Felieton: "Podobno w Everett płakali jak malowali"

29 czerwca 2018 08:56
30 komentarzy
Krajowy Rejestr Długów, Rzetelna Firma czy biało-czerwony plemnik - to tylko niektóre skojarzenia, które w internecie budzi okolicznościowe malowanie dwóch samolotów LOT-u, które właśnie dołączają do floty narodowego przewoźnika.
Reklama
Polskie Linie Lotnicze LOT pomalowały w biało-czerwone barwy dwa świeżo odebrane samoloty: boeinga 787-9 o znakach SP-LSC oraz boeinga 737 MAX 8 o numerach rejestracyjnych SP-LVD. Wygląd maszyny inspirowany jest powiewającą polską flagą poruszaną pędem startującego samolotu. Na przednich drzwiach znajduje się obrys granic Polski. Po jednej stronie kadłuba widnieje napis „Dumni z Niepodległości Polski”, a po drugiej jego angielska wersja „Proud of Poland’s Independence”. To pierwsze tego typu malowanie w historii Polskich Linii Lotniczych LOT.


- Promowanie kraju jest nieodłączną rolą LOT-u, który poprzez dynamiczny rozwój buduje pozytywny wizerunek Polski za granicą – mówi Adrian Kubicki, dyrektor Biura Komunikacji LOT-u. Internauci pytają czy rzeczywiście. Zdania są mocno podzielone.

"Nie jestem koneserem sztuki, ale zachwytu nie ma. Są w Polsce artyści, mamy też wybitnych ludzi tworzących plakat. Ogólnie wygląda to marnie. Dla mnie to zmarnowana szansa promocji Polski na świecie" - komentuje jeden z naszych forumowiczów. "W Everett podobno płakali jak malowali" - wtóruje mu ktoś inny.

"Z punktu widzenia estetycznego - jest dość odpustowo" - pisze cronwood i dopytuje: "Dlaczego nie było konkursu?"

Konkurs na projekt nowego malowania ponoć był, ale tylko wewnętrzny. - W postępowaniu wewnętrznym wybraliśmy najlepszy, naszym zdaniem, spośród kilku zaproponowanych wariantów malowania - przekonuje biuro prasowe przewoźnika. Ciekawe w takim razie jak wyglądały odrzucone, skoro wewnętrzny konkurs wyłonił tak słaby projekt.

Nie zaklinając rzeczywistości, malowanie to, moim zdaniem, nie należy do tych "najlotniejszych". Wykorzystana formuła graficzna jest bardzo prosta, aby nie rzec wręcz infantylna. Brakuje w niej bardziej wysublimowanych kształtów, nie zrobiono użytku z nowoczesnych technik graficznych, nie ma nawet jakiejkolwiek gry barwą i cieniem. Zbyt rozciągnięta i do tego nadmiernie pofałdowana flaga nie dodaje rysunkowi elegancji, a przy okazji przywodzi na myśl przeróżne, niekoniecznie pozytywne skojarzenia. Uważam, że całość projektu gryzie się też z barwami firmowymi LOT-u pozostawionymi na statecznikach i w przesadnie pomniejszonej na kadłubie samolotu nazwie linii. Takie malowanie akceptowalne może by i było, ale w latach osiemdziesiątych, albo z początkiem dziewięćdziesiątych.


"Jakbyśmy nie mieli świetnych grafików, jakby cała polska szkoła grafiki i designu nie istniała" - pisze inny użytkownik forum.

Wydaje mi się, że w tak ważnej sprawie dziwne jest, że nie postawiono poprzeczki wyżej, projektu nie wyłoniono w otwartym postępowaniu i nie dano w ten sposób szansy zdolnym artystom do stworzenia dzieła ambitnego i gwarantującego stosowny do rocznicy efekt wizualno-estetyczny. Internauci przywołują okolicznościowe malowania innych linii - są interesujące, robią wrażenie, przykuwają uwagę.

"Czy ktoś z tych artystów widział może zorzę polarną na 757 Icealndaira, albo Hobbita na Air New Zealand?" - pyta gość naszego forum.

"Mogli wziąść to z 50-lecia Singapuru odwrócić kolory i zamiast księżyca dać orła i byłoby dużo lepiej" - ironizuje scrillo.

Wielka szkoda również, że w LOT planując przemalowanie swoich samolotów nie nawiązano do dobrych tradycji przedwojennych, z którymi przecież nieodłącznie związana jest okrągła rocznica naszej niepodległości. W tamtych czasach o istotnych przedsięwzięciach artystycznych decydowano jawnie, a do współpracy przy ich tworzeniu zapraszano najwybitniejszych twórców. W ten sposób powstał na przełomie 1929 i 1930 roku używany do dziś przez polskie linie wizerunek "żurawia" autorstwa Tadeusza Gronowskiego.

