Dziś największy strajk załóg Ryanaira
Ryanair odwołał 400 rejsów, w tym 24 z i do Polski z powodu strajku pilotów w Belgii, Holandii, Irlandii, Niemczech i Szwecji. Jest to największa akcja protestacyjna pracowników irlandzkiego przewoźnika w jego historii.
Reklama
Na dzisiaj (10.08) związki zawodowe zrzeszające pilotów Ryanaira w 5 europejskich krajach zapowiadały akcje strajkowe. Groźby związkowców zmaterializowały się i Ryanair musiał odwołać 400 rejsów, co oznacza, że 15 proc. jego połączeń w dzisiejszy piątek będzie zaburzonych. W tej liczbie są 24 rejsy z i do Polski. Pasażerowie nie wrócą dziś z i nie polecą do Berlina-Schönefeld, Brukseli-Charleroi, Düsseldorfu-Weeze, Hamburga, Kolonii-Modlin, Memmingen, Norymbergi i Sztokholmu-Skavsta.
Spór z pilotami i personelem pokładowym trawa już od kilku miesięcy. Pierwsze akcje strajkowe zostały podjęte przez pilotów zrzeszonych w irlandzkim związku zawodowym FORSA/IALPA. Później do protestu przyłączyli się związkowcy z Belgii, Hiszpanii i Portugalii. Konsekwencją tych strajków było odwołanie ponad 1 tys. rejsów w lipcu br.
Osią sporu są postulaty załóg dotyczące stosowania bardziej przejrzystych zasad zarządzania personelem lotniczym. Piloci zabiegają o wprowadzenie hierarchii starszeństwa przy udzielaniu urlopów i delegowaniu ich do licznych baz przewoźnika. Personel pokładowy z kolei chce, aby Ryanair odstąpił od stosowanych regulacji, które są korzystne z punktu widzenia przewoźnika, ale uciążliwe dla członków załóg. Ogólnie rzecz ujmując pracownikom chodzi o bardziej przyjazne ich traktowanie przez kierownictwo irlandzkiej firmy.
Na razie nie wiadomo czy piątek 10 sierpnia 2018 r. będzie punktem kulminacyjnym strajków w Ryanairze. Wydaje się, że zarząd taniej linii lotniczej nie jest gotowy do ustępstw, o czym świadczy nieudana próba sądowego zablokowania protestu pilotów holenderskich. Upór przewoźnika nie może jednak dziwić. Ryanair wie, że siła przetargowa związkowców zacznie słabnąć, gdy skończy się wakacyjny szczyt przewozowy. Prezes O'Leary ma też świadomość, że kompromis zawarty ze związkami zawodowymi na "górce" koniunktury gospodarczej w branży lotniczej może okazać się katastrofalny, gdy nadejdą chude lata. W konsekwencji realizowana jest polityka na przeczekanie, co pasażerom nie wróży nic dobrego.
Eksperci oceniają, że obecne strajki nie wyrządzą większych szkód przewoźnikowi ze Swords, bo jest on jedną z najbardziej rentownych linii lotniczych na świecie. Prawdą jest, że Ryanair ma jeszcze wiele rezerw i olbrzymi zapas gotówki. Niemniej 14 proc. spadek wartości akcji przewoźnika bez wątpienia nie umknął uwadze akcjonariuszy, instytucji finansowych i potencjalnych inwestorów. Obniżenie rentowności przewoźnika na pewno budzi ich niepokój, dlatego sposób w jaki Ryanair poradzi sobie z kryzysem w relacjach pracowniczych jest bacznie obserwowany.
Gdy kilka lat temu Michael O'Leary wprowadzał program "Always getting better" mówił, że głównym jego celem jest wyeliminowanie przepisów i procedur Ryanaira, które najbardziej "wkurzają" pasażerów. Nadszedł chyba czas, żeby wprowadził zmiany. które spowodują również mniejsze "wkurzenie" załóg.