MH370: Czarne skrzynki znalezione?
Reklama
Chińskie i być może australijskie statki odebrały sygnał, który jest zgodny z nadawanym przez "czarne skrzynki" zaginionego Boeinga 777 Malaysia Airlines. Poszukiwania są gorączkowe, bo za kilka dni urządzenie przestanie wysyłać dźwiękowe sygnały.
Dominik Sipiński
Ultradźwiękowy sygnał o częstotliwości 37,5 kHz wykrył w strefie poszukiwań na Oceanie Indyjskim chiński statek Haixun 01. W sobotę (5.4) odbierał go przez 90 sekund, dzień wcześniej tylko przez chwilę. Obydwa nasłuchy miały miejsce w odległości zaledwie 2 km od siebie, co wskazuje na to samo źródło ultradźwięku.
Akustyczny lokalizator "czarnych skrzynek" samolotu, który zniknął z radarów 8 marca, nadaje dźwięk o takiej właśnie częstotliwości. Nasłuch miał miejsce w obszarze, który na podstawie danych satelitarnych został zidentyfikowany jako najbardziej prawdopodobne miejsce rozbicia rejsu MH370.
Również australijskie statki odebrały sygnał, choć nie potwierdzono, jaką miał on częstotliwość. Odczyt miał miejsce 300 mil morskich (555 km) od miejsca, w którym ultradźwięki odebrał chiński statek.
Na miejsce odczytu przez Haixun 01 płynie brytyjski statek HMS Echo, który ciągnie precyzyjne podwodne urządzenie nasłuchowe. Statek powinien wkrótce dotrzeć na miejsce.
W akcji bierze udział ok. 12 statków i 13 samolotów. Trwa wyścig z czasem, bo baterie nadajników działają jedynie przez 30 dni po katastrofie. Oznacza to, że ich sygnał zacznie słabnąć 8 kwietnia, a po kolejnych kilku dniach całkowicie zamilknie.
Cytowany przez "The Guardian" oceanograf David Gallo podkreśla, że w oceanie nie ma naturalnych źródeł dźwięków o tej częstotliwości. Dodaje, że z uwagi m.in. na prądy termiczne fale dźwiękowe mogą rozchodzić się na duże odległości. Nawet jeśli na podstawie dźwięków nie uda się odnaleźć "czarnych skrzynek", pozwolą one na zawężenie pola poszukiwań i ułatwią pracę podwodnym robotom.
Dno w obszarze poszukiwań znajduje się na głębokości 4,5 km, co utrudnia akcję. Nawet jeśli uda się znaleźć wrak, podniesienie go będzie niezwykle trudne.
Pojawiły się również doniesienia o obiektach sfotografowanych przez chińskie samoloty w pobliżu miejsca usłyszenia sygnałów. Nie ma jednak potwierdzenia, czy to fragmenty rozbitego samolotu.
Dominik Sipiński