Lubuskie: "Miała wygrać najlepsza oferta"
Reklama
Przed kilkoma dniami (29.12) przetarg na loty z Zielonej Góry-Babimostu do Warszawy został unieważniony. Zwyciężyła w nim oferta linii Sky Taxi, która zaoferowała niemal dwukrotnie więcej rejsów niż inni przewoźnicy. To właśnie częstotliwość rejsów zagwarantowała tej firmie zwycięstwo, bo kryteriami wyboru była liczba lotów i jednostkowa cena. Jednak okazało się, że łączna kwota zaoferowana przez Sky Taxi przekraczała cenę wyznaczoną przez województwo, co wymusiło unieważnienie przetargu.
Na łamach Pasazer.com zastanawialiśmy się, czemu warunki przetargu skonstruowano w taki sposób. Oferty OLT Jetaira i Sprint Aira były znacznie tańsze, spełniały warunki i mogły zostać wybrane, ale obydwie firmy straciły szanse na zwycięstwo, bo zaoferowały minimalną liczbę rejsów.
Gdyby kryterium wyboru najlepszej oferty była wyłącznie cena, to od stycznia na trasie z Babimostu do Warszawy latałby OLT Jetair.
Po unieważnieniu pierwszego przetargu województwo rozpisało kolejny. Tym razem decyduje wyłącznie cena. Jedynie dzięki błyskawicznemu podpisaniu aneksu do umowy ze Sprint Airem udało się już po dwóch dniach przestoju przywrócić rejsy do stolicy.
Zapytaliśmy w Urzędzie Marszałkowskim województwa lubuskiego, dlaczego tak właśnie przeprowadzono przetarg.
- Głównym celem przetargu było wyłonienie przewoźnika lotniczego, który wykona w skali roku kalendarzowego najwięcej pasażerskich operacji lotniczych za najniższą cenę przy założeniu, że do dyspozycji na 4 lata jest maksymalnie kwota 34,8 mln zł. W ogłoszeniu zamawiający, czego nie musiał robić, określił kwotę, którą zamierzał przeznaczyć na czteroletnią promocję lotów - wyjaśnia nam Grzegorz Jankowski, dyrektor departamentu gospodarki i infrastruktury lubuskiego Urzędu Marszałkowskiego.
- Z czterech złożonych ofert, trzy firmy zastosowały się do warunku granicznego 34,8 mln zł, a jedna firma przyjęła tylko kryterium maksymalizacji operacji lotniczych nie bacząc na przeznaczone na ten cel środki finansowe - mówi dalej Jankowski, tłumacząc zróżnicowanie ofert.
- Przetarg został tak skonstruowany, aby wygrała oferta spełniająca warunki, najlepsza, mieszcząca się jednocześnie w kwocie zamówienia - podsumowuje dyrektor departamentu odpowiedzialnego za przetarg.
Jednak warunki umożliwiły zwycięstwo linii, która wyraźnie i trudno przypuszczać, by nieświadomie, o ok. 10 mln zł przekroczyła maksymalną kwotę.
- Pozostali oferenci zrozumieli założenie, a przyjęta punktacja dokładnie odzwierciedlała intencje zamawiającego - stwierdza Jankowski.
Choć loty do stolicy już zostały wznowione, unieważnienie przetargu pozostawia wrażenie braku profesjonalizmu i odpowiedniego przygotowania. W nowym konkursie, który zostanie rozstrzygnięty w lutym, zadecyduje już tylko cena. Dla mieszkańców województwa to dobra wiadomość, bo oznacza mniejsze wydatki z budżetu samorządu. Ale wielu z nich i tak pyta, czy loty dla garstki osób z lotnisko niepołożonego nawet w samej Zielonej Górze są w ogóle potrzebne.
Dominik Sipiński
fot. Piotr Bożyk, Dominik Sipiński, Lotnisko Zielona Góra-Babimost