Felieton: Uruchamiamy połączenie widmo
Reklama
- Jest duża szansa na nowe połączenia z Babimostu - oświadczyła niedawno Elżbieta Polak, marszałek województwa lubuskiego po spotkaniu z... Janem Pamułą, prezesem lotniska Kraków-Balice.
Prezes krakowskiego portu widzi realną szansę na to, żeby samoloty OLT Express lecące z Krakowa do Szczecina miały międzylądowanie na lotnisku w Babimoście - informuje serwis lubuskie.pl. Podczas spotkania Pamuła zapewnił o współpracy przy rozmowach z przewoźnikiem.
- Lubuszanie będą mogli dostać się do tych miast szybciej - dodaje Polak.
Jak mówi, pomiędzy stronami trwają już konkretne rozmowy.
- Musimy tylko dograć szczegóły techniczne. Dopiero wtedy będziemy mogli podawać daty, kiedy do takich połączeń mogłoby dojść - zapewnia pani marszałek.
Co na to sama linia? Niestety w OLT Express nic o takich rozmowach nie wiedzą.
- Nie mamy w planach takiego połączenia - ucina krótko Magdalena Grzybowska, rzecznik prasowy OLT Express.
To może Eurolot? Eurolot wypowiada się w podobnym tonie.
- Na razie zmieniliśmy [loty z międzylądowaniem w Poznaniu - przyp. red] na bezpośrednie połączenie - mówi Mariusz Dąbrowski, prezes Eurolotu.
Regionalny Eurolot już operował na trasie z Krakowa do Szczecina z międzylądowaniem w Poznaniu. Ta formuła jednak się nie sprawdziła i przewoźnik zrezygnował z międzylądowania w Poznaniu.
Nie wiadomo zatem kto miałby obsługiwać połączenie przez Babimost? Nie wiadomo skąd wzięła się owa szansa na takie rejsy, skoro sami zainteresowani czyli linie lotnicze zaprzeczają o możliwości uruchomienia takich połączeń. A przecież Babimost to dużo mniejsze lotnisko niż Poznań.
Jaki jest sens uruchamiania takiego połączenia, skoro z Zielonej Góry do Szczecina można dotrzeć drogą lądową w niespełna 3 godziny, a do Krakowa w niespełna 5 godzin. Watpliwe jest także zapotrzebowania na takie kierunki z Zielonej Góry, która nie będzie w stanie wygenerować odpowiedniego ruchu. Lotnisko w Babimoście jest dość oddalone od samej Zielonej Góry, a jedyne regularne rejsy do Warszawy utrzymują się dlatego, że dopłaca do nich samorząd. Z samorządowego budżetu na rejsy do Warszawy rocznie przeznaczone jest ponad 7 mln zł - w przeliczeniu na pasażera najwięcej spośród wszystkich subsydiów.
Mimo najlepszej z pewnością woli lotnisk i samorządu lubuskiego, bez chętnej linii lotniczej połączenia otworzyć się nie da. Gdyby to porty decydowały o siatce lotów, z pewnością powstawałoby wiele ciekawych kierunków. Skoro nie powstają, to widocznie ekonomia skutecznie hamuje nieco oderwane od rzeczywistości wizje.
Paweł Cybulak, Domnik Sipiński
Sprostowanie: W powyższym tekście podaliśmy mylną informację, że w zeszłym roku liczba pasażerów na trasie IEG-WAW nieznacznie tylko przekroczyła pulę miejsc wykupionych przez województwo. W rzeczywistości w roku 2011 w ciągu sześciu miesięcy od podjęcia operacji Zielona Góra - Warszawa z połączenia obsługiwanego przez Sprint Air skorzystało prawie 7 tys. osób, podczas gdy pula miejsc zakupionych przez UMWL wynosiła 1800. Z lotów skorzystało więc ponad 3,5 razy więcej pasażerów komercyjnych niż urzędowych. Za pomyłkę przepraszamy.