Ponad 20 krajów razem przeciw ETS-owi
Dominik Sipiński
Reklama
Ponad 20 państw, w tym Rosja, Chiny, Indie, Brazylia i Stany Zjednoczone - wydały wspólne oświadczenie sprzeciwiające się Europejskiemu Systemowi Handlu Emisjami (ETS). Deklarację podpisano w Berlinie, a poinformował o tym Prashant Sukul, sekretarz w ministerstwie lotnictwa cywilnego Indii.
Sygnatariusze walczą z tym, by już od 1 stycznia 2012 r. system ETS objął także lotnictwo cywilne. Jeśli tak się stanie przewoźnicy lotniczy, także ci spoza Unii Europejskiej, będą musieli wykupywać specjalne zezwolenia na emisję gazów cieplarnianych.
Państwa sprzeciwiające się ETS-owi uważają, że jednostronne narzucenie tego systemu przez UE jest złamanie międzynarodowych porozumień i stoi w sprzeczności z konwencjami ICAO. Sygnatariusze deklaracji wezwali do powstrzymania się od uwzględniania przewoźników spoza Europy w ETS-ie.
Sukul, przemawiając w imieniu ponad 20 państw, podkreślił, że zdecydowanie skuteczniejszą metodą walki z emisjami gazów byłoby podejście globalne pod egidą ICAO. Innym sposobem byłoby nałożenie rynkowych opłat na przewoźników na konkretnych trasach.
Prashant Sukul zasugerował, że jeśli UE nie wycofa się z systemu ETS, może rozpocząć się wojna handlowa pomiędzy Indiami i wspólnotą.
- Wszystko będzie wtedy dyskutowane i tak, to naturalne, że prawa przewozowe również odegrają rolę. Obecnie unijni przewoźnicy mają większe oferowanie na trasach do Indii niż przewoźnicy z Indii - podkreślił Prashant Sukul.
Sprawa ETS-u trafiła już do Sądu Europejskiego. W czwartek Doradca Generalny ma wydać niewiążącą opinię w sprawie, którą przeciwko Komisji Europejskiej wniosło Amerykańskie Stowarzyszenie Transportu Lotniczego wespół z American Airlines i United Continental Holdings.
Wśród najgłośniej protestujących przeciwko ETS-owi są Chiny. Przedstawiciele tego kraju wielokrotnie grozili już nałożenie wysokich opłat i zamknięciem rynku dla unijnych przewoźników, jeśli ETS obejmie linie lotnicze spoza UE od 1 stycznia 2012 r.
Dominik Sipiński
Sygnatariusze walczą z tym, by już od 1 stycznia 2012 r. system ETS objął także lotnictwo cywilne. Jeśli tak się stanie przewoźnicy lotniczy, także ci spoza Unii Europejskiej, będą musieli wykupywać specjalne zezwolenia na emisję gazów cieplarnianych.
Państwa sprzeciwiające się ETS-owi uważają, że jednostronne narzucenie tego systemu przez UE jest złamanie międzynarodowych porozumień i stoi w sprzeczności z konwencjami ICAO. Sygnatariusze deklaracji wezwali do powstrzymania się od uwzględniania przewoźników spoza Europy w ETS-ie.
Sukul, przemawiając w imieniu ponad 20 państw, podkreślił, że zdecydowanie skuteczniejszą metodą walki z emisjami gazów byłoby podejście globalne pod egidą ICAO. Innym sposobem byłoby nałożenie rynkowych opłat na przewoźników na konkretnych trasach.
Prashant Sukul zasugerował, że jeśli UE nie wycofa się z systemu ETS, może rozpocząć się wojna handlowa pomiędzy Indiami i wspólnotą.
- Wszystko będzie wtedy dyskutowane i tak, to naturalne, że prawa przewozowe również odegrają rolę. Obecnie unijni przewoźnicy mają większe oferowanie na trasach do Indii niż przewoźnicy z Indii - podkreślił Prashant Sukul.
Sprawa ETS-u trafiła już do Sądu Europejskiego. W czwartek Doradca Generalny ma wydać niewiążącą opinię w sprawie, którą przeciwko Komisji Europejskiej wniosło Amerykańskie Stowarzyszenie Transportu Lotniczego wespół z American Airlines i United Continental Holdings.
Wśród najgłośniej protestujących przeciwko ETS-owi są Chiny. Przedstawiciele tego kraju wielokrotnie grozili już nałożenie wysokich opłat i zamknięciem rynku dla unijnych przewoźników, jeśli ETS obejmie linie lotnicze spoza UE od 1 stycznia 2012 r.
Dominik Sipiński
mimis
hops
jjemiolo
spotter10