Pies zdechł w samolocie
Dorota Kułyna z Bystrzycy Kłodzkiej ciągle nie może otrząsnąć się po koszmarze, jaki przeżyła. Jej ukochany pies Billy przez cztery godziny konał w strasznych męczarniach w dusznym luku bagażowym samolotu Centralwings - napisał "Super Express".
Dramat rozpoczął się już na rzymskim lotnisku. Okazało się, że samolot będzie mieć 2,5 godziny opóźnienia, a upał na zewnątrz przekraczał 40 stopni w cieniu. I choć rozpaczliwe skomlenie psa słyszeli wszyscy, a pani Dorota błagała obsługę, by wypuszczono z luku jej psa, to nikogo to nie ruszało. Jej ukochany pies zdechł.
Jest nam bardzo przykro z powodu śmierci pieska, ale z naszej strony nie doszło do żadnych uchybień. Obsługa samolotu słyszała szczekanie psa, ale nie było to ujadanie, mogące budzić obawy o jego zdrowie - mówi Kamil Wnuk, rzecznik Centralwings.
Dorota Kułyna złożyła już sprawę w sądzie. (copy-paste z wp.pl)
Komentowanie dostępne dla zalogowanych użytkowników
cezary ma 100% racji. Pretensjiniemożna byłoby mieć tylko wtedy, gdyby ktoś przemycił psa w podręcznym, a on tam dokonał żywota. Linie podejmują się dostarczyć zwierze żywe, za co inkasują kasę. A rzecznik sam przyznał, że skomlenie słyszano. Ale to po prostu ceZero, a ja q... nimi lecę w przyszłym tygodniu :P
Przed godziną zobaczyłem informację o tym w głównych Wiadomościach TVP1. Dziwię się niektórym (np marqoos ?) za lekceważenie tego co się stało z psem. Linia Centralwings powinna mocno za to zabulić choćby za to że mimo ujadania psa nie zrobili nic.
Czy wszystkie luki bagażowe są tak samo klimatyzowane jak główna kabina pasażerska ?
jedyne ograniczenia jakie znalazlem w warunkach przewozu C0 nie ma tu zadnego zastosowania. innych wylaczen brak: Przewoźnik nie będzie odpowiadał za obrażenia cielesne, zaginięcie, opóźnione wydanie, chorobę lub śmierć zwierzęcia w razie odmowy wpuszczenia go na terytorium państwa Miejsca Przeznaczenia lub Miejsca Tranzytu.
chwila... a linie nie maja tak ze JESLI juz przyjmuja psa do samolotu to ZRZEKA sie odpowiedzialnosci - na co przystaje podrozny!
Łowca, łowca - żebyś ty jeszcze gotować umiała ...
gorale maja bujna wyobraznie :]
marqoos_pl
2008-08-28 17:17
A i tak najlepszy byl raz klient, ktory chcial wyslac samolotem (same!) dwie owieczki z Podhala... To znow byla zachcianka jego znajomego z USA... LOT nie pozwolil na taki bagaz... :)
marqoos_pl
2008-08-28 16:02
Kazdy kto przewozi zwierzeta w luku bagazowym powinien sie liczyc z tym, ze zwierze tego nie wytrzyma... Zwierzeta sa zazwyczaj przewozone w specjalnych warunkach, gdzie jest klimatyzacja i ogrzewanie, wiec nie wydaje mi sie, ze ta psina tak sama sobie zostala pozostawiona w rozgrzanym samolocie... Oczywiscie tragedia, ale osobiscie uwazam wozenie zwierzat samolotem za glupote wlasciciela... Nie jest to naturalne srodowisko dla zwierzaka i sie mu nie wytlumaczy, ze wszystko bedzie dobrze... Zwierzeta tez odczuwaja strach i panikuja... A wlasnie takie 'widzi mi sie' wlasciciela czesto sie tak konczy... 'Bo pieska nie chcialam pieska podczas wakacji samego zostawiac...'
wczoraj bylem zbulwersowany co obsluga okecia w nowym paskudnym T2 robila ze zwierzaczkiem. Rzucaja tymi klatkami jak walizami a co oni mysla sobie przeciesz tam jest male, niewinne stworzenie...
tomekku lodzki, za przewoz zwierzecia placi sie 100 zl. i jesli rzeczywiscie przyczyna jego smierci byl upal to chyba cos tu jest nie tak z procdeurami...
tomekk-81
2008-08-28 15:39
panowie tylko spokojnie :)
Może pies był chory, albo stary. W końcu różne linie przewożą zwierzęta czasem na wiele dłuższych trasach i nic się nie dzieje. Część luku bagażowego jest przystosowana do przewozu zwierząt. Wydaje mi się, że ewentualną winę za śmierć psiaka może ponosić tylko obsługa lotniska, która to być może źle umieściła klatkę.
ale przewoznik oferuje mozliwosc zabrania zwierzaka, czyli zywej istoty wiec powinien odpowiadac... skoro dzieci umieraja z glodu to pies tez moze? kopnij sie w glowe...
tomekk-81
2008-08-28 15:26
z tego co mi wiadomo samolotem słuzy do przewożenia ludz. Ten pies nie miał budy na podwórku? A może miał ten pies urodziny i nie zdmuchnął świeczek z tortu, albo fryzjer zrobił mu za słabą trwałą ondulację? Może jestem trochę ostry, ale wg mnie ludzie przeginają. Trzeba zapytać tej Pani ile dzieci umiera z głodu każdego dnia?
Dorota Kułyna z Bystrzycy Kłodzkiej ciągle nie może otrząsnąć się po koszmarze, jaki przeżyła. Jej ukochany pies Billy przez cztery godziny konał w strasznych męczarniach w dusznym luku bagażowym samolotu Centralwings - napisał "Super Express".
Dramat rozpoczął się już na rzymskim lotnisku. Okazało się, że samolot będzie mieć 2,5 godziny opóźnienia, a upał na zewnątrz przekraczał 40 stopni w cieniu. I choć rozpaczliwe skomlenie psa słyszeli wszyscy, a pani Dorota błagała obsługę, by wypuszczono z luku jej psa, to nikogo to nie ruszało. Jej ukochany pies zdechł.
Jest nam bardzo przykro z powodu śmierci pieska, ale z naszej strony nie doszło do żadnych uchybień. Obsługa samolotu słyszała szczekanie psa, ale nie było to ujadanie, mogące budzić obawy o jego zdrowie - mówi Kamil Wnuk, rzecznik Centralwings.
Dorota Kułyna złożyła już sprawę w sądzie. (copy-paste z wp.pl)