Za "niepodległościowy" projekt odpowiada agencja kreatywna GREY współpracująca z LOT w ramach stałego wynagrodzenia. Wydaje się, że GREY to profesjonaliści, co zauważają internauci i podkreślają, że aż dziw bierze, że podpisali się pod takim projektem. Podejrzewają, że projekt "musiał wymyślić ktoś z zarządu lub nadzoru właścicielskiego", a agencja kreatywna miała go tylko technicznie dopracować i dopasować do samolotu. "Idea OK, a wykonanie katastrofalne. To już lepiej by umieścić rysunki przedszkolaków bo byłyby przynajmniej oryginalne i autentyczne. Sam prezes projektował własną ręką?" - dopytuje anonimowy internauta.

"Nigdzie nie spotkałem się z nazwiskiem autora tego projektu. Czyżby się wstydził?" - zastanawia się arahja.


Co ciekawe, o ile na wszelakich możliwych forach lotniczych (i nie tylko) projekt "plemnika" dostawał mocne bęcki, to na facebooku narodowego przewoźnika przeczytać można było niemal tylko i wyłącznie "ochy" i "achy".

Jest jednak jeszcze drugi i moim zdaniem o wiele poważniejszy problem związany z nowym malowaniem. Pomijając jego walory estetyczne wypada ze smutkiem stwierdzić, że w zasadzie w ogóle nie realizuje celu, w którym powstało. Pomalowane w biało-czerwone barwy samoloty miały uczcić przypadające w tym roku stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Tymczasem na próżno szukać w wybranym projekcie jakiegokolwiek nawiązania do tej pięknej historycznej rocznicy. Nie ma żadnej daty, dużego okolicznościowego napisu czy choćby innej wskazówki, która umożliwiałby niezorientowanemu obserwatorowi odgadnięcie, o co tak naprawdę chodzi. Użyte zamiast tego sformułowanie "Dumni z Niepodległości Polski" nie niesie za sobą żadnej szczególnej treści rocznicowej. Mogłoby z powodzeniem pojawić się w dowolnym momencie na kadłubie samolotu każdej linii lotniczej na świecie, bo który naród nie jest dumny ze swojej niepodległości?

Malowanie patriotyczne samolotu nie jest "jakimś tam" projektem graficznym, który można stworzyć szybko i byle jak. Według mnie, powinno być starannie przemyślane, profesjonalnie wykonane i stać na bardzo wysokim poziomie artystycznym. A na pewno już nie może prowokować kpin i zabawnych porównań. W końcu to nasze barwy i symbole narodowe, którym należy się najwyższy szacunek. Te symbole powinny być używane z należnym im wyczuciem i tylko w sztuce najwyższej jakości. Myślę, że udane malowanie samolotu może taką sztuką jak najbardziej być, może być też elementem, który ten szacunek buduje i wzmacnia. Pokazuje to przykład przewoźników, którzy wykorzystywali w przeszłości różne motywy narodowe do promocji ważnych wydarzeń oraz historycznych rocznic. Z żalem więc stwierdzam, że "niepodległościowe" malowanie LOT-u wyszło tak bardzo bez polotu...

Pocieszenie jest takie, że - jak zapewnia LOT - projekt nie wygenerował żadnych dodatkowych kosztów dla spółki. Szczęśliwie nikt też nie podchwycił pomysłu byłego posła Mastalerka, by przemalować całą flotę LOT-u w takie właśnie barwy patriotyczne. Na szczęście tylko dwa egzemplarze będą "cieszyć oko pasażerów" i "promować" Polskę na świecie. Niestety, podobno do końca swojej służby w Locie.


Ostatnie komentarze

 - Profil gość
gość_6e7d8 2018-07-01 09:11   
gość_6e7d8 - Profil gość_6e7d8
Jakie malowanie by nie było i tak znajdą się osoby którym nie będzie się podobać.
Bo my Polacy, mamy taki fajny tok myślenia, aby wszystko ośmieszać i mieszać z błotem.
Tak jak z reprezentacją 38 mln trenerów, tak i z innymi rzeczami, każdy by to lepiej zrobił...
szkoda słów, mam nadzieje, że kiedyś takie osoby znajdą się w podobnej sytuacji (gdzie będą krytykowane publicznie) i dotrze do nich co to znaczy oceniać pracę innych.
cronwood 2018-07-01 08:22   
cronwood - Profil cronwood
Dwa dreamlinery (SP-LRE i SP-LRF) stoją z zepsutymi silnikami i czekają na naprawę. LOT wynajmuje na szybko 787 od linii Neos (rejestracja EI-NEO). I teraz zamiast wysłać sprawny, nowy samolot SP-LSC z pasażerami do Toronto (rejs LO45/46), podstawia się go pod hangar przed kamery i każe góralom fikać przed nim z ciupagami. Wczorajszy rejs do Toronto odwołany, pasażerów trzeba przebookować, odszkodowania (tym, którzy o nie wystąpią) zapłacić – ale najważniejsze, że cepelia się odbyła a prezes (jeden, drugi, trzeci?) szczęśliwy. A ten drugi, mniejszy (737 MAX) to też miał lecieć do Wiednia (LO225/226), ale nie poleciał, bo przecież propaganda sukcesu ważniejsza niż cokolwiek innego.

gość_ab52e 2018-06-30 21:37   
gość_ab52e - Profil gość_ab52e
Kto zgadnie jakie opóźnienie ma dzisiaj LO3924 z Krakowa do Warszawy?
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy