Tom Enders i John Leahy rozmawiali ostatnio o programie A380, jego początkach i planach na przyszłość.
John Leahy stwierdził, że rozpoczęcie programu w roku 2000 nie było właściwym momentem. Opóźnienie o 5 lat, do roku 2005, przyniosło by duże korzyści i dostęp do nowszych technologii.
Producenci jednostek napędowych (General Electric/Pratt & Whitney, Rolls Royce) zapewniali przedstawicieli Airbusa, że silniki SuperJumbo są nowoczesne i takimi pozostaną przez następne 10 lat. Inżynierowie Airbusa nie wiedzieli o pracach nad silnikami nowej generacji dla B787 Dreamliner. Gdyby A380 otzrymał jednostki napędowe o 10-procentowym niższym zużyciu paliwa to zdecydowanie zwiększyłoby zainteresowanie tym modelem. SuperJumbo zdecydowanie wykorzystał procentowo zbyt mało materiałów kompozytowych.
John Leahy nie widzi możliwości zastosowania nowych silników w A380 w najbliższym czasie. Utrzymanie wysokiego stopnia niezawodności oraz zmiany konfiguracji wnętrza kabiny pasażerskiej, aby przewozić większą liczbę pasazerów, powinny być głównymi celami na najbliższe lata. Wiele linii lotniczych ma zbyt mało siedzeń na pokładach swoich SuperJumbo.
Tom Enders stwierdził, że Airbus nadal pracuje nad obniżeniem kosztów produkcji A380. W początkowej fazie szacunkowo dostarczenie 30-35 samolotów rocznie gwarantowało zyski. Obecnie 15-18 sztuk pozwala na uniknięcie strat. Obniżenie tempa produkcji do 6 samolotów na rok przyniesie dla producenta straty na poziomie, który jest do zaakceptowania.
Tom Enders spodziewa się anulowania kilku zamówień A380 w najbliższym czasie, licząc również na sprzedaż kolejnych SuperJumbo na azjatyckim rynku. Chiny będą potrzebowały tego typu samolotów do dalszego rozwoju.
Światowa Organizacja Handlu (World Trade Organization) sprawdza obecnie legalność pomocy finansowej, jaką otrzymał Airbus na rozpoczęcie programu A380. W przypadku negatywnej opinii producent może być zmuszony do spłaty pożyczki. Organizacja może również nałożyć dodatkowe cła na sprzedaż tych samolotów.