Felieton: Zebrało się Wam, LOTku...

30 czerwca 2010 17:12
21 komentarzy
Reklama
Po czym poznać, że za chwilę popełni gafę? Po tym, że zaczyna otwierać usta; taki oto dowcip krąży w eterze o jednym z kandydatów na prezydenta RP. Choć to lotniczy, a nie agitacyjny portal, to nie mogło mi się to inaczej skojarzyć. Bo kiedy spodziewać się, że LOT „nawali”? Gdy tylko próbuje coś zrobić.

Tą, jakby nie patrzeć przeróbką złośliwego dowcipu, chciałbym zobrazować sytuacje, w jakich niejednokrotnie ostatnio (choć nie wyłącznie ostatnio przecież) znajdował się nasz narodowy przewoźnik lotniczy. Bo można darzyć LOT sympatią, a można nienawidzić, można wpadki zmiatać pod dywan, a można je punktować i uwypuklać, można się cieszyć i skakać pod sufit z najdrobniejszych sukcesów, a można pękać z radości powodowanej zawiścią przy najmniejszej wpadce, to jednak zawsze trzeba sprawiedliwie oddać opisywanemu zalety, jak i wady. O zaletach, nowościach, zmianach, nadziejach, zapowiedziach, planach, a także i czynach, bywało już sporo. Sporo dobrego, bo nierzadko należało się. I niewątpliwie nie raz jeszcze będzie się należeć.

Witryna, wizytówka wizytówek!

Www.lot.com, witryna znana nam wszystkim. My, jako zespół Pasazer.com o tym, że pojawi się nowa strona internetowa, wiedzieliśmy od kilku tygodni. Ba, po pisemnym zobowiązaniu do tajemnicy, mieliśmy przyjemność testować wersję roboczą nowego tworu. Testować, celem wypunktowania tego, co uznalibyśmy za konieczne do zmiany. O to byliśmy poproszeni. I mamy nieodparte wrażenie, że majowa wersja testowa… testową pozostała także w czerwcu.

O gustach się nie dyskutuje, zatem nie pozwolę sobie w tym miejscu napisać wprost, czy nowa strona mi się podoba, czy nie. Napiszę tylko, że poprzednia zmiana także nie przypadła mi do gustu, jednak wystarczyło czasu i wzajemnego dotarcia, a mi przeszło. Podobnie będzie zapewne także teraz. Nie bez przyczyny za komentarz dotyczący jednej z ostatnich „lotowskich” zmian zabrałem się po kilku dniach od jej wcielenia łudząc się, że liczne wpadki są chwilowe. Okazuje się, że chwilowe, ani tym bardziej "czeskie", nie są.

Portal Pasazer.com, jako jeden z testujących nową witrynę LOT-u, zwrócił uwagę na… kilkadziesiąt rzeczy, które należałoby poprawić – informując LOT o tym już na trzy tygodnie przed publikacją aktualnej witryny. Choć doceniam fakt, że zwrócono się do nas (między innymi) z taką prośbą, dziś nie do końca rozumiem, po co. Nie czas na szczegóły, acz kilka wytknięć jest niezbędnych.

Mnogość niedociągnięć rozczarowuje...

Problemy z zakupami dla osób zalogowanych, co skutkuje brakiem dodatkowym 500 mil Miles&More w przypadku zakupów w wyższych taryfach, niż PromoLOT; brak możliwości przesuwania kalendarza lotów na 7 dni w jedną lub drugą stronę; zagadką jest brak możliwości wyboru faktury (co skutkować będzie ogromnym niezadowoleniem pań z biur LOT-u, bo niejednokrotnie doświadczałem „uprzejmości” i wykładu, ileż teraz trzeba włożyć pracy w wystawienie tej faktury tylko dlatego, że nie kliknąłem tego, co powinienem podczas zakupów) czy odwracanie imienia i nazwiska – po zakupie, według Amadeusa, okazuje się, że nasze imię to nazwisko a nazwisko to nasze imię. To tylko kilka uwag i wydawać by się mogło, że najdrobniejszych, a już na pewno takich, których wyeliminowanie zajęłoby kilkanaście, maksymalnie kilkadziesiąt godzin. A minęło kilka dni.

Domniemam, że skoro my na etapie testów wystosowaliśmy kilkadziesiąt uwag, inni „testerzy” wskazali także własne, nierzadko pewnie podobne. Ponawiam pytanie: Po co?

Po co umieszczać tak niedopracowaną stronę, nie wsłuchując się jednocześnie w głosy i opinie tych, których pyta się o zdanie ani tych niepytanych o nie? „Obiecano mi” w nieoficjalnej rozmowie, że do jesieni strona nie będzie niczym, kompletnie niczym odbiegać od „europejskiej konkurencji”, a jej funkcje, dotąd w lot.com niespotykane, zaskoczą wszystkich. Czy zaskoczenie będzie tak wielkie, jak kilka dni temu?

LOT destynacjami, nowo otwieranymi i wznawianymi stoi, chciałoby się rzec. Hanoi, sztandarowy na ten rok kierunek obok Bejrutu i zapowiadanych Damaszku i Kairu oraz startującego właśnie Erewania, tak szybko jak w systemie się pojawił, tak szybko zniknął. Skoro nie wszystko było dopięte na „ostatni guzik”, po co wrzucać w system tak istotne i nie najtańsze połączenie? Wielkimi rzeczami wizerunek firmy się buduje, a drobiazgami się go burzy. A gdy mamy do czynienia z dobrym wizerunkiem, tym większy jest żal.

Bejrut, który miał być dostępny w najnowszej promocji LOT-u i programu Miles&More za 10 000 punktów w klasie ekonomicznej, okazał się Bejrutem za wyłącznie 20 000 tysięcy w klasie biznes. Ja rozumiem, że po co „rozdawać” coś za mile, skoro można sprzedać za niemałe pieniądze, gdyż popyt na tym kierunku jest ogromny, jednak w ten sposób robi się ludzi w przysłowiowego konia. Sam byłbym w stanie naliczyć kilkanaście osób, które czekały, aż możliwość lotu do Libanu za 10 000 punktów i za podatki, będzie możliwa. A ilu osób nie znam i ilu nie jestem w stanie naliczyć, które miały podobny plan? Ilu z nich się zawiodło i z przekleństwem pod nosem odeszło od własnego komputera, gasząc witrynę internetową Polskich Linii Lotniczych LOT?

Kaleidoscope... jedna z wizytówek

Poprzednia forma magazynu pokładowego była idealnym folderem, katalogiem. Był to twór pod względem grafiki, edytorstwa i składu wzorem do naśladowania. Ale był co najwyżej do „przelecenia”. Jak to z folderami i katalogami bywa. Nigdy mnie nie uwiódł. Gdy w moje ręce trafił egzemplarz „spod pióra” Martyny Wojciechowskiej, konkretnie numer czerwcowy, oniemiałem z pozytywnego wrażenia. Niestety, tylko na początku. Bo spoglądając w zawartość i spis treści ucieszyłem się, że jest to wreszcie periodyk, pozwalający się nim zainteresować „od deski do deski”. Ciekawe artykuły, obiecujące tytuły. I tyle. Bo merytorycznie, kompletna klapa. Graficznie – wiele do życzenia. Edytorsko? Błąd na błędzie. Nie przystoi w tego typu piśmie mylić w podpisie pod zdjęciem sloty z klapami, a sam samolot podpisywać jako Boening.

Tekst o pracy kontrolerów ruchu lotniczego, mimo, że zapowiadał się ciekawy, był o niczym. Ten, który miał wyjaśnić nam dlaczego samolot lata, był wycinkiem podręcznika z fizyki, w dodatku o stopniu rozszerzonym. A mający zachęcić do podróży na Bliski Wschód tekst o Bejrucie, narobił tylko smaku - był zbyt krótki i bardzo ogólnikowy, zostawiając niedosyt. A może taki właśnie miał być cel? Do syta na miejscu?

W firmie, która jest bohaterem niniejszego tekstu, wiele się ostatnio dzieje dobrego, o czym niejednokrotnie, a może nawet wielokrotnie, pisałem. W ciągu półtora roku LOT przeszedł mini metamorfozę, jednak zawsze zaznaczałem, że wiele pozostaje nadal do zmiany, ale kredyt zaufania, i to ogromny, od pasażerów się należy. Zawsze o takowy zabiegałem i nadal zabiegał będę. Choć po wyboistej drodze, choć samodzielnie się plącząc, „ekipa LOT-u” robi dobrą robotę. I, przeciwstawiając się tezie jednego z bardzo zawziętych naszych forumowiczów, jednocześnie Go parafrazując, „LOT wcale nie tonie”. Ba, skutecznie odpompowuje nadmiar wody, której nabrał przez ostatnie lata. Jednak nie należy zapomnieć, że i pompę od czasu do czasu należy serwisować, aby się nie zatarła.

Słodka zmiana! Wizerunkowa?

Na zakończenie chciałbym zapowiedzieć kolejną zmianę, jaką polski przewoźnik nam zaserwuje w najbliższym czasie. Zmiana jest znacząca, gdyby zerkać na różnice między tym, co jest, a tym, co będzie. Jak na moje oko, różnica jest dwukrotna. I pod względem długości, jak i szerokości – ogólnie przyjmując: powierzchni. Serwowane na pokładach Polskich Linii Lotniczych LOT wafelki Prince Polo, zostaną zastąpione przez Princessy. Też wafelki. Przez pierwsze dwa miesiące pasażerom podawany będzie wafelek o smaku czekoladowym, a następnie kokosowym.

Co robi jeden z kandydatów, gdy się go pyta o seks? Odwraca kota ogonem; to kolejny, krążący po Internecie, choć odgrzewany, dowcip o drugim z kandydatów na prezydenta RP. My życzymy i opisywanym liniom, i sobie, i pasażerom, aby te nie musiały robić tego samego. Aby w odpowiedzi na trudne pytania i zarzuty, pośród pozytywnej i docenianej przecież roboty i wszelkich działań ku lepszemu, nie odwracały kota ogonem, a posypały swe głowy popiołem i poprawiły to, co poprawić trzeba.

Łukasz Szudrowicz

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
2010-07-01 12:19   
 - Profil
No, to trzeba było od razu tak napisać, że to ma miejsce "na starej stroni" ;p
szumny 2010-07-01 12:18   
szumny - Profil szumny
Bywa że taryfa "economy semi-flex" jest niższa od "economy saver".
szumny 2010-07-01 12:11   
szumny - Profil szumny
Nazwę to jednak wtopą a nie sukcesem. Możliwość jest po wejściu na rezerwację ze strony głównej przez zakładkę "zniżki dla firm". Tam wciąż działa graficznie stary system rezerwacji. Nalicza ceny w inny sposób - pojawiają drobne różnice groszowe/złotowe.
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy