W pierwszym odcinku pekińskiego odcinka "Bliżej świata" poznaliśmy Zakazane Miasto. To najważniejszy dla turystów zabytek w stolicy Chin. Ale w tej ponad dwudziestomilionowej metropolii są ciekawsze miejsca." />

Bliżej świata: Pekin. Część II

2 października 2012 16:55
4 komentarze
Reklama
Drugą część "Bliżej świata" możemy rozpocząć w "Karaluchu".



"Karaluch" to w zasadzie restauracja, położona w bocznej uliczce schowanej pomiędzy wieżowcami przy pekińskiej "Marszałkowskiej" (czyli ulicy Jianguomen). Obydwie te nazwy zostały nadane przez polskich ekspatów; obydwie są bardzo adekwatne.

Restauracja "Karaluch" może być symbolem starego Pekinu i prawdziwego życia w tym mieście. W zasadzie niedostępnego dla turystów. Wciśnięta pomiędzy wieżowce, hotele i ambasady jest pełna pekińczyków. W warunkach urągających wszelkim standardom higienicznym można tam zjeść genialne, choć o nieokreślonym składzie dania i skorzystać z rzadkiej okazji podejrzenia normalnego życia mieszkańców miasta. Na środku restauracji działa pralka automatyczna, toaleta (wspólna dla całej ulicy) to śmierdzący barak po przeciwnej stronie ulicy, ale atmosfera jest niepowtarzalna.



Kilkanaście lat temu tak wyglądał cały Pekin. Dziś pozostały już tylko pojedyncze ulice, enklawy starego, żyjącego miasta. Ze starego świata pochodzą hutongi, czyli tradycyjne parterowe domki.

Nieliczne już dzielnice hutongów w centrum Pekinu wyremontowano przed igrzyskami olimpijskimi w 2008 r. Choć większość nadal służy jako mieszkania, wszyscy turyści są prowadzeni do jednego domku. Rzekomo to nadal siedziba rodziny, która idąc z duchem czasu otworzyła się na turystów i nawet wynajmuje pokoje. W rzeczywistości właściciele oprowadzający po skupionym wokół niewielkiego dziedzińca domu to znający swoje role na pamięć przewodnicy. Do innych hutongów zorganizowane grupy turystów wejść nie mogą; pozostaje przez uchylone drzwi spoglądać na normalne życie.



Niewątpliwą atrakcją zwiedzania dzielnic hutongów są ryksze. Ponieważ przejścia między domkami czasem zwężają się do kilkudziesięciu centymetrów, inaczej poruszać się nie da. Dwuosobowe wózki doczepione do roweru lawirują z niemałą prędkością na wąskich dróżkach, a pekińscy rykszarze pokrzykują na innych niczym włoscy kierowcy.



Czasem zdarzy się korek, czasem ryksze utkną w piasku. Szkoda, że tu również dotarła już komercja - wszyscy rykszarze są zrzeszeni w podobnej do taksówkowych korporacji, a na wózkach jest nawet numer telefonu, pod który turyści mogą zadzwonić ze skargą. Z niewyjaśnionych przyczyn rykszarze mają na identycznych kapeluszach napis... "Ronaldino".



Tuż przy największej dzielnicy hutongów znajdują się malownicze jeziora Shichahai. Latem można popływać po nich wypożyczonym kajakiem lub rowerem wodnym, a nad brzegiem znajduje się mnóstwo restauracji, barów i kawiarni.



Popularne wśród obcokrajowców i zamożnych pekińczyków lokale nad jeziorami Shichahai należą już do świata nowoczesnej stolicy Chin. Wewnątrz trzeciej obwodnicy Pekinu dominują pozbawione charakteru szklane wieżowce, handlowe deptaki różniące się jedynie pismem na billboardach od Londynu czy Nowego Jorku.



To oblicze Pekinu powstało w ciągu ostatnich kilkunastu lat, a jego symbolem jest wieżowiec telewizji CCTV o kształcie, który wydaje się złudzeniem optycznym.

Niedaleko wieżowca CCTV położony jest słynny Silk Market, na którym można kupić podróbki wszystkiego, co tylko wyprodukuje świat. Takich miejsc jest jeszcze kilka, np. położony na południe od centrum Pearl Market. Kupując tam (a robi to chyba każdy turysta w Pekinie) trzeba pamiętać o jednym - pierwsza cena podawana przez sprzedawców może być nawet kilkunastokrotnie wyższa od tej, za którą są oni gotowi sprzedać produkt.



W ścisłym centrum Pekinu warto jeszcze przejść się deptakiem handlowym Wangfuijing. To pekińska 5. Aleja; ulica pełna nowoczesnych sklepów, szklanych fasad i McDonaldsów.



Ale już przy wąskich uliczkach odchodzących od deptaku ciasno upchane są kramy, w których można kupić zarówno kiczowate pamiątki z Chin, jak i skorpiona lub węża z grilla w formie małego szaszłyka.



Znajdująca się przy drugiej obwodnicy, na północny-wschód od centrum, lamajska świątynia Yonghe służy władzom Chin do demonstracyjnego okazywania tolerancji religijnej i pokojowego współżycia z tybetańskimi mnichami. Jednak zapominając na chwilę o polityce, świątynią można się zachwycić. W salach modlitewnych tłoczą się mieszkańcy Pekinu, którzy oddają cześć Buddzie poprzez zapalenie kadzideł. Prawdziwą perełką architektoniczną jest znajdująca się w Pawilonie Stu Tysięcy Szczęśliwości 26-metrowa rzeźba Buddy. To najwyższy monument na świecie wykonany z jednego kawałka drewna (w tym przypadku sandałowego).



Na południe od świątyni Yonghe warto zobaczyć Świątynię Nieba, zbudowaną w tym samym okresie. Można tam dojechać bezpośrednio metrem (linia 5). Był to jeden z najważniejszych obiektów kultu w czasie cesarstwa. To tu władcy modlili się w trakcie klęsk żywiołowych.



Dziś park wokół świątyni jest bardzo interesującym dla turysty miejscem spotkań pekińczyków. Wśród zieleni ćwiczą oni tai-chi, grają w "zośkę" czy karty. To świetne miejsce, by poobserwować mieszkańców miasta, a nawet pouczestniczyć w ich grach.


Wewnątrz trzeciej obwodnicy, przy jej południowo-wschodniej części, znajduje się największy w Azji targ staroci Panjiayuan (zajmuje ponad 5 hektarów). Można na nim kupić wszystko począwszy od książek i figur Mao, przez obrazy z najróżniejszych epok, figurki i meble od prawdziwie starych, przez nowe, ale wyglądające na stare, po całkowicie nowe. Mimo duchoty i upału na Panjiayuan można spędzić długie godziny i, pomimo bardzo niskich cen, wydać sporo juanów (dla zainteresowanych polecam reportaż Michała Cessanisa z tego miejsca).



Po wizycie w Panjiayuan możemy wsiąść w linię metra nr 10 i pojechać na stację Beitucheng. Tam przesiadamy się na linię olimpijską (numer 8) - najnowocześniejszą linię metra w Pekinie. Choć oficjalnie to "ósemka" jest olimpijska, bo prowadzi w stronę stadionów, to w rzeczywistości niemal cała pekińska sieć metra powstała w związku z igrzyskami w 2008 r. Jeszcze do 2002 r. to jedno z największych na świecie miast miało tylko dwie linie, którymi w zasadzie donikąd nie dało się dojechać. W ciągu ostatnich 10 lat zbudowano 13 zupełnie nowych linii wraz z kilkoma odgałęzieniami - łącznie ponad 300 km. Z metra codziennie korzysta ok. 8 mln pasażerów. (Przy okazji warto zauważyć, że po rozbudowie metra znacznie zmalała popularność rowerów. Nadal można jednak spotkać pekińczyków, którzy na bicyklu przewożą najróżniejsze produkty.)



Linią nr 8 dojeżdżamy do parku olimpijskiego. Choć największe stadiony - piłkarsko-lekkoatletyczne "Ptasie Gniazdo" i pływalnia "Kostka Wodna", robią olbrzymie wrażenie, to większość obiektów stoi pusta. Tereny olimpijskie odwiedzają dziś tylko turyści, natomiast rzadko odbywają się tam wydarzenia sportowe. Pływalnię zmodyfikowano, by mogli z niej korzystać pekińczycy, natomiast "Ptasie Gniazdo", uznawane za jeden z najpiękniejszych stadionów na świecie, jest wykorzystywane głównie w trakcie koncertów.



Oddalając się od centrum Pekinu z pewnością warto zatrzymać się w cesarskim Pałacu Letnim. Większość zabudowań pochodzi z czasu rozbudowy w XIX w. pod rządami kontrowersyjnej cesarzowej Cixi. Szczególnie malowniczy jest liczący niemal 800 metrów Długi Korytarz, ciągnący się brzegiem jeziora Kunming. Turyści często udają się w rejs po tym akwenie, obserwując m.in. Marmurową Łódź zbudowaną przez cesarzową Cixi oraz Most Siedemnastu Przęseł.



Przy dużym szczęściu, gdy akurat podniesie się nieco gęsty smog wiszący zazwyczaj nad Pekinem, z Pałacu Letniego rozciąga się ładny widok na całe miasto. Wyraźnie widać mierzącą 238 m wieżę telewizyjną, najwyższą budowlę w mieście.



W tłumnie odwiedzanym Pałacu Letnim można zaobserwować ciekawy sposób ubierania małych dzieci w Chinach. Otóż zamiast stosować drogie pieluchy, bardzo wiele matek rozcina dzieciom spodnie w kroku, dzięki czemu te mogą załatwiać potrzeby fizjologiczne w dowolnym miejscu - również na środku zabytkowego dziedzińca.



Udając się na północ od miasta warto zatrzymać się przy grobowcach cesarzy z dynastii Ming. Trzynaście grobowców znajduje się w dolinie na zboczu góry Tianshou. Miejsce to wybrał w XV w. cesarz Yongle, który przeniósł stolicę z Nankinu do Pekinu i zbudował Zakazane Miasto. To właśnie mauzoleum Yongle jest najbardziej imponujące.



Centralnym punktem doliny, w której znajdują się grobowce cesarzy, jest siedmiokilometrowa święta droga Shendao, strzeżona przez kamienne rzeźby zwierząt, wojowników i dyplomatów.



Kilkanaście kilometrów na północ od grobowców cesarzy z dynastii Ming znajduje się jeden z najbardziej znanych efektów panowania Yongle - Wielki Mur Chiński. Choć ciągnąca się przez niemal 22 tys. kilometrów bariera broniąca Chin przed ludami mongolskimi z północy powstała już w III w. p.n.e., to właśnie w XIV i XV w., za panowania Yongle, mur został zrekonstruowany i rozbudowany.



Sekcja muru w Badaling jest najczęściej odwiedzanym fragmentem, ale jest też najlepiej odnowiona i położona blisko od Pekinu (zaledwie ok. 80 km). To właśnie tu przyjeżdżają z oficjalnymi wizytami odwiedzające Chiny głowy państw. Mur w Badaling powstał na początku XVI wieku i ma niecałe 8 m wysokości.



Choć wijący się po górskich szczytach mur jest imponującą strukturą, nieprawdą jest, że można go zobaczyć z kosmosu. Gołym okiem nie da się go wypatrzeć nawet z niskiej orbity ziemi (ok. 100 km wysokości). Z całą pewnością w Badaling da się za to zobaczyć przedstawicieli niemal wszystkich chińskiej mniejszości etnicznych. Z całego kraju do tego miejsca przyjeżdżają zorganizowane grupy, co daje rzadko spotykaną okazję, by w jednym miejscu zobaczyć różnorodność Chin.



Zwiedzając okolice Pekinu w ramach wycieczki zorganizowanej można mieć pewność, że w drodze powrotnej autobus zatrzyma się w pobliżu miejsca z typowymi chińskimi wyrobami. Takich punktów jest kilka, wszystkie są, jak na Chiny, bardzo drogie, czego nie rekompensuje nawet pewność oryginalności produktów. Jednak mimo tego turyści mogą liczyć na ciekawą prezentację m.in. chińskiej "miedzianej porcelany"...



... produkcji jedwabiu i niezwykle delikatnych jedwabnych kołder ...



oraz tradycyjnej sztuki parzenia i picia herbaty. Można skorzystać z nabytej w tych przeznaczonych dla co bardziej naiwnych turystów miejscach wiedzy, kupując te same, lecz znacznie tańsze produkty na bazarze.



Po dniu zwiedzania kolację warto zjeść w jednej z restauracji serwujących typową kaczkę po pekińsku. Charakterystyczny dla kultur wschodnioazjatyckich okrągły stół nie jest najwygodniejszym do jedzenia, jednak rzeczywiście sprzyja rozmowie. To dobre miejsce, by wymienić się opiniami na temat Pekinu, bo to miasto, łączące cesarskie zabytki, maoistyczne mauzolea i nowoczesne wieżowce każdy odbiera inaczej.



Informacje praktyczne:

Waluta: juan renminbi. 1 CNY = ok. 0,50 zł. Uwaga na podrobione banknoty - zdarza się, że fałszywe pieniądze wypłacają nawet banki lub bankomaty.
Wiza: konieczne dla Polaków. Opłata wizowa wynosi 220 zł. Wypełniony wniosek należy dostarczyć do konsulatu ChRL w Warszawie wraz z zakupionymi biletami i potwierdzoną rezerwacją hotelu (lub adresem pobytu).
Transport do Pekinu: najłatwiejszym sposobem dostania się z Polski do stolicy Chin jest bezpośrednie połączenie LOT-u z Warszawy.
Komunikacja miejska: w Pekinie najwygodniej (choć i najtłoczniej) przemieszczać się metrem. Z uwagi na bardzo szybką rozbudowę sieci podziemnej kolejki, trzeba zaopatrzyć się w aktualną mapę. Za bilet płaci się 2 juany - upoważnia do dowolnej liczby przesiadek. Tanie są również taksówki, ale należy pilnować, by kierowca włączył taksometr. Dobrze też chociaż orientacyjnie znać drogę do hotelu i mieć zapisany adres, bo kierowcy często nie znają miasta.
Jedzenie: przekąski w formie szaszłyków (zarówno z "normalnego" mięsa, jak i np. ze skorpionów czy węży) można kupić już za 5-10 juanów. Posiłek w restauracji średniej klasy to ok. 50-70 juanów za osobę.
Zakwaterowanie: Pokój dwuosobowy w przyzwoitym hotelu rezerwowany za pomocą internetu kosztuje od ok. 150 juanów za noc. Stosunkowo tanie są hotele najwyższej klasy: za pokój dwuosobowy w pięciogwiazdkowym hotelu sieciowym zapłacimy od ok. 700 juanów.

Dominik Sipiński
fot. Dominik Sipiński

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
2012-10-04 11:56   
 - Profil
co do wiz to polecam byc przed otwarciem ambasady bo kilka godzin nie wasze a koljki straszne , to samo po odbiór.
gosc_5cfbc 2012-10-02 22:04   
gosc_5cfbc - Profil gosc_5cfbc
Tak na ogol to mozna goscic w normalnych chinskich domach.. tak - przewaznie w sypialniach, azjatki bardzo lubia bialych :)
wroord 2012-10-02 18:17   
wroord - Profil wroord
Na hutongu mozna goscic w 'normalnym' chinskim domu, ale trzeba miec lokalnego chinskiego przewodnika. W tych lokalach nad jeziorami Shichihai mozna posluchac wieczorami chinskiego rapu albo rocka co brzmi dosc zabawnie...
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy