Lądujemy w... Modlinie
Reklama
To najbardziej kontrowersyjne z polskich lotnisk. Dla niektórych port lotniczy w Modlinie jest zbyt ciasny i położony daleko od Warszawy. Inni bronią go, mówiąc, że ma być przede wszystkim tani dla przewoźników, więc nie należy spodziewać się luksusów.
Dziennikarze Pasazer.com odwiedzili port lotniczy w Modlinie zaledwie kilka tygodni po jego otwarciu. Otwarciu, które trudno nazwać dobrze przygotowanym. Sklepy i punkty gastronomiczne, niezwykle istotne dla dochodów lotniska, otwarto z dużym opóźnieniem. Niewielu pasażerów pocieszał barowóz, stojący przed wejściem do terminala, gdzie mogli się posilić.
Jednak z upływem tygodni Modlin staje się lotniskiem coraz bardziej podobnym do innych portów dedykowanych przewoźnikom niskokosztowym. Terminal został zaprojektowany dość dawno, jednak jego konstrukcja modułowa umożliwi łatwą rozbudowę, gdy pasażerów przybędzie.
Pasazer.com w Modlinie odwiedził nie tylko terminal, ale także wieżę kontroli lotów oraz lotniskową straż ratowniczo-gaśniczą.
Modlin po pierwszych tygodniach działa już znacznie sprawniej, choć dojazd nadal jest słabo oznakowany. Ale prawdziwym testem dla lotniska będzie zima - mgły, dość częste na bagnistym terenie wokół portu, będą problemem, gdyż nie został jeszcze zainstalowany system ILS (a bez tego nie można spodziewać się bazy Ryanaira). A pasażerowie już teraz narzekają na to, że na wejście do samolotu muszą oczekiwać na zewnątrz terminala - lotnisko obiecuje jednak, że przed zimą ścieżki do samolotów zostaną zadaszone.
Dominik Sipiński
Dominik Sipiński