Raport: Opóźnienia w PLL LOT

12 lipca 2018 13:00
25 komentarzy
Od początku wakacji LOT boryka się z dużymi opóźnieniami. Tylko 1 lipca br. o ponad 60 min. po planowanym czasie wystartowało blisko 50 rejsów. Na niektórych trasach samolot nie wystartował o czasie od tygodnia.
Reklama
Za opóźnienie w lotnictwie przeważnie uznaje się wszystkie operacje, które odbyły się 15 min. po planowanym czasie. Krótkie opóźnienia to te, które zmieściły się w przedziale od 15 do 45 min, duże zaś - powyżej trzech kwadransów. W ostatnich dniach (analizowaliśmy okres od 1 do 8 lipca) średnio 25 operacji w LOT-u w ciągu doby opóźnionych było na wylocie powyżej 60 min. Trochę lepiej sprawa wygląda z opóźnionymi rejsami przylotowymi, których powyżej godziny średnio dziennie było ponad 7, chociaż w tej kategorii znacznie więcej jest za to lotów opóźnionych pomiędzy 15 a 45 min.

Co mówią wskaźniki punktualności?

Na pytania wielu mediów biuro prasowe LOT-u próbował łagodzić sytuację, że opóźnienia i odwołania są wynikiem strajków we Włoszech i Francji oraz ograniczeniem przestrzeni powietrznej. Trudno jednak obronić tych tez zważywszy, że przez cały obserwowany przez nas okres żadne strajki nie miały miejsca. Ograniczenia narzucone przez Eurocontrol czy wynikające z niesprzyjające pogody stanowią z reguły znikomy odsetek wszystkich odwołań (np. w easyJet w czerwcu br. zaledwie 12 proc. wszystkich anulacji wynikło z wyżej wymienionych powodów).


- W okresie od 1 do 10 lipca br. wskaźnik punktualności to 61 proc. (rok wcześniej – od 1 do 10 lipca 2017 r. - było 63 proc.). Wciąż jesteśmy daleko od sytuacji optymalnej, do zrobienia z punktualnością jest dużo, ale sytuacja się poprawia. Przypominam, że w całym czerwcu wskaźnik punktualności był niższy - mówił Konrad Majszyk z biura prasowego LOT-u. - Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko opóźnienia zależne zależne od przewoźnika, obsługi naziemnej, agenta handlingowego, pasażerów itd., to 1-10 lipca br. wskaźnik punktualności wynosi 73 proc. (rok wcześniej w analogicznym okresie było gorzej: 70 proc.) Najczęstsze przyczyny opóźnień to usterki techniczne samolotów, utrudnienia związane z kontrolą ruchu lotniczego i zdarzenia losowe (np. kolizje z ptakami) - dodaje.

Jeśli rozpatrzymy opóźnienia z punktu widzenia kilku kryteriów pojawi się wiele ciekawych wniosków. Przede wszystkim zwraca uwagę, że ponad godzinę opóźnionych jest większość rejsów wylotowych. Na przylocie (w ramach jednej rotacji) z reguły niedoczas nieco się zmniejsza, a niejednokrotnie rejs powrotny melduje się w Warszawie niemal zgodnie z planem.

Najgorzej z kierunkami poza Schengen

Spora część najbardziej opóźnionych rejsów (zależnie od dnia między 30 do nawet 63 proc.), to także rejsy poza strefę Schengen. Niektóre z nich są opóźnione notorycznie: dotyczy to przede wszystkim rejsów dalekodystansowych (głównie do Ameryki Północnej). W omawianym okresie po jednym razie odwołano także rotacje: do Nowego Jorku-JFK, Los Angeles, Tokio-Narity i Toronto.

Niektóre loty w zasadzie każdego dnia doznawały dużych opóźnień. Najlepszymi przykładami na to są nocne połączenia z Warszawy do Erywania i Larnaki. Niewiele lepiej sytuacja miała się z połączeniami do Astany, Tbilisi, Kowna czy Kijowa-Żulian. Wszystkie te kierunki obsługiwane są w ostatniej, nocnej fali odlotów.

- Nie każdego dnia, ale opóźnienia na tych rejsach w ostatnim czasie rzeczywiście zdarzają się częściej niż wcześniej. To klasyczny efekt domina. Larnaka i Erywań to rejsy tranzytowe (z dużym udziałem pasażerów przesiadkowych). Jeśli samolot czeka ze startem na pasażerów przesiadkowych, to wylatuje z opóźnieniem, a to przekłada się automatycznie na powrót (później czasami też na inne rejsy w ciągu dnia) - przekonuje Majszyk, dodając, że w przypadku Larnaki i Erywania ich planowanie utrudnia dodatkowo fakt, że trasy zostały wydłużone po rosyjskiej aneksji Krymu i zamknięciu przestrzeni powietrznej nad półwyspem. - Teraz to ok. 20 minut dłużej w każdą stronę - dodaje.

Na marginesie dodać można, że przez ich opóźnienia łamana jest także "cisza nocna" jaka obowiązuje na Lotnisku Chopina od godz. 23:30.

Widać także wyraźnie, że problemy stanowi także mocno ograniczona przestrzeń non-Schengen warszawskiego lotniska. To jednak czubek góry lodowej, bo prócz tego na Lotnisku Chopina zwyczajnie brakuje pracowników, dlatego częste jest długie oczekiwanie na obsługę naziemną samolotu, co generuje kolejne obsunięcia poza plan.


Problemy z flotą

Bezsprzecznie widać, że LOT ma problemy z flotą dalekodystansową. Do obsługi takiej siatki międzykontynentalnej powinna być dostępna co najmniej jeszcze jedna maszyna w rezerwie. A tej nie ma. Wprawdzie przewoźnik próbuje się ratować leasingiem ad hoc od linii Neos, aczkolwiek jej Dreamliner 787-9 nie posiada klasy biznes, co skutkuje niestety down-grade'ami, a to w swej konsekwencji prowadzi do postępowań odszkodowawczych wynikających z rozporządzeni (WE) 261/2004.


Jednak LOT ma nie tylko problemy z flotą dalekodystansową. Te dotyczą także samolotów średniego zasięgu o większej liczbie miejsc na pokładzie. Chodzi głównie o boeingi 737 - te mają plany napięte do granic możliwości, więc w przypadku jednego opóźnienia złapanego na początek dnia, pozostałe loty taka maszyna także będzie wykonywała poza planem.

Dla LOT-u operacje wykonują nawet 3 boeingi 737 wypożyczane od rumuńskiego Blue Air, 2 bombardiery Q400, a część tras do Skandynawii obsługują także bombardiery CRJ należące do Nordiki. Ale nawet i to nie ratuje sytuacji. Wydaje się, że nie bez wpływu na taką sytuację - mimo zapewnień przewoźnika - mają opóźnienia w dostawach embraerów E195.

W omawianym okresie z tras krótkich i średnich odwoływane były m.in. loty do Budapesztu (3 pełne rotacje), Düsseldorfu (2 pełne rotacje), Katowic (2 pełne rotacje), Pragi (2 pełne rotacje), Wrocławia (3 pełne rotacje). Prócz tego przynajmniej raz w omawianym okresie nie wykonano rejsów do Berlina-Tegel, Frankfurtu, Gdańska, Hanoweru, Koszyc, Londynu-Heathrow, Madrytu, Norymbergi, Oslo-Gardermoen, Paryża-CDG, Poznania, Rygi, Stambułu-Atatürk, Szczecina, Sztokholmu-Arlandy, Tallinna i Zurychu.

Jak podaje LOT, od 1 do 10 lipca odwołanych zostało 52 z prawie 3340 rejsów. Oznacza to wskaźnik regularności wyniósł 98,5 proc. Rok wcześniej było to 98,7 proc.

Usterka nie zwalnia z odszkodowania

Opóźnienia i odwołania pociągają za sobą konsekwencje natury prawnej. Przewoźnik nie tylko musi zadbać o pasażerów oferując im alternatywne loty wszystkimi dostępnymi liniami, ale w wielu przypadkach zapewnić nocleg, wyżywienie czy wypłacić stosowne odszkodowania. Tych dochodzić trzeba przeważnie na drodze reklamacji. I tutaj pojawiają się kolejne schody, bo już od jakiegoś czasu jesteśmy alarmowani, że zdarzają się przypadki, iż LOT próbuje uniknąć odpowiedzialności tłumacząc się np. ograniczeniami przepustowości na lotniskach europejskich czy w końcu awariami samolotów.


Według opinii E. Tancheva, rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości UE "w ramach działalności przewoźnika lotniczego awaria spowodowana przedwczesną wadliwością pewnych części statku powietrznego stanowi nieoczekiwane zdarzenie. Awaria taka pozostaje jednak nierozerwalnie związana z bardzo złożonym systemem funkcjonowania maszyny, tak że to nieoczekiwane zdarzenie wpisuje się w ramy normalnego wykonywania działalności przewoźnika lotniczego, jako że przewoźnik ten jest stale narażony na tego typu niespodziewane problemy techniczne. Co więcej, zapobieganie takim awariom nie wykracza poza zakres podlegający skutecznej kontroli przewoźnika lotniczego".

W przypadku problemów z silnikami RR wada została ujawniona dawno i trudno w takiej sytuacji będzie obronić tezy, że LOT zrobił wszystko, aby się z tym problemem uporać. Zresztą o podejmowaniu przez przewoźnika wszystkich możliwych działań, które mają minimalizować skutki problemów technicznych nie najlepiej świadczy też sprawa lotu do Toronto, kiedy jeden z Dreamlinerów uległ awarii uziemiając blisko 300 pasażerów w Warszawie, a w tym samym czasie w hangarze obok podczas gali stała "wolna" maszyna.

Kryzys punktualności dotyczy nie tylko LOT ale całej Europy. Dla 26 linii określonych jako "Major European Airlines" średnia punktualność wynosi 67,9 proc. LOT w tym zestawieniu zajmuje 19 miejsce, a za nim jest wiele innych regularnych linii, np. Lufthansa.


- Ze spadkiem punktualności boryka się wielu przewoźników w Europie, czego powodem są m.in. zmniejszająca się przepustowość głównych portów i strajki kontrolerów ruchu lotniczego. Oczywiście, fakt, że inni przewoźnicy mają ten sam problem nie jest dla nas żadnym pocieszeniem i robimy wszystko, żeby wskaźniki punktualności poprawić, wywiązując się z naszych zobowiązań wobec pasażerów. Służą temu m.in. dostawy nowych samolotów i pozyskiwanie kolejnych maszyn w ramach leasingu krótkoterminowego - przekonuje Majszyk.

Miejsce LOT-u w rankingu to mimo wszystko nie najlepszy rezultat, który linia powinna w proaktywny sposób próbować zmienić. Przykładowo linie Delta wypłacała pracownikom bonus, jeśli znaleźli się na podium w rankingu punktualności w USA.

Podsumowanie

Duża niepunktualność i zawodność z pewnością nie wpłyną korzystnie na wizerunek linii. Znając swoje ograniczenia i możliwości oraz posiadając stosowne prognozy, tak dużych opóźnień pewnie dałoby się uniknąć. Siatka połączeń się rozrasta, przez dodawanie kolejnych rejsów plany operacyjne są coraz bardziej napięte. W takiej sytuacji LOT-owi brakuje maszyn, zwłaszcza tych, które mogłyby zapewnić rezerwę w przypadku wystąpienia nieregularności. Dodatkowo dużym problemem są ograniczenia operacyjne Lotniska Chopina, zwłaszcza w zatykającej się strefie non-Schengen. Problem opóźnień w okresie szczytu przewozowego dotyka wszystkich przewoźników. Nie jest to jednak żadne usprawiedliwienie ani pocieszenie.

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
gość_0c608 2018-08-24 23:05   
gość_0c608 - Profil gość_0c608
Nie wspominając już o jakości usługi (skąpstwo, brudne samoloty, wygniecione siedzenia, zużyte samoloty) - LOT to dno dna, wieczorne rejsy ZAWSZE są opóźnione, głównie krajowe. Dość już tłumaczeń w stylu: Z przyczyn operacyjnych lot jest opóźniony, pasażerów przepraszamy...i mamy w dupie. Osobiście robię wszystko by latać każdymi innymi liniami, nawet dłużej, ale oni są przewidywalni. Oby więcej ludzi z takim podejściem i LOT wystrzelić w kosmos. Lot dogania PKP. Wstyd nazwać narodowym przewoźnikiem
Wojtek
gość_f1066 2018-07-19 09:07   
gość_f1066 - Profil gość_f1066
Pewcom Lufthansy: w LH opóźnienia to też norma. Do tego ostatnio lecąc tranzytem przez Monachium do Timisoary miałem dwa odwołane loty jednego dnia. Do stanowiska obsługi LH stałem ponad godzinę. W międzyczasie przyszła tylko Pani z LH z komunikatem mniej więcej takiej treści: "Do Timisoary lotów jest mało, najbliższe są niemal w pełni obłożone, nie gwarantujemy, że polecicie tam jutro czy nawet pojutrze, możemy Wam przebukować bilet gdzie chcecie, np. do Budapesztu, skąd można dojechać autobusem ale to już radźcie sobie sami". Trochę ładniej to powiedziała ale sens był dokładnie taki. LH sprzedaje bilety na loty łączone, z przesiadką już od ok. 1h ale kupowanie takiego biletu z czasem przesiadki poniżej 2h jest bardzo dużym ryzykiem, o ile nie nastawiamy się na pozyskiwanie rekompensat. Osobiście wolę dolecieć w danym dniu z lotem, choćby z opóźnieniem, niż dzień później z LH.
jsg 2018-07-17 11:48   
jsg - Profil jsg
shorty: Szwajcaria jest w Schengen.
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy