terrorystycznym, walka z powodzią i podtopieniami. I najważniejsze - lądowania awaryjne o różnej skali zagrożenia statku powietrznego. Wyjazdów na lotniskach do akcji jest czasami więcej niż w niejednej jednostce ratowniczo-gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej (PSP).

Pasazer.com: Jak przygotowujecie się do akcji i co dzieje się pomiędzy wyjazdami?

Robert Rutczyk: Codzienne życie w strażnicy to także szkolenia, konserwacja sprzętu i jego naprawy. Pojazdy, którymi dysponuje lotniskowa służba ratowniczo gaśnicza warte są wiele milionów, stąd też wymagania utrzymania go w jak najlepszym stanie. Oprócz tego strażak przynajmniej raz na trzy lata powinien odbyć szkolenie specjalistyczne w ośrodku w Wielkiej Brytanii lub Lipsku.



Pasazer.com: Dla większości pasażerów jedyny kontakt z LSR-G jest wtedy, gdy podczas wsiadania do samolotu widzą wóz zabezpieczający tankowanie. Dlaczego to tak niebezpieczne i na czym polega owo "zabezpieczanie"?

Robert Rutczyk: Zagrożenie wynika z dużej ilości paliwa, która jest przetłaczana pod ciśnieniem między dwoma zbiornikami samochodu i samolotu. W przypadku rozszczelnienia może dojść do zapłonu paliwa. Istnieje prawdopodobieństwo gwałtownego pożaru, który bez natychmiastowej interwencji może objąć cały kadłub, nim pasażerowie zdążą się ewakuować z pokładu. Zabezpieczenie polega na utrzymaniu pełnej gotowości bojowej, strażacy mają uzbrojone systemy gaśnicze, obserwują proces tankowania, mają łączność, aby wezwać wsparcie.

Pasazer.com: Czy lotniskowa straż pożarna to taka sama służba jak straż państwowa?

Robert Rutczyk: Obie formacje są służbami ochrony ludności i prawo obie nazywa jednostkami ochrony przeciwpożarowej. Przeznaczeniem obu jest nieść pomoc obywatelom polskim i międzynarodowym. Lotniskowa służba ratowniczo-gaśnicza to wysoce wyspecjalizowana jednostka ochrony przeciwpożarowej gwarantująca bezpieczeństwo w obszarze oddziaływania portu lotniczego. Specjalizacja niesie za sobą różnice wynikające ze skali zagrożenia i podejmowanych działaniach taktycznych.



Pasazer.com: Na czym polegają te różnice?

Robert Rutczyk: LSR-G jako jedyna służba w Polsce ma wyznaczone czasy działania wynoszące zaledwie kilkadziesiąt sekund. Norm czasowych nie mają jednostki PSP. Do tego skala potencjalnego zagrożenie jest nieporównywalna do sytuacji poza lotniskiem. Na pokładzie samolotu kodu C jest około 180 pasażerów i ponad dwadzieścia tysięcy litrów paliwa lotniczego. W sytuacji pożaru ludzie ci są zdani na łut szczęścia, szybkość i trafność podjętych działań i umiejętności ratowników. Różnice widoczne są także w sprzęcie zaprojektowanym od podstaw do działań lotniskowych, gdzie czynnikiem numer jeden jest czas dotarcia i szybkość. Silniki w lotniskowych samochodach pożarniczych mają moc od 580 koni mechanicznych do ponad 1400.

Pasazer.com: Różnice widać też w przepisach. Według polskiego prawa strażacy LSR-G są traktowani gorzej niż PSP i w przeciwieństwie do nich nie mogą przejść na emeryturę już po 15 latach pracy. Da się to jakoś uzasadnić?

Robert Rutczyk: Strażacy lotniskowi mają identyczne wyszkolenie jak funkcjonariusze PSP, czyli kończą razem te same szkoły, według identycznego programu nauczania. Dodatkowo muszą kończyć szkolenia specjalistyczne certyfikowane na trzy lata. Praca strażaka lotniskowego polega na tym samym co PSP. Rodzaj wykonywanej pracy jest taki sam, a różnice wynikają tylko ze statutu właścicielskiego pracodawcy. Dlatego taki stan rzeczy jest niedopuszczalny i nie znajduje nawet najmniejszego uzasadnienia dla obecnej sytuacji.

