Marcowa awaria silnika SP-LRF

23 marca 2018 roku rejs LO6506, z Cancun do Warszawy, był obsługiwany przez Boeinga 787-8 o rejestracji SP-LRF "Franek". W czasie lotu, na wysokości 39 tysięcy stóp, nad Oceanem Atlantyckim, w odległości około 440 mil na południowy zachód od Wysp Bermuda, piloci byli zmuszeni do wyłączenia jednego z siników na skutek jego awarii. Załoga obniżyła wysokość do 22 tysięcy stóp i skierowała samolot do Nowego Jorku, który był oddalony o około 700 mil na północ od pozycji Dreamlinera. Maszyna wyłądowała na drodze startowej 04L lotniska JFK po 2 godzinach i 15 minutach lotu. W czasie lotu drugi, sprawny silnik miał 3-sekundowe poważne zakłócenie pracy, które mogło doprowadzić do konieczności jego wyłączenia. Po wyładowaniu okazało się, że sprawny silnik miał uszkodzenia uszczelnienia sprężarki, które kwalifikowały go do natychmiastowej wymiany. Załoga zdecydowanie nie zdawała sobie sprawy z kondyncji sprawnego silnika i wybrała odpowiednie lonisko do awaryjnego lądowania, które nie było najbliższym, którym było lotnisko w Miami. Według producenta jednostek napędowych, firmy Rolls Royce, kontynuacja lotu na jednym sprawnym silniku Trent 1000 spowodowała jego wytężoną pracę oraz wibracje, które doprowadziły do uszkodzeń. Wyłączenie jednego z silników, według producenta, gwałtownie zwiększa prawdopodobieństwo awarii drugiego. Dlatego też awaryjne lądowanie na najbliższym lotnisku, które jest do tego odpowiednie, jest zalecane dla bezpieczeństwa. W ciągu 20 lat eksploatacji samolotów Boeing 767 przez PLL LOT wyłączenia silników w locie zdarzyły się tylko dwukrotnie. Być może to spowodowało, że załoga ze względu na łatwiejszy dostęp do części zapasowych, wykwalifikowanych mechaników i drugiej załogi wybrała bardzie odległe lotnisko w Nowym Jorku, zamiast w Miami.