Wulkan paraliżuje Australię
Reklama
Chmura popiołów wulkanicznych paraliżuje ruch lotniczy nad Australią i Nową Zelandią. Wybuch wulkanu Puyehue-Cordon Caulle nastąpił na początku czerwca w Chile.
Silne wiatry przywiały chmurę znad Ameryki Południowej wzdłuż 40. równoleżnika. Rozciągają się one na wysokości od 6000 do 10600 metrów. W ubiegłym tygodniu wybuch wulkanu spowodował utrudnienia w lotach w Argentynie, Urugwaju i Chile.
Australijskie linie Qantas i Jetstar odwołały wszystkie loty z Melbourne, Tasmanii i Nowej Zelandii. Inni przewoźnicy w tym rejonie znacznie ograniczyli swoje operacje. Air New Zealand zdecydowały się kontynuować loty, a samoloty tego przewoźnika latają poniżej lub powyżej chmury. Nowozelandzkie linie ostrzegły także, że niektóre trasy ulegną znacznemu wydłużeniu, aby ominąć niebezpieczny rejon.
Stężenie groźnych drobin pyłu nad Australią może rosnąć w ciągu tygodnia. Australijskie i nowozelandzkie biura meteorologiczne i urzędy lotnictwa ostrzegają, że zakłócenia w ruchu lotniczym potrwają jeszcze co najmniej kilka dni.
Dominik Sipiński
Silne wiatry przywiały chmurę znad Ameryki Południowej wzdłuż 40. równoleżnika. Rozciągają się one na wysokości od 6000 do 10600 metrów. W ubiegłym tygodniu wybuch wulkanu spowodował utrudnienia w lotach w Argentynie, Urugwaju i Chile.
Australijskie linie Qantas i Jetstar odwołały wszystkie loty z Melbourne, Tasmanii i Nowej Zelandii. Inni przewoźnicy w tym rejonie znacznie ograniczyli swoje operacje. Air New Zealand zdecydowały się kontynuować loty, a samoloty tego przewoźnika latają poniżej lub powyżej chmury. Nowozelandzkie linie ostrzegły także, że niektóre trasy ulegną znacznemu wydłużeniu, aby ominąć niebezpieczny rejon.
Stężenie groźnych drobin pyłu nad Australią może rosnąć w ciągu tygodnia. Australijskie i nowozelandzkie biura meteorologiczne i urzędy lotnictwa ostrzegają, że zakłócenia w ruchu lotniczym potrwają jeszcze co najmniej kilka dni.
Dominik Sipiński