Pasazer.com: Rząd odpowiada jednak, że podobne przywileje trzeba byłoby nadać wielu innym służbom, np. zakładowym strażom pożarnym, a to byłoby obciążeniem dla budżetu.

Robert Rutczyk: Mamy całkowicie odmienne zdanie. W przeciwieństwie do funkcjonariuszy PSP, strażacy lotniskowi i zakładowi płacą większą składkę z tytułu emerytury pomostowej, choć tylko część może być nimi objęta. Dodatkowe rozwiązania rentierskie oznaczałaby zerowy koszt dla budżetu. Problemem dla MSWiA jest wprowadzenie naszych propozycji dla swoich pracowników mundurowych, którzy na swoje emerytury do tej pory nie odłożyli nawet grosza. To jest właśnie obciążenie budżetu!
W odróżnieniu od zakładowych straży pożarnych chroniących mienie i pracowników danego zakładu, LSRG ma za zadanie ochronę statków powietrznych różnych krajów, obywateli wszystkich państw. Jako pierwsi mamy do czynienia ze światowymi pandemiami: wąglik, ptasia grypa itp. Niejednokrotnie udzielamy pomocy chorym, wcześniej nie zdiagnozowanym, np. nosicielom HIV.

Pasazer.com: Znieśmy zatem przywileje emerytalne dla wszystkich.

Robert Rutczyk: W zawodach, gdzie do ratowania życia ludzkiego kluczowa jest sprawność psychofizyczna, nie ma uzasadnienia do zrównania wszystkich w jednakowym stopniu. To tak jak byśmy chcieli, żeby wszyscy byli jednakowo bogaci. Dla nas kryterium minimalnym jest wiek 55 lat i staż pracy w zawodzie co najmniej 25 lat. Jest to rozwiązanie amerykańskie. Reformy systemu emerytur służb mundurowych są koniecznością. Ale tutaj wartością najwyższą wydaje się racja polityczna a nie zdrowy rozsądek.



Pasazer.com: Uda się coś zmienić? Działacie już od pewnego czasu i na razie bez sukcesów.

Robert Rutczyk: Jako organizacja na problem oficjalnie zwróciliśmy uwagę w 2010 roku i powoli zamykamy drogę prawną w Polsce. Stowarzyszenie jest wspierane przez towarzystwa i osoby ze środowiska prawniczego, które jednoznacznie wskazują na oficjalne łamanie norm i protokołów międzynarodowych ratyfikowanych przez RP. Wierzymy w sukces.

Pasazer.com: Czy wasza sprawa jest jednak istotna dla zwykłego pasażera?

Robert Rutczyk: Obecna sytuacja sprzyja zatrudnianiu emerytowanych funkcjonariuszy PSP. Powoduje to, że personel straży lotniskowej może mieć sprawność psychofizyczną nieco gorszą niż służby państwowe. A to powoduje różnice i zaniżenie standardów w ratownictwie na terytorium RP. Problem nie jest jeszcze drastyczny, gdyż prawnie został umocowany dokładnie dwadzieścia lat temu. Pasażerowie mogą czuć się bezpieczni.

Pasazer.com: Czy zatem należy całkowicie rozdzielić obydwie służby, by nie dopuścić do sytuacji, że emeryci z PSP przechodzą do LSR-G? A może właśnie bardziej zacieśnić i zintegrować system szkoleń i kariery?

Robert Rutczyk: Współpraca pomiędzy obiema formacjami jest koniecznością i nie wyobrażam sobie działań na lotnisku bez wsparcia PSP. W Hiszpanii funkcjonuje rozwiązanie, które całościowo rozwiązuje problem emerytur i emerytów. Lotniska zatrudniają na trzyletni kontrakt strażaków miejskich i ponoszą koszty pensji i sprzętu. Po kontrakcie strażacy wracają do siebie, do jednostki, na co najmniej rok służby i po tym okresie mogą ponownie się ubiegać o kontrakt u zarządzającego lotniskiem. Takie rozwiązanie byłoby idealne.

Pasazer.com: Starsi strażacy po pracy w PSP to jednak osoby z dużym doświadczeniem.

Robert Rutczyk: "Emeryt", czyli osoba teoretycznie wypalona zawodowo, weteran służby, oczywiście ma jakieś doświadczenie zawodowe ale ... czy to jest dobry kierunek? Znaczna część personelu straży lotniskowych jest także członkami OSP ujętych w krajowym systemie ratowniczo-gaśniczym, dlatego mają podobne doświadczenie, jak funkcjonariusze PSP. Mając do dyspozycji na zmianie ośmiu ludzi, w tym doświadczonych czterech kierowców, wolałbym, aby pozostała czwórka była jak najbardziej wydolna fizycznie.



Pasazer.com: Czy wyróżniłby pan jakieś lotniska jako szczególnie walczące o korzystną sytuację LSR-G? Jak to wygląda w Katowicach, skąd pochodzi wasze stowarzyszenie?

Robert Rutczyk: Szczecin, Wrocław, Warszawa, Katowice, Kraków, Rzeszów, Poznań, Bydgoszcz to najbardziej aktywni członkowie Stowarzyszenia. Swoją siedzibę Stowarzyszenie ma nie przez przypadek w Airport Katowice. Górnośląskie Towarzystwo Lotnicze S.A. jest członkiem Global Compact i wspiera inicjatywy organizacji, jak poszanowanie wolności zrzeszania się czy też przeciwdziałanie dyskryminacji w sferze zatrudnienia.

Pasazer.com: Czy Stowarzyszenie LSR-G powstało tylko w celu walki o zrównanie przywilejów emerytalnych?

Robert Rutczyk: Dyskryminacja to jedyny problem, na który zwróciliśmy uwagę publicznie i prosimy o jego nagłaśnianie w mediach. Pozostałe sprawy tyczą się jakości służby bądź zmian uregulowań prawnych. Jako przykład podam nasze wystąpienie do EASA o zwolnienie strażaków z kontroli bezpieczeństwa w trakcie wykonywania obowiązków służbowych. To także prośby o wprowadzenie wymagań do posiadania przez lotnisko pojazdu do działań w infrastrukturze portu lotniczego, czy też wyposażenie strażnic w sprzęt sportowy i odnowy biologicznej. Zajmujemy się także edukacją.

Pasazer.com: Dziękuję za rozmowę.

Już po rozmowie z Robertem Rutczykiem na warszawskim lotnisku Chopina awaryjnie lądował Boeing 767-300ER PLL LOT. Samolot przyziemił bez wysuniętego podwozia. Dzięki przygotowaniu pasa startowego i pokrycie go specjalną pianą gaśniczą oraz błyskawicznej reakcji nie doszło do pożaru, choć w wyniku tarcia pojawiły się iskry. Po szczęśliwym zakończeniu sytuacji wielokrotnie podkreślano kunszt załogi samolotu, ale równie dobrym przygotowaniem i opanowaniem wykazały się służby ratunkowe na lotnisku Chopina. Gdyby nie odpowiednia reakcja LSR-G, samolot mógł nawet po udanym lądowaniu stanąć w płomieniach.

rozmawiał Dominik Sipiński
fot. Stowarzyszenie LSR-G, Dominik Sipiński

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
gosc_eac4e 2011-11-12 17:25   
gosc_eac4e - Profil gosc_eac4e
Hops jeśli pracujesz jako Followek to na pewno wiesz jaka temp panuje w sezonie letnim na PPS. Poniżej masz fragment ze specyfikacji Jet A-1 więc nie twierdź , że pod SP jesteśmy dla zabezpieczenia ewentualnego rozlewiska.
Paliwo lotnicze Jet A-1
Specyfikacja
Temperatura zapłonu, min,
gosc_3ea4f 2011-11-07 11:13   
gosc_3ea4f - Profil gosc_3ea4f
To tak jak i nikt nikogo nie zmusi do oddychania ... i życia w tym kraju ...a większość narzeka :P takie to już prawo ironii losu. Moim zdaniem każdy ma prawo do walki o swoje racje. Tym bardziej, że nie będzie to kolejna przechowalnia dla mundurowych emerytów.
szumny 2011-11-07 10:37   
szumny - Profil szumny
Podobno zostaną ukarani więzieniem ci którzy zmuszają strażaków do pracy w LSR-G.
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy