Katastrofa Saratov Airlines pod Moskwą

Na podstawie danych odczytanych z czarnych skrzynek samolotu wygląda na to, że doszło do zakłóceń wskazań prędkości, co doprowadziło do wyłączenia automatycznego pilota. Piloci myśleli, że pędkość maszyny spada, skierowali dziób w dół, aby nabrał prędkości. Niestety wysokość była zbyt niska. Kapitan krzyczał "wysokość, wysokość", następnie włączyło się automatyczne ostrzeżenie "Terrain, pull up" i ponownie głos kapitana "to koniec".

Podgrzewanie zewnętrznych tub czujników nie było włączone, co prawdopodobnie doprowadziło do ich oblodzenia i zakłócenia przepływu powietrza oraz prawidłowych odczytów prędkości samolotu. Po wyłączeniu automatycznego pilota załoga straciła kontrolę nad maszyną.

Piloci testowi Antonowa odbyli lot symulacyjny, który odwzorował sytuację, w jakiej znalazł się AN-148 przed katastrofą. Nie doszło do utraty kontroli nad samolotem. Maszyna wylądowała bezpiecznie.

Wstępne ustalenia wskazują na kłopoty z odczytaniem właściwej prędkości samolotu. Mogło dojść do niewłaściwej pracy zewnętrznych czujników, ze względu na oblodzenie, co z kolei mogło wysłać mylne wskazania pilotom i automatycznym systemom.

Samolot, który rozbił się wczoraj pod Moskwą, przeszedł przegląd techniczny, tzw. C-check, w zeszłym miesiącu.

Na pokładzie było również dwóch techników, którzy sprawdzili maszynę przed ostatnim startem. Samolot odbył kilka wcześniejszych lotów wczoraj bez żadnych kłopotów technicznych.

Obie czarne skrzynki zostały już znalezione.

Saratov Airlines zawieszają czasowo rejsy samolotów AN-148.

RIP