Nad oceanem zaginął samolot Air France!

1 czerwca 2009 12:06
65 komentarzy
Reklama
Samolot linii Air France lecący z Rio de Janeiro do Paryża zniknął nad Atlantykiem z radarów kontroli powietrznej. Zaginiona maszyna to Airbus A330-200, lot nr AF 447. Na jego pokładzie było 216 pasażerów i 12 członków załogi.

Dla rodzin pasażerów, którzy lecieli zaginioną maszyną, Air France uruchomiła specjalną linię telefoniczną:

+33 157 021 055

Dla osób dzwoniących z Francji istnieje drugi, bezpłatny numer:

0 800 800 812

Specjalny numer otworzyło też francuskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych:

0 800 174 174

Władze Air France przekazały oficjalną listę, z której wynika, że na pokładzie samolotu znajdowali się obywatele 32 państw, w tym 61 Francuzów, 58 Brazylijczyków, 26 Niemców, dziewięciu Chińczyków, dziewięciu Włochów, sześciu Szwajcarów, pięciu Brytyjczyków, pięciu Libańczyków, czworo Węgrów, po trzech obywateli Irlandii, Norwegii, i Słowacji, po dwóch Słowaków, Polaków, Marokańczyków, Hiszpanów, Amerykanów. Feralnym lotem lecieli również: Argentyńczyk, Austriak, Belg, Kanadyjczyk, Chorwat, Duńczyk, Estończyk, Gambijczyk, Islandczyk, Filipińczyk, Rumun, Rosjanin, Południowoafrykańczyk, Szwed i Turek.

Linie lotnicze Air France z przykrością potwierdzają zaginięcie swojego samolotu o numerze rejsu AF 447 lecącego z Rio de Janeiro do Paryża (Paris-Charles de Gaulle), który według rozkładu powinien wylądować dziś o 11:10 przed południem czasu polskiego – poinformował media Pierre-Henri Gourgeon, dyrektor generalny Air France/KLM.

Wiemy, że na pokładzie znajdowało się jedno niemowlę, siedmioro dzieci, 82 kobiety i 126 mężczyzn – poinformował TVN24 Jacek Ogrodzki, konsul RP w São Paulo. Załoga liczyła 12 osób: 3 pilotów oraz 9 stewardes.

Na pokładzie byli Polacy!

Na pokładzie było co najmniej dwóch polskich obywateli - poinformowała polska ambasada w Paryżu.

Ambasada podała, że Polacy to dwóch mężczyzn z polskim obywatelstwem i mieszkający w Polsce. Liczba ta może się jednak zmienić. – Mogę potwierdzić, że na pokładzie było dwóch Polaków. Jednak lista osób zaginionych nie jest jednak definitywna – powiedział na antenie TVN24 Jarosław Horak, konsul ambasady RP w Paryżu. Dyplomata dodał, że zna ich tożsamość, jednak na razie nie może upublicznić tej informacji.

Informację o tym, że francuską maszyną leciało dwóch Polaków potwierdziło polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych - podaje telewizja TVN24. Rzecznik resortu, Piotr Paszkowski powiedział jednak, że "wciąż trwają ustalenia obywatelstwa 25 pasażerów". – W kontakcie z rodzinami są przedstawiciele biura podróży z Poznania, w którym Polacy wykupili bilety na ten lot – poinformował rzecznik.

Przedstawiciel MSZ ocenił jednak, że szanse by na pokładzie znajdowali się inni polscy obywatele są bliskie zeru. Miał rację, bo opublikowana na stronie internetowej Air France oficjalnie lista pasażerów mówi o dwóch Polakach.

Samolot zniknął z radarów nocą

Światowe media zostały poinformowane przez służby brazylijskie. Jak donosi amerykański serwis CNN, samolot spadł najprawdopodobniej do Oceanu Atlantyckiego. W Polsce informacje na bieżąco przekazują telewizje TVN24 i TVP Info.

Samolot Airbus A330-200, o numerze rejestracyjnym F-GZCP, wystartował z lotniska w Rio De Janeiro (GIG) 31 maja o 19:03 czasu lokalnego (00:03 / 1 czerwca 2009 według czasu polskiego). Samolot miał wylądować w Paryżu dziś o godz. 11.10 (czasu polskiego).

Maszyna wkroczyła w strefę burzową z silnymi turbulencjami o godzinie 2.00 nad ranem (czasu uniwersalnego), t.j. 4.00 rano czasu polskiego. Samolot wysłał automatyczną wiadomość o godz. 2:14 (4:14 w Polsce) informującą o awarii w obwodzie elektrycznym samolotu, będąc już daleko od wybrzeża brazylijskiego.

Brazylijskie, afrykańskie, hiszpańskie i francuskie centra kontroli ruchu lotniczego próbowały nawiązać kontakt z lotem AF447, bez odpowiedzi. Brazylijskie wojsko poinformowało, że straciło maszynę z radarów po 3,5 godzinach lotu. Francuskie wojskowe centrum kontroli ruchu powietrznego próbowało namierzyć lot AF447, również bez skutku - podaje komunikat przewoźnika.


Najprawdopodobniej uderzył piorun

Ostatnia wiadomość z zaginionego samolotu Air France dotarła do kontroli lotów o godz. 4.14 czasu polskiego. Później maszyna z 228 osobami na pokładzie zamilkła. Wiadomość dotyczyła zwarcia elektrycznego, które nastąpiło 15 minut po ciężkich turbulencjach - podały linie Air France.

Najbardziej prawdopodobne jest to, że we francuski samolot uderzył piorun. – Samolot wleciał w strefę burzową z silnymi zaburzeniami atmosferycznymi, które spowodowały zakłócenia w pracy maszyny – powiedział François Brousse, rzecznik Air France.

Samolot przepadł bez wieści - szukają wszyscy

Trwają szeroko zakrojone poszukiwania, w które włączyły się Francja, Brazylia i Hiszpania. Pomóc mają również Stany Zjednoczone.

Jak podała telewizja CNN, powołując się na brazylijskie wojsko, poszukiwania samolotu prowadzone są w pobliżu archipelagu Fernando de Noronha, ok. 350 km od wybrzeży kontynentu.

Poszukiwania rozpoczęto z obu stron Atlantyku. Francja zmobilizowała swoje samoloty rozpoznawcze - jeden z nich wyleciał z Dakaru. – Ma tyle paliwa, że wystarczy na 10-12 godzin poszukiwań. Ma pomóc w zlokalizowaniu wraku samolotu – powiedział TVN24 Marek Brzeziński z Polskiego Radia.

Maszyny brazylijskie wyruszyły z wyspy Fernando de Noronha, głównej w archipelagu. Z kolei brazylijska marynarka skierowała do poszukiwań trzy jednostki.

Pojawiła się jednak inna hipoteza - brazylijskie siły powietrzne poinformowały bowiem, że samolot mógł zaginąć "daleko" nad Atlantykiem. Tam bowiem nawiązano z nim ostatni kontakt. Francuskie media mówią wręcz, że samolot zaginął niedaleko wybrzeży Maroka.

W akcję poszukiwawczą włączyli się zatem też Hiszpanie, którzy wysłali samolot gwardii cywilnej stacjonujący w Dakarze w ramach unijnej misji Frontex. Maszyna ta jest wyposażona w przyrządy do lokalizacji.

Hiszpanie prowadzą poszukiwania w strefie nad Atlantykiem między północno-wschodnim wybrzeżem Brazylii a Wyspami Zielonego Przylądka, na obszarze mierzącym około 2000 km kwadratowych, który nie cały jest objęty zasięgiem radarów.

Francuzi szukają pomocy, gdzie tylko mogą - zaapelowali o pomoc do Pentagonu. Chcą, by amerykański resort obrony zaangażował do poszukiwań swoje satelitarne środki obserwacji i nasłuchu.

Co spowodowało katastrofę? Hipotez wiele...

Jedna z hipotez nie zakładała z początku jednak najgorszego scenariusza - to może być awaria elektroniki, która uniemożliwia kontakt z maszyną, mówili Francuzi. Zaznaczali od razu jednak, że takie awarie zdarzają się bardzo rzadko.

Większość ekspertów lotnictwa francuskiego i pilotów, którzy latali na Airbusach twierdzi, że to musiało być coś gwałtownego, coś w rodzaju eksplozji. Na przykład mogło zapalić się paliwo – wyjaśnił w TVN24 Brzeziński. Dodał jednak, że wszystko jednak pozostaje w sferze hipotez.

Francuski rząd wykluczył jednoznacznie hipotezę o porwaniu.

Na ostateczną odpowiedź trzeba poczekać do odnalezienia samolotu i jego "czarnej skrzynki". A ją trudno będzie odzyskać, gdyż rejestrator parametrów lotu i rozmów w kokpicie - mogący dostarczyć informacji o przyczynach wypadku - najprawdopodobniej znajdują się na dnie morza.

W sztabie kryzysowym "nie ma nadziei"

Już przed południem sztab kryzysowy utworzony na paryskim lotnisku im. Charlesa de Gaulle'a mówił wprost - "nie ma żadnej nadziei" na uratowanie zaginionego samolotu.

Prawdopodobnie mamy do czynienia z katastrofą lotniczą – powiedział w Paryżu prezes Gourgeon.

Na paryskie lotnisko przyjechał prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Tutaj zgromadzili się bliscy osób, które leciały z Rio de Janeiro. Dla rodzin pasażerów wydzielono specjalny obszar. Wszyscy mają zapewnioną pomoc psychologów - podaje telewizja TVN24.

Sarkozy oświadczył, że nie można wykluczyć żadnej hipotezy. – Nie mamy żadnej precyzyjnej informacji na temat tego, co się zdarzyło – powiedział francuski prezydent. I on rozwiał nadzieje na szczęśliwe zakończenie. – Szanse na znalezienie żywych są, w tym momencie, znikome – oświadczył Sarkozy.

W poszukiwaniu informacji także na lotnisku w Rio de Janeiro pojawili się bliscy podróżnych. Jeszcze przed południem czasu lokalnego na lotnisku pojawiło się blisko 50 osób, sami Brazylijczycy, którzy czekają na jakiekolwiek informacje o zaginionej maszynie.

Musiałem przyjechać na lotnisko, a kiedy się tu znalazłem, zobaczyłem pusty hol – powiedział Bernardo Souza, którego brat i bratowa lecieli francuskimi liniami. – Brak informacji jest bardziej niepokojący – mówił zniecierpliwiony Brazylijczyk.

Wyrwani zaświatom w ostatniej chwili

To cud, mieliśmy być w tym samolocie – powiedziało dwoje Francuzów, którzy mieli lecieć feralnym lotem AF 447 z Rio de Janeiro do Paryża.

Jak podaje TVN24, profesor medycyny Claude Jaffiol i jego małżonka Amina mogą mówić o prawdziwym szczęściu. Chcieli dostać się na pokład francuskiego samolotu, lecz im się nie udało, bo w samolocie nie było już wolnych miejsc.

Choć niezadowoleni z powodu overbookingu w momencie odprawy na feralny rejs, teraz cieszą się i mówią o prawdziwym cudzie. – Mieliśmy niebywałe szczęście – powiedziała Amina Jaffiol. Jak dodają, wszystkie ich myśli kierują się w stronę wszystkich tych, którzy znajdują się na pokładzie Airbusa.

Teraz dziękować będą również przewoźnikowi za jego notoryczne stosowanie zasady overbookingu na praktycznie każdym rejsie.

Samolot po przeglądach, załoga doświadczona

Airbus 330-200 to bezpieczna maszyna, zapewnił w TVN24 ekspert ds. lotnictwa Michał Setlak z "Przeglądu Lotniczego". Do tej pory samoloty tego typu nie uległy katastrofie, gdy na jej pokładzie byli pasażerowie. Wypadkowi uległ jeden samolot w trakcie lotu testowego.

Kapitan tego rejsu miał do tej pory wylatanych 11.000 godzin w powietrzu, w tym 1.700 godzin na maszynach typu Airbus A330/A340. Pierwszy oficer rejsu miał na koncie 3.000 godzin lotu (w tym 800 godzin na maszynach typu Airbus A330/A340), drugi oficer: 6.600 godzin (w tym 2.600 godzin na maszynach typu Airbus A330/A340).

Samolot posiadał silniki typu CF6-80E firmy General Electric. Od 18 kwietnia 2005, kiedy rozpoczęto jej użytkowanie, maszyna wykonała łącznie 18.870 godzin lotu. Ostatnia kontrola techniczna w hangarze miała miejsce 16 kwietnia 2009.

Zebrali: , Marcin Jędrzejczak

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
gosc_wojte 2009-06-05 20:00   
gosc_wojte - Profil gosc_wojte
Zgadzam się z gosc_imaran wszystko zależy od Boga i nie możemy mieć na to wpływu
gosc_imara 2009-06-05 16:37   
gosc_imara - Profil gosc_imara
moim zdaniem to wszystko zalezy od boga i karzdy z nas ma zapisane kiedy i jak ma zginac i widocznie tak bog chcial zeby sie stalo a my nie mamy na to wplywu.
czester 2009-06-02 18:24   
czester - Profil czester
Wrzuciłem jedno z takich nocnych zdjęć (zoom 6x) do mojego profilu, jak tylko admin zaakceptuje to będzie widoczne. Przy okazji zagadka - co to za miasto? Niestety nie udało mi się znaleźć na mapach Googla. Jest to gdzieś nad północną Hiszpanią, na trasie z Malagi do Birmingham.
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy