Dźwig: Końca sporu nie widać

21 lipca 2011 09:43
4 komentarze
Reklama
Końca sporu o krakowski dźwig, przez który na kilka godzin zamknięto lotnisko w Balicach, nie widać. Właściciel firmy budowlanej oskarża lotnisko o pochopne działanie, a port lotniczy odpowiada twardymi argumentami z zakresu prawa lotniczego.

Przypomnijmy - cała sprawa miała miejsce na początku lipca. Na przedłużeniu pasa startowego inwestor, firma Skalski, postawił dźwig. Był on zbyt wysoki i naruszał powierzchnię ograniczającą podejścia. Lotnisko nie miało wyboru - ponieważ nie było możliwości zapewnienia bezpieczeństwa ruchu lotniczego, port trzeba było zamknąć. Ucierpiało ponad 1000 osób, których loty były odwołane lub opóźnione.

5 lipca, po interwencji władz lotniska, prace budowlane wstrzymano. Przerwa trwa do dziś.

Firma Skalski oskarża teraz Balice o bezprawne działanie. Uważa, że dźwig nie stanowi obiektu budowlanego ani nie jest trwale umocowany, więc nie jest w rozumieniu ustawy przeszkodą lotniczą. Podważa również ważność pisma, w którym ULC wyraźnie nie wyraził zgody na prowadzenie prac. Dodaje, że dźwig miał wysokość, która nie sprowadzała zagrożenia.

Argumenty firmy Skalski można próbować zrozumieć na poziomie ekonomicznym - bo prace od dwóch tygodni są wstrzymane, a firma traci na przestoju. Ale z punktu widzenia prawno-lotniczego, zrozumieć ich się nie da.

Skalski nie rozumie najwyraźniej, że przepisy jasno określają obszary wokół lotniska i maksymalną dopuszczalną wysokość obiektów na tych terenach. To, że samoloty przelatywały wysoko nad dźwigiem, czy nawet lądowały od drugiej strony, o niczym nie świadczy. Zgodnie z polskim prawem, aby zapewnić bezpieczeństwo operacyjne lotniska, powierzchni ograniczających naruszać nie można.

W momencie naruszenia limitów wysokości, lotnisko nie ma tak naprawdę wyboru. Nie ma tu miejsca na negocjacje. Jeśli nastąpiłaby katastrofa, odpowiedzialnym nie byłaby firma Skalski, ale właśnie lotnisko.

- Zgodnie z art. 80 ustawy Prawo lotnicze zarządzający lotniskiem odpowiada za jego bezpieczną eksploatację. To właśnie bezpieczeństwo pasażerów jest naszym priorytetem i dlatego zawsze, gdy w ocenie kompetentnych służb lotniskowych pojawia się podejrzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa, lotnisko musi zostać zamknięte - informuje zarząd Kraków Airport.

Firma Skalski ma rację, że ULC nie może zakazać budowy. Jednak w przypadku zaistnienia zagrożenia Urząd może skierować sprawę do nadzoru budowlanego lub policji. Tak właśnie stało się dwa tygodnie temu. A inwestor został niedwuznacznie poinformowany, że dźwig takie zagrożenie może stworzyć. Firma Skalski postanowiła jednak zlekceważyć uwagi Urzędu, bo nie miał on możliwości wydania wiążącego zakazu prac.

Co więcej, argument o dźwigu mieszczącym się w limicie wysokości również się nie broni. Wysięgnik przekraczał płaszczyznę ograniczającą podejście o niemal 3 metry, a zarządca lotniska nie miał żadnych gwarancji, że inwestor nie zdecyduje się go podwyższyć do maksymalnych 30 metrów. Ramię dźwigu, jako obiekt słabo oznakowany, powinno być zresztą o 10 metrów niższe od limitu.

- Formułowanie przez Grupę Skalski i Kancelarię Prawną Nieruchomości nieuzasadnionych oskarżeń nie sprzyja porozumieniu, buduje atmosferę niepotrzebnego napięcia i w naszej ocenie jest elementem wywarcia nacisku na zarządzającego portem, by podjął działania niezgodne z prawem - podsumowuje zarząd Kraków Airport.

Dziś (21.7) firma Skalski ogłosiła, że postanowienie Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego zostało uchylone przez organ wojewódzki. Oznacza to, że można wznowić roboty. Wojewódzki Inspektor wstrzymał jednak prace prowadzone przy użyciu dźwigów, które mogą spowodować zagrożenie bezpieczeństwa.

Lotnisko przesłało swoją opinię do ULC-u, który z kolei był konsultowany przez nadzór budowlany. Decyzja o uchyleniu postanowienia jest ostateczna, a firma Skalski podziękowała za pomoc w rozwiązaniu konfliktu wojewodzie i marszałkowi województwa. Konfliktu, jak nie omieszkał podkreślić Dominik Wróbel, dyrektor zarządzający firmy, wywołanego przez lotnisko.

Decyzja nadzoru budowlanego oznacza, że roboty mogą być prowadzone, ale przeszkadzający w działaniu lotniska dźwig nie może być użytkowany. Oznacza to, że Wojewódzki Inspektor przyznał w dużej mierze rację Kraków Airport.

Sprawa trafiła już do prokuratury. Oceni ona, czy winnym był inwestor czy zbyt pochopnie działające lotnisko. Równocześnie Kraków Airport rozważa podjęcie kroków prawnych przeciwko firmie Skalski z powodu rozpowszechniania informacji nierzetelnych i godzących w dobre imię lotniska.

Dominik Sipiński

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
red2010 2011-07-23 17:35   
red2010 - Profil red2010
Nie przesadzam, mieszkam za granica i czesto podrozuje, do tego pracuje w branzy zabezpieczen i wiem czym to moze grozic. Nie twierdze ze jest terrorysta tylko zwracam uwage ze bylby sadzony jak terrorysta bo jak inaczej mozna nazwac swiadome stwarzanie zagrozenia dla ruchu lotniczego w dodatku na lotnisku które jest wykorzystywane przez wojsko i LPR. Wiem ze z pespektywy Polski wszystko inaczej wyglada... zazwyczaj do czasu az sie cos nie stanie.
piotrek737 2011-07-21 19:39   
piotrek737 - Profil piotrek737
red2010: bez przesady, że od razu terrorysta. Ja wiem, że zrobili źle, ale nie mylmy może pojęć?
red2010 2011-07-21 19:32   
red2010 - Profil red2010
W cywilizowanym kraju za cos takiego zostalby aresztowany tego samego dnia kiedy dzwig byl uzyty po raz pierwszy, bylby sadzony jak terrorysta a wszelkie licencje czy inne uprawnienia budowlane cofniete dozywotnio. Na lotniskach sa zaostrzone kontrole od kilku lat i ciagle wprowadzane nowe obostrzenia a koles stawia sobie dzwig w osi pasa i "wali" go wszystko a teraz jeszcze podskakuje.
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy