Piloci Ryanaira nie pójdą linii na rękę
Piloci Ryanaira odrzucili ofertę nagrody finansowej za stawianie się do pracy wcześniej oraz pracę w dni wolne -informuje brytyjska prasa.
Reklama
Chcąc "zapobiec dalszym odwołaniom lotów", w tym tygodniu Michael Hickey, dyrektor ds. operacyjnych Ryanaira zaoferował pilotom, którzy zdecydują się na pracę w swoim wolnym czasie nieopodatkowany bonus w wysokości 12 tys. funtów. W liście Hickey wyliczył sześć warunków, które muszą spełnić piloci, by kwalifikować się do otrzymania bonusu. Jednym z nich jest wylatanie 800 godzin w ciągu ostatnich 12 miesięcy, aby móc zgodnie z prawem otrzymać bonus wolny od podatków, informuje “The Guardian”.
Dodatkowe godziny pracy mają zmniejszyć problem braku załóg, przez które linia odwoła do końca października 2,1 tys. lotów. To ok. 2 proc. wszystkich połączeń spółki. Oficjalnie to efekt kumulacji urlopów pilotów, ale nie brakuje głosów, że spółka ma po prostu zbyt mało pilotów, którzy odchodzą do konkurencji oferującej lepsze warunki. O długoterminowych konsekwencjach pisaliśmy w dzisiejszej Analizie Pasazer.com.
Oferta linii lotniczej nie spotkała się jednak z pozytywnym przyjęciem przez pilotów.
- Piloci sprawdzili swoje dzienniki pokładowe i wielu z nich nigdy nie wylatało 800 godzin w pojedynczym 12-miesięcznym okresie - mówi jeden z pilotów.
Załogom nie odpowiada też “uznaniowość” oferty, która nie wyjaśnia ile dni należałoby przepracować, by uzyskać nagrodę i czy wystarczająca liczba dni byłaby równomiernie przydzielana przez przewoźnika.
Jak informuje “The Guardian”, oferta zarządu Ryanair, zamiast wzbudzić zainteresowanie pilotów, przelała ich szalę goryczy, stąd też spotkała się z negatywną odpowiedzią.
- Chcemy poinformować, że z efektem natychmiastowym piloci w poniższych bazach zawieszają dobrą wolę, którą wykazywali wobec firmy przez wiele lat, przejawiającą się między innymi pracą w dni wolne oraz wcześniejszym stawianiem się do pracy. W skrócie, od tej pory będziemy pracowali ściśle zgodnie z wytycznymi - piszą piloci w liście krążącym w bazach Ryanair, do kopii którego dotarł “The Guardian”.
Piloci Ryanair zostali namówieni do twardej postawy przez ich kolegów zatrudnionych w innych europejskich liniach lotniczych, którzy obawiają się, że Ryanair prowadzi “równanie w dół” w branży w kwestii warunków pracy i zatrudnienia.
- Przez lata miał miejsce “rajd w dół” jeśli chodzi o warunki pracy i zatrudnienia, na którego czele stoi Ryanair, który ma wpływ na całą branże w Europie. Zjawisko to wysysa ludzi z Europy na Bliski Wschód i do Chin, gdzie warunki pracy i pensje są lepsze - mówi jeden z pilotów.
Piloci Ryanair chcą zażądać od pracodawcy zatrudnienia na umowę o pracę na podstawie prawa obowiązującego w kraju, w którym są zbazowani.
- Postępująca przez ostatnie 10 do 15 lat, erozja praw pilotów musi być nie tylko zatrzymana, ale także odwrócona - czytamy w liście.
Żaden z 4,2 tys. pilotów Ryanair, pracujących na podstawie umów o samozatrudnieniu nie należy do związków zawodowych, stąd też ryzykują zwolnienie za udział w proteście, jednak jak przekonuje jeden z nich, linia lotnicza, z której w ciągu ostatniego roku zwolniło się 700 pilotów, ma za mało pracowników, by zdecydować się na tak drastyczny krok.
- Nie mogą sobie pozwolić na zwalnianie pilotów, gdyż to zaostrzyłoby ich problem - przekonuje rozmówca gazety.
- Firma zmaga się z brakiem pilotów i nawet jeśli jest to stan przejściowy, straty wizerunkowe mogą mieć niezwykle trwały negatywny efekt na zaufanie klientów jak i akcjonariuszy - argumentują autorzy listu pilotów.
Najnowsze fiasko rozmów z załogami może tylko pogorszyć obecną sytuację Ryanair. W środę (20.9) przewoźnik poinformował, że pracuje nad zmianą dotychczasowych rezerwacji 175 tys. pasażerów na inne loty Ryanair i przyjął 63 tys. wniosków o zwroty biletów, zatrudniając dodatkowych pracowników, którzy zajmują się rozwiązaniem problemu.
Ryanair zaprzecza doniesieniom, że w linii brakuje pilotów.
- W liniach Ryanair nie brakuje pilotów - byliśmy w stanie w pełni obsłużyć szczyt sezonu w czerwcu, lipcu i sierpniu - ale popełniliśmy błąd przy planowaniu urlopów we wrześniu i październiku, ponieważ planowaliśmy umieścić wszystkie urlopy w dziewięciomiesięcznym okresie od kwietnia do grudnia. Ten cały bałagan jest naszą własną winą. Szczerze przepraszamy wszystkich naszych klientów za jakiekolwiek kłopoty i niedogodności, z jakimi musieli borykać się w ten weekend z powodu jej sytuacji - mówił w tym tygodniu Michael O’Leary, prezes Ryanair.
fot. Ryanair, Dominik Sipiński