ZZ LOT-u chcą strajkować we wrześniu

23 sierpnia 2018 11:18
2 komentarze
Liderzy związków zawodowych w PLL LOT zadecydowali, że we wrześniu br. odbędzie się strajk. Na razie nie ujawnili jednak jego dokładnej daty.
Reklama
- Nie ustaliliśmy jeszcze dat, ale podjęliśmy decyzję. Ponieważ nic się w firmie nie zmieniło, we wrześniu będziemy strajkować - powiedziała Agnieszka Szelągowska z zarządu Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego w rozmowie z Gazetą Wyborczą.


Pracownicy LOT chcą przywrócenia regulaminu wynagrodzenia z 2010 r. W tej chwili prawie połowa pensji jest uzależniona od różnych dodatków, stąd też pracownicy nie są w stanie przewidzieć ile zarobią. Związkowcy przypominają, iż przez lata godzili się na obniżenie pensji by w ten sposób wesprzeć LOT w trudnej sytuacji finansowej, przez którą przechodził. W tej chwili LOT chwali się dobrymi wynikami finansowymi, a spółka przedstawiana jest jako największy biznesowy sukces rządzącej partii. Mimo to, poprawa kondycji przedsiębiorstwa nie przekłada się na poprawę zarobków pracowników, co budzi niezadowolenie związkowców.

Na to, że powróci regulamin wynagrodzenia z 2010 r. szanse są jednak niewielkie, szczególnie po ubiegłorocznym orzeczeniu sądu, z którego wynika iż LOT miał prawo wypowiedzieć regulaminy ze względu na trudną sytuację w spółce.

Na to, że związkowcy zdecydowali się podjąć uchwałę o strajku, bez wątpienia wpływa też radykalizacja nastrojów w spółce, która systematycznie postępuje od momentu, gdy pod koniec lipca Sąd Apelacyjny odrzucił zabezpieczenie zakazujące strajku, wydane pod koniec kwietnia na wniosek zarządu PLL LOT. Decyzja odrzucająca kwietniowe zabezpieczenie powoduje, że według związków zawodowych strajk może się odbyć. Innego zdania jest LOT, który twierdzi, iż kwestie legalności referendum strajkowego i ewentualnego strajku zgodnie z pozwem LOT-u nadal pozostają nierozstrzygnięte, a argumenty podnoszone przez LOT są przedmiotem badania Sądu Okręgowego.

W ubiegłym tygodniu LOT zdecydował się wyegzekwować od związków zawodowych rekompensaty za straty, które miał ponieść w dniach 28, 29 oraz 30 kwietnia, czyli tuż przed zapowiadanym na początek maja strajkiem, do którego ostatecznie jednak nie doszło. Jak tłumaczy LOT, straty wynikają z groźby strajku, jakie związki zawodowe kierowały do opinii publiczej mimo, iż obowiązywało już wówczas sądowe zabezpieczenie zakazujące strajkowania.

Wysokość poniesionych przez siebie strat w tamtych dniach LOT wylicza na ponad 1,75 mln złotych i właśnie na taką kwotę zarząd wystosował wezwania do zapłaty. Na zapłatę daje związkom czas 21 dni, w przeciwnym razie, jak informuje przewoźnik, zacznie naliczać odsetki datowane od maja br. Jednocześnie zarząd zapowiada, iż w przypadku jakichkolwiek kolejnych stwierdzonych strat z tytułu nielegalnych działań protestacyjnych, LOT będzie występował z kolejnymi roszczeniami oraz przypomina, iż według jego szacunkowych wyliczeń jeden dzień strajku kosztowałby LOT ponad 20 mln złotych.

Związkowcy potraktowali to wezwanie do zapłaty jako próbę ich zastraszenia przez zarząd i zapowiedzieli, że nie zamierzają zapłacić rekompensaty.

- Zarząd PLL LOT oszalał. Żąda od związków zawodowych w spółce ponad 1,7 mln zł jako odszkodowanie za strajk, który się nie odbył. Oto dzieło zarządu flagowej spółki polskiego państwa. Naprawdę ktoś powinien przerwać to smutne przedstawienie i zdymisjonować całą tę ekipę - skomentował działania zarządu Piotr Szumlewicz, przewodniczący mazowieckich struktur OPZZ.


W odpowiedzi LOT miał zagrozić Szumlewiczowi procesem. 



Według doniesień ZZ oraz mediów, w ostatnich dniach uchybienia w działalności LOT przeciwko pracownikom stwierdziła Państwowa Inspekcja Pracy. PiP nałożyła mandat na LOT, za niezgodne z prawem zwolnienie Moniki Żelazik, szefowej Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczegom która była jedną z inicjatorek i prowadzących referendum strajkowe w spółce.
- 
To nieprawda. PIP uznał, że nieprawidłowością było zwalnianie Moniki Żelazik, pomimo sprzeciwu związków zawodowych, i tylko co do tego elementu miał PIP wątpliwość. To w żaden sposób nie określa legalności lub nielegalności tego zwolnienia - odpowiada Adrian Kubicki, dyrektor biura komunikacji LOT w rozmowie z Rynkiem Lotniczym.

