Enter Air: polska linia czarterowa

12 sierpnia 2010 00:56
32 komentarzy
Reklama
Deszcz, zimno i nieprzyjemnie – taka pogoda żegnała nas, gdy odlatywaliśmy samolotem linii Enter Air w lot na Rodos. Nic dziwnego, że pasażerowie nie mogli się doczekać momentu wzniesienia się ponad niezwykle wysokie chmury, a potem lądowania na tej upalnej greckiej wysepce położonej zaledwie kilka kilometrów od tureckiego wybrzeża. W najnowszym "Oblatywaczu" przedstawiamy Enter Air – nową, całkowicie polską linię czarterową.



Lot ENT7501 to poranne połączenie z Warszawy na Rodos. Start przewidziano na godzinę 6:10, zatem odprawa startuje już o 4 rano. Ma ona miejsce w Terminalu A (czyli w starej części portu Chopina), przy stanowiskach 141-143. Mimo tego, że pasażerów jest bardzo dużo (162 osób, czyli obłożenie wynosi ponad 96%), odprawa biletowo-bagażowa przebiega dość sprawnie i przed godziną 5 wszyscy mają już swoje karty pokładowe. Trzeba nadmienić, że Terminal A zapewnia znacznie niższy komfort niż nowy Terminal B. Jest mniej ekranów informacyjnych, a w porze porannych odlotów czarterowych oraz Wizz Air jest tam bardzo tłoczno.



Pokładowanie naszego lotu odbywa się przy bramce numer B22 – znajduje się ona w nowej części lotniska. Jednak przy rękawie stoi Airbus A320 portugalskich linii TAP Portugal. Pasażerowie rejsu na Rodos schodzą zatem do autobusów, które dowiozą ich na odległe stanowisko 74.



Choć to w większej mierze zasługa agentów handlingowych niż przedstawicieli linii lotniczych, należy zauważyć, że sprawdzanie kart pokładowych oraz dowóz pasażerów przebiegały bardzo sprawnie. Dzięki dwóm autobusom, które odjechały spod terminala w kilkuminutowym odstępie, nie ma tłoku i zamieszania przy wejściu do samolotu.



Stanowisko 74 znajduje się na płycie postojowej numer 4. Jadąc autobusem mijamy liczne maszyny LOTu, przygotowywane do porannych rotacji, a także dwa rządowe Embraery 175. Obok Boeinga 737-400 o znakach SP-ENA, który będzie wykonywał dzisiejszy lot, zaparkowany jest SP-ENC tej samej spółki oraz SP-HAA linii Small Planet Airlines, nadal w malowaniu Fly LAL Charters PL. Pokładowanie odbywa się dwoma wejściami, a pasażerowie jeszcze w terminalu otrzymali proste instrukcje dotyczące lokalizacji ich miejsc.



Samolot SP-ENA został wyprodukowany w 1993 roku i jest jednym z trzech maszyn tego typu we flocie Enter Air. Ten egzemplarz wcześniej latał w barwach Turkish Airlines jako TC-JEH i w Asianie jako HL7592. Choć wewnątrz widać upływ czasu, to jednak nie obniża to znacząco komfortu lotu. Piloci chwalą wysoką niezawodność maszyn (o wiele lepszą niż w Air Polonia i Centralwings).



Na pokładzie witają pasażerów uśmiechnięte stewardessy, które, pomimo wczesnej pory, z uśmiechem służą pomocą osobom, które nie mogą znaleźć miejsca lub mają duży i ciężki bagaż kabinowy. Dzięki temu samolot jest gotowy do startu kilka minut przed planowanym odlotem.



Bardzo miłym akcentem było powitanie na pokładzie przez pierwszego oficera, Piotra Kupisa, który przedstawił załogę przez intercom, a następnie poinformował o niewielkim opóźnieniu spowodowanym remontem pasa na Okęciu. Mimo tego niemal bez zwłoki samolot zostaje wypchnięty ze stanowiska i rozpoczyna się procedura uruchamiania silników. Aktywny jest pas 33, zatem podczas kołowania pasażerowie siedzący z lewej strony maszyny mają okazję podziwiać terminal i zaparkowane przed nim samoloty.



Przed pasem musimy poczekać jeszcze 2 minuty, aby przepuścić lądującego Embraera 170 PLL LOT i z punktu H2 ruszamy w przestworza. Mimo dużego zachmurzenia powietrze nie było turbulentne i bardzo płynnie maszyna wzniosła się na wysokość przelotową. Niestety, zachmurzenie nie pozwalało oglądać polskich krajobrazów, jednak natychmiast po osiągnięciu poziomu 33000 stóp pierwszy oficer ponownie odezwał się do pasażerów.



Tym razem F/O opisał planowaną trasę oraz miasta i miejsca, które będzie widać z powietrza. Jak się potem dowiedziałem, aby udzielić takich informacji piloci korzystają ze specjalnego wydawnictwa lotniczego Jeppesen, który łączy w sobie cechy mapy lotniczej (naniesione punkty i pomoce nawigacyjne) ze zwykłym atlasem geograficznym.



Po przekroczeniu granicy polsko-słowackiej zachmurzenie stało się mniejsze i można było podziwiać ziemię, a nad Rumunią chmury zniknęły całkowicie. Choć lot miał trwać 2 godziny i 40 minut, personel pokładowy nie miał ani chwili wytchnienia. Już kilkanaście minut po starcie stewardessy rozpoczęły pracę, sprzedając "Gazetę Wyborczą" oraz bajki i kolorowanki dla najmłodszych.



Niestety, akurat tego dnia pasażerom nie dane było podziwiać podczas lotu sztuczek magika – było to spowodowane jego chorobą. Ponadto, pomimo zainstalowanych dużych ekranów telewizyjnych w przejściu nie były one uruchomione. Niektórym pasażerom podróż mogła się zatem dłużyć, jednak widać było, że zarówno personel pokładowy, jak i załoga kokpitowa starają się umilić wszystkim lot.



Gdy tylko zakończyła się sprzedaż gazet, rozpoczął się pierwszy, darmowy serwis pokładowy (ilość i koszt serwisów zależą od umowy z konkretnym biurem podróży – w tym przypadku samolot czarterowało TUI Poland). W jego skład wchodziła kanapka z serem lub szynką, batonik oraz napój bezalkoholowy.



Wkrótce pierwszy oficer poinformował, że z okien samolotu widoczny jest Dunaj oraz stolica Bułgarii, Sofia. Wzbudziło to duże zainteresowanie pasażerów. W międzyczasie stewardessy kontynuowały płatny serwis pokładowy, w którym dodatkowo można było zakupić alkohole oraz gadżety lotnicze. Po niedługim czasie pola i wzgórza w dole ustąpiły miejsca błękitnym wodom Morza Egejskiego.



Dzięki doskonałej widoczności pasażerowie mogli podziwiać wiele greckich wysepek, od tych najmniejszych, niezamieszkanych, po większe, takie jak Lesbos albo Lemnos. Wielu z nich nie odrywało aparatów od szyb samolotu – późniejsza identyfikacja mijanych miejsc może przysporzyć wiele rozrywki. W oddali cały czas widoczne było wybrzeże Turcji – niektóre z greckich wysp dzieli od niego zaledwie wąska, kilkukilometrowa cieśnina.



Po około półgodzinnym locie nad archipelagiem Cyklad pierwszy oficer Kupis poinformował pasażerów o tym, że rozpocznie się zniżanie do lądowania na Rodos. Po zapaleniu sygnalizacji zapięcia pasów błękitne wody Morza Egejskiego zaczęły się szybko przybliżać. Pasażerowie mogli obserwować, że to, co z góry wyglądało na białe bałwany fal, w rzeczywistości było dziesiątkami różnej wielkości statków – od malutkich jachtów, przez średniej wielkości łodzie motorowe, po największe statki wycieczkowe oraz jednostki transportowe.



Podczas proceduralnego podejścia do lądowania na pasie 25 (STAR) samolot co rusz skręcał w lewo lub prawo, aby ominąć główne kurorty i nie naruszać tureckiej przestrzeni powietrznej. Po okrążeniu wyspy od północnej strony, pomimo działającego systemu ILS, tego dnia wykonywaliśmy lądowanie z widocznością (visual). Po lewej stronie widać było miasto Rodos, w którym infrastruktura hotelowa jest niezwykle gęsta. Część wyspy na północ od lotniska w miasteczku Paradisi z wysokości kilkuset metrów całkowicie nie przypomina malowniczej Grecji znanej z pocztówek. Białe domki o niebieskich dachach zostały zastąpione wielkimi hotelami.



Po lądowaniu samolot zatrzymał się na jednym ze stanowisk postojowych położonych po północnej części płyty lotniska, a pasażerowie zostali przewiezieni autobusem do niewielkiego terminala. W oczekiwaniu na przybycie osób powracających do Polski miałem możliwość przyjrzeć się z bliska samolotowi SP-ENA oraz, dzięki uprzejmości kapitana Michała Włodarkiewicza, uczestniczyć w procedurze walk-around.



Procedura ta musi zostać wykonana przed każdym rejsem i polega na obejściu samolotu i wizualnym sprawdzeniu mechanizmów. Zwykle wykonuje ją jeden z pilotów, ale co 4 operacje lotnicze konieczny jest obchód samolotu przez mechanika.



W trakcie walk-around pilot sprawdza stan goleni podwozia i opon, łopaty silnika (można w ten sposób wykryć ślady po niewyczuwalnych zderzeniach z ptaki), klimatyzację oraz inne systemy. Równocześnie odbywa się tankowanie – w Boeingu 737-400 paliwo wlewa się tylko do jednego baku (w skrzydle), a następnie jest ono automatycznie rozprowadzane po wszystkich zbiornikach.



Podczas postoju na ziemi zasilanie zapewnia system APU, znajdujący się w ogonowej części kadłuba. W miarę dostępności można również korzystać z naziemnego systemu GPU. Aby zminimalizować zużycie energii, przed pokładowaniem działa tylko jeden system klimatyzacji.



Po niecałej godzinie samolot był już gotowy na przyjęcie pasażerów, którzy podjechali wkrótce autobusami. Z uwagi na awarię lotniskowego systemu komputerowego personel pokładowy miał ciężkie zadanie związane z koniecznością ręcznego przydzielania miejsc. Do końca nie było też wiadomo, ilu pasażerów powinno być na pokładzie. Mimo tych trudności, stewardessy zachowały spokój i rezolutnie poradziły sobie z problemami.



Rejs ENT7504 był lotem do Poznania (Enter Air wiele operacji wykonuje w tak zwanym schemacie "W"), a obłożenie wyniosło również ponad 90%. Start, podobnie jak wcześniej lądowanie, odbył się z pasa 25.



Również tym razem za komunikację z pasażerami odpowiadał pierwszy oficer Kupis, który dość często informował o mijanych miejscach. Tym razem trasa przebiegała bardziej na zachód – nad Salonikami, Serbią, Węgrami i Czechami. Z pokładu było widać między innymi półwysep Chalkidiki, górę Olimp, Dunaj oraz położone nad nim Belgrad i Budapeszt.

Choć w momencie startu z Rodos pogoda w Polsce nie była najlepsza, to w trakcie rejsu (który trwał około 2 godzin i 40 minut) uległa znacznej poprawie. W efekcie niemal przez cały czas pasażerowie mogli oglądać ziemię.



Gdy stewardessy zakończyły serwis, mogłem odbyć z nimi krótką rozmowę. Dowiedziałem się, że niemal wszyscy członkowie załóg Enter Air mają doświadczenie z Centralwings. Stewardessy przyznały, że praca w liniach czarterowych jest trudniejsza niż na rozkładowych rejsach. Pasażerowie bywają mniej obyci z lataniem, a ponadto na pokładach jest więcej dzieci. Mimo to stewardessy zgodnie stwierdziły, że praca na pokładach to nie jest zwykły etat i nie zamieniłyby jej na stanowisko "na ziemi".



Jak to zwykle bywa, rejs okazał się zbyt krótki, by zadać wszystkie pytania. Wkrótce pierwszy oficer poinformował o przekroczeniu granicy Polski i rozpoczęciu zniżania do lądowania. Tym razem lądowanie odbyło się według procedury VOR/DME na pasie 29. Silne podmuchy wiatru spowodowały lekką nerwowość, jednak dzięki umiejętnościom pilotów, Michała Włodarkiewicza i Piotra Kupisa, samolot został posadzony bezpiecznie, a pasażerowie nagrodzili manewr brawami. Przygoda z linią Enter Air zakończyła się na stanowisku 15 na lotnisku Poznań-Ławica.



Enter Air to bardzo młode linie, jednak flota trzech samolotów zwiastuje dynamiczny rozwój. Przewoźnik stawia na polskich pasażerów, podkreślając różnicę w stosunku do zagranicznych linii, dla których Polska nie jest najważniejszym rynkiem. Choć samoloty nie są najnowsze, to ich stan techniczny nie pozostawia wiele do życzenia. Załogi i zarząd linii starają się, aby podróż na wakacje była jak najprzyjemniejsza. Świadczą o tym nie tylko akcje takie jak magik na pokładzie czy osobiste odtwarzacze DVD, ale przede wszystkim szczery uśmiech i uprzejmość ze strony załóg.

Miejmy nadzieję, że Enter Air wykorzysta potencjał drzemiący w polskim rynku przewozów czarterowych i nie podzieli losu Fischer Air Polska, Prima Charter czy Centralwings.

Wszystkie zdjęcia kokpitu zostały wykonane podczas pobytu na ziemi. Autor dziękuję firmie Enter Air oraz załodze lotów ENT7501/4 za udzieloną pomoc.

Dominik Sipiński

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
piotrek737 2010-08-15 18:04   
piotrek737 - Profil piotrek737
ktgracz: Z tymi awariami to jest tak, że samoloty w C0 latały o wiele więcej niż te tutaj. Dla przykładu dzień samolotu w C0 wyglądał tak WAW-BLQ-WAW-LGW-WAW-RHO-WAW czyli latał cały dzień z przerwami po godzinie dlatego jak było coś więcej do zrobienia to były takie akcję jak 12 godzin koczowania na lotnisku ;) W ENT samoloty latają do wieczora w nocy sobie stoją. Większość w Enter Air to ludzie z C0 tak więc gratulację za to, że nie kopiują tego co było i z głową planują rejsy. A tak na koniec jeżeli chodzi o tekst "Zabordingowaliśmy się cali i zdrowi" to bomba :) Bardzo mi się spodobał :)
2010-08-15 16:27   
 - Profil
Ha! :D
jaris 2010-08-15 16:07   
jaris - Profil jaris
ja wiem! ja wiem! ja wiem o czym mowa :P otoz byl to nasz material dotyczacy Ukrainy i pierwszych lotow na pokladzie Wizz Air Ukraina :D
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy