Ciekawe.. a kto jest tym drugim zainteresowanym inwestorem branżowym ?
bardzo interesujący scenariusz dla LOT moim zdaniem
– Turkish Airlines rozglądają się po Europie, aby wzmocnić swoją obecność – mówi austriacki analityk europejskiego rynku lotniczego Kurt Hofmann. Dzisiaj to siódma co do wielkości linia lotnicza w Europie. Ma ambicję, aby przeskoczyć co najmniej o trzy miejsca do przodu i znaleźć się za Lufthansą, British Airways i Air France-KLM. W ubiegłym roku przewiozła 26 mln pasażerów. Polski przewoźnik PLL LOT – ponad 3,6 mln.
Według informacji „Rzecz-pospolitej“, Turkish Airlines są jednym z dwóch inwestorów branżowych, którzy wyrazili zainteresowanie wstępną ofertą prywatyzacyjną Ministerstwa Skarbu Państwa. Centrala TA w Stambule nieoficjalnie potwierdza tę informację.
– Na razie nie dostaliśmy oferty od linii tureckich – mówi tymczasem Maciej Wewiór, rzecznik resortu skarbu. Dlaczego? Bo przygotowania do prywatyzacji spółki, w której ponad 90 proc. akcji ma państwo, a resztę pracownicy, są na wstępnym etapie. Potencjalni inwestorzy otrzymali jedynie informacje zachęcające ich do udziału w tym procesie.
Są już efekty – nadzorujący spółkę wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik mówił w ubiegłym tygodniu, że wstępne zainteresowanie wyraziło dwóch inwestorów branżowych i jeden finansowy. – Jeden z nich wysyłał poważne sygnały dotyczące chęci zakupu spółki. Wymienialiśmy w tej sprawie korespondencję i prowadzimy bardziej intensywne rozmowy, ale na razie nie możemy ujawnić, o jaką firmę chodzi – powiedział Gawlik. Wiadomo, że wśród dwóch chętnych nie ma Air France-KLM ani Lufthansy.
W 2009 roku Turcy chcieli przejąć Austrian Airlines i utworzyć centrum przesiadkowe w Wiedniu. Ubiegła ich Lufthansa. Zdaniem Kurta Hofmanna, LOT, którego na własnym rynku dusi konkurencja silnych przewoźników, także przyda się mocny partner z kraju, gdzie rynek się dynamicznie rozwija. – Przez Warszawę do Europy Środkowej i Wschodniej latałoby nie tylko więcej pasażerów z Turcji, ale także z Bliskiego Wschodu oraz Afryki – mówi Hofmann.
źródło: Rzeczpospolita