Państwowa Inspekcja Pracy skierowała także do sądu wniosek o ukaranie spółki LOT Crew, należącej do PLL LOT, za prowadzenie przez nią pośrednictwa pracy bez stosowanego wpisu do rejestru agencji zatrudnienia, informuje RMF FM. Za niedopełnienie takiego obowiązku grozi grzywna w wysokości od 3 do 10 tys. złotych.

W trakcie kontroli inspektorzy przeanalizowali losowo wybrane umowy pracowników LOT Crew i stwierdzili, że nie ma żadnej różnicy między stewardesami i członkami personelu lotniczego, którzy pracują w PLL LOT na podstawie umowy o pracę a osobami, które robią to na podstawie umów z LOT Crew, poinformowało radio RMF FM.

Rezultatem inspekcji jest zalecenie dla LOT-u by zatrudniał wszystkie osoby na podstawie umowy o pracę. PiP podkreśliła jednak, że zmiana umów z B2B na etaty może odbyć się przymusowo tylko na podstawie wyroku sądu pracy.


Mocno napięte nastroje w firmie pogorszyła też ogłoszona w tym tygodniu decyzja zarządu LOT, o tym że przed rejsami personel pokładowy przewoźnika będzie poddawany badaniami alkomatem, a po rejsach bagaże personelu pokładowego mogą być przeszukiwane. 



- To jest praktyka stosowana w liniach lotniczych na całym świecie. Poza tym nie ma żadnego uzasadnienia dla wyrywkowej kontroli trzeźwości - tłumaczył Rafał Milczarski, prezes LOT, w rozmowie z PAP.

Milczarski przyznał, iż wie o tym, że szczególnie decyzja o przeszukiwaniu bagaży budzi animozje wśród pracowników, jednak nie należy jej traktować jako próby skonfliktowania załóg z zarządem.

- 

Nie chodzi o to, żeby wprowadzić jakiekolwiek szykany, czy wchodzić w prywatną sferę pracowników. To będzie zwyczajnie skontrolowanie tego, czy komuś nie zdarzyło się – nazwijmy to – popełnić błędu - zapewnia Milczarski.

Decyzje te nie spotkały się jednak z przychylnym przyjęciem przez pracowników. Związkowcy zapewnili, że sami przestrzegają wymogów trzeźwości na pokładzie i zapowiedzieli, że będą dokumentować przypadki nadużywania alkoholu na pokładach samolotów przez członków zarządu.


Podjęcie uchwały o strajku, nie oznacza iż strajk się odbędzie. Związki liczą na to, że zarząd podejmie z nimi rozmowy.

- Chcemy rozmów z prezesem Rafałem Milczarskim i negocjacji. Jeśli nie będzie z nami rozmawiał, może już zacząć naliczać sobie kary za szkody, jakie wyrządzi firmie, doprowadzając do strajku - mówi Szelągowska.

O tym, że strajk byłby złym rozwiązaniem przypominają przedstawiciele LOT-u.

- Mamy nadzieję, że do strajku nie dojdzie i wierzymy w rozsądek pracowników. Strajk oznacza straty i jest prezentem dla konkurencji. Liczymy, że załogi nie posłuchają wezwań do strajków - powiedział Konrad Majszyk z Biura Komunikacji LOT-u w rozmowie z Gazetą Wyborczą.

- Związki zawodowe zachowują się nieodpowiedzialnie. Nie podały żadnych szczegółów, a więc groźba strajku nie jest realna. A tak naprawdę już zniechęcają pasażerów. Obserwujemy, jak zapowiedzi strajku wpływają na sprzedaż. LOT nadal stoi na stanowisku, że strajk byłby nielegalny, bo za nielegalne uznajemy referendum - przypomina Kubicki w rozmowie z GW.

Według informacji Pasazer.com, o ile w firmie panuje dość powszechne rozgoryczenie spowodowane działaniami zarządu, to strajku nie chce wielu pracowników przewoźnika, obawiając się o swoje miejsca pracy. Stąd też podjęcie uchwały przez związki zawodowe nie oznacza, że większość pracowników będzie chciała odstąpić od wykonywania pracy.

W środę walne zgromadzenie związków podjęło także uchwałę o odwołaniu z zarządu spółki wybranego przez załogę członka zarządu ds. korporacyjnych Stefana Malczewskiego, informuje PAP. Powodem miała być utrata zaufania do niego przez pracowników.

Ostatnie komentarze

gość_34911 2018-08-28 20:16   
gość_34911 - Profil gość_34911
lysypiotr76 Zaognia się ???? to fikcyjny wymysł OPZZ, przecież tam się zarabia fortuny.
lysypiotr76 2018-08-25 21:44   
lysypiotr76 - Profil lysypiotr76
Sytuacja w firmie się coraz bardziej zaognia. Chyba każda ze stron nie ma zamiaru ,,odpuścić'' ani na krok. To do niczego dobrego nie doprowadzi. Personalne oskarżenia każdej ze stron skończą się dla firmy wizerunkowym dramatem. A wtedy naciągany sukces LOT-u za czasów dobrej zmiany zamieni się w sromotną klęskę każdej ze stron. Wszak to jedna firma i obie strony jadą na tym samym wózku. A może nie..... Może czas na specjalistę- mediatora który zawodowo zajmuje się rozwiązywaniem sporów na linii pracownik-pracodawca w firmach.
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy