Armenia - perła Zakaukazia!

15 października 2010 12:14
10 komentarzy
Reklama
W kolejnej odsłonie „Bliżej Świata” Jarek Janiczek zaprasza na niesłychanie fascynującą i tajemniczą wycieczkę do Armenii.

Zapewne wielu z nas patrząc na mapę świata nie zwraca zbyt dużej uwagi na kraje leżące na Zakaukaziu, a w szczególności na Armenię, której powierzchnia zbliżona jest do rozmiarów województwa wielkopolskiego. Kraj ten być może nie jest postrzegany jako atrakcyjny turystycznie, lecz gwarantuje, że każdy kto przekroczy granice Armenii, na pewno zostanie nią oczarowany.

Lotnisko Chopina w Warszawie, tutaj rozpoczynam swą podróż. Jest kilka minut po 22:00, niebawem rozpocznie się boarding, samolot należący do Polskich Linii Lotniczych LOT będzie gotowy do przyjęcia swoich pasażerów na pokład. Warto przypomnieć, że LOT uruchomił bezpośrednie połączenie do stolicy Armenii 1 lipca br., a rejsy odbywają się są 2 razy w tygodniu.



Za niespełna 3 godziny wylądujemy w Armenii, w kraju o którym nie wiedziałem zbyt wiele, który kojarzył mi się dość egzotycznie i tajemniczo. Jaka jest Armenia? Czym mnie zachwyci, a czym rozczaruje?

Wylądowaliśmy na lotnisku Zvartnots w Erewaniu, tuż po godzinie 4:00 rano czasu lokalnego. Wskazówki zegarków przesunęliśmy o 3 godziny do przodu i udaliśmy się do kontroli paszportowej oraz granicznej aby wykupić wizę, której koszt wynosi 50 USD na okres 21 dni.



Armenia liczy sobie nie co ponad 3 mln mieszkańców, z czego 2 mln zamieszkuje stolicę, a kolejne 4 mln Ormian żyje poza granicami swojego kraju. Występuje w niej silne zjawisko diaspory, które uwarunkowane jest różnymi przyczynami. Kraj niezwykle doświadczony przez historię. Dzieje Armenii śmiało można określić jako burzliwe bądź tragiczne a nawet wstrząsające. Przez kilkaset lat, kraj ten był pod wpływem sąsiednich potęg, choćby dawnej Persji, Turcji a także Rosji. Krwawe najazdy, konflikty zbrojne wyrządziły wiele szkód demograficznych czy też terytorialnych. Dopiero po upadku ZSRR w 1991 roku Armenia uzyskała niepodległość i stała się republiką, w której panuje ustrój demokracji parlamentarnej. Flaga Armenii składa się z 3 kolorów, czerwony – symbolizujący przelaną krew za wolność i chrześcijaństwo ojczyzny, niebieski to błękit nieba, natomiast pomarańczowy jest kolorem moreli, które rodzą się na ziemi ormiańskiej.

Przemierzamy główną drogę prowadzącą z lotniska do centrum miasta. Gra świateł kolorowych neonów na przydrożnych budynkach, wabiąca miłośników hazardu trochę popsuła mój wyimaginowany wizerunek Armenii, który niczym nie odbiegał od popularnych, europejskich miast. Jednak jak się później okazało, to tylko błędne spostrzeżenie. Czas dojazdu z lotniska do centrum Erewania zajmuje około 15 min. Zmęczenie daje się we znaki, czas udać się do hotelu na krótką drzemkę gdyż przed nami długi dzień intensywnego zwiedzania stolicy.



Wyruszamy na podbój Erewania. Znajdujemy się w samym centrum miasta na Placu Republiki, słupki rtęci wskazują ponad 40 stopni, lecz póki co nic nie jest w stanie w jakikolwiek sposób zniechęcić nas do odkrywania i poznawania Armenii. Majestatyczny plac, na którym wznoszą się budynki Rady Ministrów oraz Muzeum Historii Armenii, zbudowane z wulkanicznego tufu, co sprawia, że w zależności od pory dnia mienią się ciepłymi kolorami, od beżu po łososiowy róż.



To właśnie Plac Republiki jest głównym miejscem spotkań mieszkańców stolicy, którzy gromadzą się tutaj wieczorami wokół fontanny, podziwiając choćby pokaz światło dźwięk . Tutaj też można znaleźć dużą ilość kawiarni, pubów, lokalnych sklepów oraz ulic prowadzących w głąb miasta, a także przystanek dla miejscowych busów, którymi można dojechać w każdy zakątek Armenii.



Będąc w stolicy koniecznie trzeba udać się do muzeum średniowiecznych manuskryptów – Matenadaran, które mieści się na głównej alei Mesropa Masztoca, autora ormiańskiego alfabetu, który notabene powstał w 405 roku. Na zwiedzających czeka około 20 tys. zgromadzonych manuskryptów, skarbów ormiańskiej kultury. Znajdziemy tam m.in. dwumetrowe księgi jak i dzieła wielkości pudełka od zapałek ozdobione złotymi, srebrnymi bądź też skórzanymi okładkami.



Opuszczając Matenadaran kierujemy się w stronę pobliskiego wzgórza, na którym dumnie wznosi się pomnik Matki Armenii czuwającej nad całym miastem. Mierząca 23 metry wysokości, ustawiona na 50 metrowym cokole statua przedstawia wielką postać, trzymającą w swej dłoni potężny miecz skierowany w stronę granicy Tureckiej. Zaledwie 50 lat temu w tym samym miejscu, na tym samym cokole zamiast Matki Armenii prezentował się ogromny pomnik Stalina, który został zburzony w 1967 roku.



Aby poznać bliżej historię Armenii warto udać się do muzeum Tsitsernakabert, gdzie znajduje się również pomnik poświęcony ofiarom ludobójstwa Ormian dokonanego w 1915 roku. Te krwawe wydarzenia określa się mianem genocide, kiedy to tureckie władze wymordowały prawie 1,5 mln Ormian. To przykre i zarazem przygnębiające spotkanie z historia, wyciska wręcz łzy ludziom, którzy zapalając przy pomniku znicze i składając tam białe roże, chcą złożyć hołd ofiarom tej tragedii.



Spacerując ulicami Erewania – dynamicznie rozwijającej się stolicy- obserwując sklepy, restauracje, budynki, śmiało można powiedzieć, że nie odbiega zbytnio standardem od większych, europejskich miast. Ekskluzywne butiki, bogate wnętrza restauracji i kluby, których nie powstydziłby się choćby Londyn, robią wrażenie na przyjezdnych. Jednak udając się poza granice ścisłego centrum widać gołym okiem znaczną przepaść pomiędzy bogactwem i biedą, która poniekąd burzy wizerunek ekskluzywnej stolicy.



Przyszedł czas na bliższe spotkanie z kuchnią ormiańską. Na kolację udajemy się do restauracji Old Erivan aby spróbować tradycyjnych potraw. Baranina, jagnięcina oraz bakłażany zdecydowanie wiodą prym na talerzach. Warzywa podawane na wiele sposobów, aromatyczne przyprawy, bastruma – surowe mięso z polędwicy czy też dolma – nasze ‘gołąbki’, zawijane w specjalnie przygotowane liście winogron, na pewno zadowolą podniebienia prawdziwych smakoszy. Będąc w Armenii koniecznie trzeba spróbować ichniejszego chleba – Lawasz, przypominającego hiszpańską tortille, który jest podawany prawie do każdej potrawy.

Następnego dnia udajemy się do Eczmiadzina, nazywanego ormiańskim Watykanem, oddalonego zaledwie o 30 km od stolicy. Jest to kompleks klasztorny, w którym mieszka sam katolikos - papież, zwierzchnik kościoła ormiańskiego. Na zwiedzających ogromne wrażenie z pewnością robi imponująca Katedra z 301 roku, świątynia Ripsime z 604 roku oraz skarbiec z relikwiami św. Grzegorza Oświeciciela.



Eczmiadzin jest niewątpliwie najpopularniejszym i najliczniej odwiedzanym miejscem pielgrzymkowym Ormian.



Armenia jest krajem o bogatych tradycjach chrześcijańskich co wiąże się z faktem, iż władcy ormiańscy jako jedni z pierwszych na świecie uznali chrześcijaństwo jako główną religię swego państwa. Mistyczne świątynie, które ocalały z setek rujnujących najazdów, zachowane w oryginalnym stylu to kolejne, imponujące atrakcje ziemi ormiańskiej.



Podążając szlakiem monastyrów, docieramy do Geghard – średniowiecznej świątyni wykutej w skale. Kolejna porcja niezapomnianych wrażeń. Wspaniała budowla, otoczona wysokimi, skalistymi wzniesieniami. Wewnątrz panuje przyjemny chłód, w powietrzu unosi się zapach kadzideł, a płomienie palących się świec przepięknie oświetlają wnętrza ukazując piękno i bogactwo kultury. Przechadzając się wąskimi zakamarkami możemy podziwiać liczne kapliczki wykute w skale, gdzie można przystanąć na chwilę, uklęknąć i oddać się kontemplacji i modlitwie.



W poszukiwaniu średniowiecznych skarbów kultury ormiańskiej udajemy się do Garni, hellenistycznej świątyni wzniesionej przez armeńskiego króla Trdatesa w I wieku. To niewątpliwie miejsce godne uwagi, którego nie powinniśmy przeoczyć będąc w Armenii. Zjawiskowa świątynia, ukryta pośród zieleni w malowniczej dolinie, u podnóża głębokiego wąwozu była głównym miejscem kultu mitologicznych Bogów. Jest idealnym dowodem na to, że Armenia ulegała wpływom rozmaitych kultur.





Ruiny w Zvartnots, fascynujące miejsce, zaliczane do cudów architektonicznych Armenii jest kolejną perełką ormiańskiej ziemi. Pozostałości starożytnej świątyni z VII wieku, wpisane na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO, robią ogromne wrażenie na przyjezdnych. Miejsce, które czaruje swym wdziękiem, urokiem i niezwykłą tajemniczością.



Będąc w Armenii trzeba koniecznie udać się do fabryki, w której od 1880 roku produkowany jest najsłynniejszy ormiański trunek, którym niewątpliwie jest koniak Ararat. Ten wyborny trunek spożywany był i jest przez znakomite osobistości, Winston Churchill czy też Józef Stalin należeli do grupy wiernych fanów Araratu. W środku fabryki można znaleźć tysiące beczek, w których dojrzewa ormiański koniak, ustawionych w niekończących się rzędach, z różnych roczników a unoszący się wewnątrz intensywny zapach koniaku może przyprawić co po niektórych o zawroty głowy.





Na zakończenie wizyty w fabryce, czeka na nas degustacja tego wybornego trunku i śmiało mogę przyznać, że smakuje znakomicie.





Wskazówki praktyczne:

Zakwaterowanie: Ceny noclegów w Erewaniu w zależności od oczekiwanego standardu wahają się w granicach od 35 000 AMD (300 PLN) / *** Hotel Congress do 80 000 AMD (700 PLN) **** Marriott Armenia za dobę w pokoju dwuosobowym. Dla mniej wymagających osób dostępne są tańsze obiekty noclegowe, których niestety nie ma zbyt wiele, natomiast można skorzystać z hostelu bądź prywatnego mieszkania/apartamentu.

Transport i komunikacja: Najbardziej popularnym i najwygodniejszym środkiem transporu są zdecydowanie mikrobusy, tzw. marszrutki, którymi można dojechać w każdy zakątek kraju. Cena przejazdu w granicach miasta wynosi 100 AMD. W Erewaniu kursuje jedna linia metra, mająca zaledwie 8 stacji a koszt żetonu wynosi 50 AMD.

Język: Językiem urzędowym jest język ormiański, który do łatwych języków z pewnością nie należy, natomiast swobodnie można porozumieć się w języku rosyjskim czy też angielskim.


Jarosław Janiczek

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
andrzejtoulon 2010-10-16 00:21   
andrzejtoulon - Profil andrzejtoulon
Bardzo ciekawy artykul, moze podpowiedz na nastepna ciekawa wycieczke ? Spora jest ormianska diaspora we Francji (nie tylko Monsieur Aznavour :)) I Armavia lata raz w tygodniu z Mrs, wiec dlaczego nie ?
damian.de 2010-10-15 23:48   
damian.de - Profil damian.de
Świetna relacja z Armenii, pisana wysublimowanym językiem i opatrzona ładnymi zdjęciami! Więcej artykułów tej klasy na tym portalu!
bluebomba 2010-10-15 20:20   
bluebomba - Profil bluebomba
Ma ktoś kontakt do tego kawalera na fotach?
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy