Ryanair sprzeda bilety m.in. do USA i Brazylii
Na stronie Ryanaira będzie można kupić bilety na dalekodystansowe trasy hiszpańskiej linii Air Europa, m.in. do Ameryki Południowej, na Karaiby i do Stanów. W przyszłości pojawi się możliwość łączenia biletów obydwu linii.
Reklama
Klienci Ryanaira będą mogli bezpośrednio na stronie internetowej kupić bilety na wszystkie dalekodystansowe trasy obsługiwane przez linię Air Europa z bazy tej spółki w Madrycie. Irlandzki przewoźnik poinformował o nawiązaniu współpracy na swoim profilu w serwisie Facebook. Na stronie Ryanaira można już wybrać nowe kierunki - pojawia się przy nich informacja, że loty są obsługiwane przez Air Europę.
Współpraca obejmie loty do łącznie 16 państw w Północnej, Środkowej i Południowej Ameryce wliczając Argentynę, Brazylię, Kubę, Meksyk i Stany Zjednoczone. Air Europa lata z Madrytu m.in. do Sao Paulo, Buenos Aires, Limy, Hawany, Cancun, Punta Cany, a także do Miami, Nowego Jorku-JFK i Bostonu w Stanach. Wszystkie trasy dalekodystansowe przewoźnika są obsługiwane airbusami A330-200 i -300.
W pierwszej fazie współpracy klienci Ryanaira będą mogli zakupić bilety na wybrane połączenia Air Europe za pośrednictwem strony internetowej, ale przesiadki w Madrycie nadal nie będą gwarantowane. W drugiej fazie, która zostanie wdrożona później w tym roku pasażerowie będą mieli możliwość zakupu biletów łączonych. Dzięki temu możliwy stanie się zakup biletu m.in. z Krakowa, Modlina, Poznania i Wrocławia z przesiadką w Madrycie do miast obsługiwanych przez Air Europę.
Ryanair prowadzi także rozmowy z innymi przewoźnikami dotyczące współpracy przy połączeniach dalekodystansowych. Powszechnie spodziewano się, że pierwszą linią, z którą irlandzki low-cost nawiąże taką współpracę, będzie Norwegian - z tą spółką prowadzone są od zeszłego roku zaawansowane rozmowy.
W zeszłym tygodniu Ryanair wprowadził także możliwość kupna biletów z przesiadką w obrębie własnej siatki połączeń. Na razie oferta obejmuje tylko 10 tras przez bazę w Rzymie-Fiumicino, ale ma być rozszerzana.
fot. Dominik Sipinski