Historia Brna zaczyna się w V wieku, kiedy na tutejszym terenie powstała słowiańska warownia. W 1243 roku osada otrzymuje prawa miejskie, a jej rozkwit następuje dzięki strategicznemu położeniu miasta na szlaku handlowym łączącym Bałtyk z Adriatykiem. W 1614 Brno staje się stolicą Moraw. Kolejny okres prosperity miasto doświadcza w XIX wieku wraz z dynamicznym rozwojem przemysłu włókienniczego stając się „czeskim Manchesterem”. Obecnie Brno jest drugim co wielkości miastem w Czechach i największym miastem na Morawach.
Ulicą Masarykovą dochodzę do trójkątnego placu Náměstí Svobody gdzie koncentruje się życia miasta.
Piewsze wzmianki o placu (nazywanym Forum Inferius) pojawiają się w XIII wieku. Wraz z rozwojem miasta plac nabiera znaczenia, a jego nazwa zostaje przemianowany na Dolní trh.
Już od średniowiecza swoje kamienice budowali tutaj możni kupcy i mieszczanie. Jedną z takich kamienic jest renesansowy Dům pánů z Lipé nazywany także pałacem Schwanza (czes. Schwanzův palác).
Wewnątrz budynku warto zwrócić na podłużny arkadowy dziedziniec.
Naprzeciwko Domu Schwanza położony jest secesyjny Dom Czterech Gigantów (czes. Dům u Čtyř mamlasů) z lat 1901-1902 i fasadą zaprojektowaną przez niemieckiego architekta Germano Wanderley.
Opuszczając plac po drodze na zamek mijam kolejno: Targ Kapustny (czes. Zelný trh) z położoną pośrodku Fontanną Parnas (czes. Kašna Parnas) z lat 1691-1695 oraz...
... urokliwy plac Šilinger (czes. Šilingrovo náměstí) powstały w miejscu dawnej bramy miejskiej.
Po około kwadransie docieram do brneńskiego Zameku Špilberk (czes. hrad Špilberk) położonego na stromym wzgórzu o tej samej nazwie. Jego początki datują się na drugą połowę XIII wieku kiedy to czeski król Ottokara II nakazuje budowę swojej siedziby.
Początkowo zamek był siedzibą królewską później – margrabiów morawskich. Na przestrzeni wieków zamek przechodził z rąk do rąk i był świadkiem wielu wydarzeń w historii Moraw: nieudanego powstania stanowego (1620) czy częściowej ich okupacji przez wojska szwedzkie w połowie XVII wieku.
Po szwedzkiej agresji ówcześni właściciele wykorzystując strategiczne położenie zamku na 290 metrowym wzgórzu przekształcili zamek w największą i najpotężniejszą barokową twierdzę na Morawach.
W kolejnych wiekach twierdza pełniła rolę więzienia, w którym trzymano przeciwników Monarchii Austrowęgierskiej.
Na zamkowym dziedzińcu umieszczono carillion złożony z 15 dzwonów o wadze 16-220 kg. Co godzinę odgrywa on jedna z 32 melodii.
Wracając z dziedzińca wstępuje do barokowej apteki. Oglądając przeróżne fiolki, naczynia, retorty i pojemniki zdaje sobie sprawę jak bardzo zmienił się arsenał środków leczniczych. Początkowo były one pochodzenia mineralnego lub roślinnego, a obecnie są efektem syntezy chemicznej lub procesów biotechnologicznych.
Schodząc z zamkowego wzgórza trafiam na kolejne ze wzgórz Brna – Petrov na ktorym położona jest katedra św. Piotra i Pawła (czes. Katedrála svatého Petra a Pavla).
Świątynię zbudowano prawdopodobnie na miejscu starego zamku w XII wieku, a liczne przebudowy nadały jej obecny neogotycki charakter.
Wnętrze katedry zachowało barokowy charakter.
W drodze powrotnej zaglądam ulicę Radnicką przy której położony jest Stary Ratusz (czes. Stará radnice) z XIII wieku.
Charakterystyczny gotycki portal to dzieło Antona Pilgrama. Przygladając sie dokładnie zauważam, że jedna z wieżyczek portalu jest przekrzywiona. Według legendy zrobił to sam autor dzieła chcąc odpłacić rajcom miejskim z niewypłacenie mu ustalowego wcześniej honorarium.
A jak było naprawdę może wiedzieć tylko wiszący w przejściu smok. A właściwie krokodyl przywieziony do Brna z jednej z wypraw krzyżowych. Istniej wiele legend o smoko-krokodylu. Jedna z nich (bardzo podobna do tej o smoku wawelskim) mówi o bestii terroryzującej okoliczną ludność, któremu śmiałek podrzucił barana wypełnionego siarką (według innej był to worek z wapnem). Smok przynętę pożarł, z pragnienia wypił cała wodę z pobiskiej rzeki Svratki i pękł.
W sumie brneńska legenda jest bardzo zbliżona do tej wawelskiej. Bo jest i bestia terroryzująca okolicę, i przynęta, siarka lub wapno, pragnienie, rzeka i śmierć z przepicia. Ciekawe że im mniejsza odległość dzieląca smoki tym legendy są bardziej zbieżne. Bo już ta o lublańskim smoku, choć podobna, to jednak kończy sie inaczej.
I tak zastanawiając się nad typologią europejskich smoków docieram na lotnisko, skąd „ołówkiem” odlatuje do Mnichova czyli Monachium.