LOT przegrał w sądzie z pasażerem
LOT nie miał prawa skasować rezerwacji na rejs powrotny pasażerowi, który nie stawił się na lot do miejsca docelowego - zadecydował Sąd Rejonowy w Warszawie. To w tej chwili powszechna praktyka europejskich przewoźników.
Reklama
Bartosz Karolczyk - pasażer, który sądził się z LOT-em - w 2014 r. podróżował z Warszawy do Brazylii z przesiadką w Brukseli. W tym celu wykupił bilet w obie strony z Warszawy do stolicy Belgii na pokładzie polskiego przewoźnika. Jednak pomylił datę przy rezerwacji biletu do Brukseli, a wykupiona taryfa nie umożliwiała zwrotu ani zmiany daty. W związku z tym Karolczyk kupił dodatkowy bilet już z poprawną datą, ale tylko w jedną stronę. Zamierzał skorzystać z pierwotnego biletu w drodze powrotnej.
W drodze powrotnej Karolczyk, gdy próbował odprawić się na lot powrotny do Warszawy, dowiedział się, że nie ma go w rejestrze pasażerów. Okazało się, że LOT anulował jego bilet, ponieważ pasażer nie stawił się na pierwszy rejs - ten wykupiony z błędną datą. Karolczyk nie został wpuszczony na pokład i musiał kupić drugi bilet.
Sprawa skończyła się w sądzie. LOT tłumaczył, że warunkiem zakupu biletu lotniczego jest potwierdzenie zapoznania się z ich treścią i ich akceptacja. A w regulaminie na stronie przewoźnika znajduje się informacja, że jeśli pasażer nie wykorzystał pierwszej części rezerwacji rezerwacji, linia ma prawo anulować dalsze odcinki podroży.
Z kolei reprezentant Karolczyka w uzasadnieniu powołał się na przepisy kodeksu cywilnego odnoszące się do ochrony konsumenta, tzw. klauzul abuzywnych. Mówią one, że postanowienia umowy zawieranej z konsumentem (jest to np. akceptacja regulaminu), nie wiążą go, jeśli nie są uzgadniane indywidualnie, a kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy.
W wyroku podkreślono, że anulacja przelotu była sytuacją nienormalną, nie mającą żadnej podstawy prawnej, a z powodu niestawienia się pasażera na pierwszą część lotu, linia lotnicza nie musiała ponieść żadnych kosztów.
Od wyroku Sądu Rejonowego odwołał się LOT, jednak został on podtrzymany przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Zgodnie z jego orzeczeniem polski przewoźnik jest zobowiązany zwrócić pasażerowi pieniądze za zakup dodatkowego biletu oraz opłacić koszty procesowe.
Polskie prawo nie jest precedensowe, więc inni pasażerowie nie będą mogli powołać się bezpośrednio na wyrok w sprawie Karolczyka. Jednak takie rozstrzygnięcie może pomóc wpłynąć na zmianę praktyki linii lotniczych.
Podobnie brzmiącą zasadę stosuje wielu przewoźników na świecie. Linie lotnicze przyjmują, że skoro pasażer nie stawił się na pierwszy odcinek lotu, to prawdopodobnie nie stawi się także na jego kolejne odcinki. Dzięki anulowaniu jego biletów to samo miejsce w samolocie można sprzedać kolejnej osobie.
W ramach rewizji unijnego rozporządzenia EU261, które określa prawa pasażerów, Komisja Europejska zaproponowała wprowadzenie jednoznacznego zakazu kasowania rezerwacji z powodu niestawienia się pasażera na pierwszy odcinek. Proces zmiany EU261 jest jednak chwilowo wstrzymany.
Jeśli doszłoby to wprowadzenia zakazu kasowania rezerwacji w takich przypadkach, miałoby to duży wpływ na model biznesowy linii sieciowych. Obecnie często sprzedają one bilety z przesiadką w hubie taniej niż bezpośrednio. W Locie można czasem kupić bilet taniej z lotniska regionalnego przez Warszawę np. do Londynu, niż bezpośrednio z Warszawy do Londynu. W ten sposób przewoźnicy ściągają ruch z lotnisk regionalnych do hubów. Gdyby wprowadzić zakaz kasowania rezerwacji, pasażerowie mogliby kupować bilety z portu regionalnego, a podróż i tak rozpoczynać dopiero w Warszawie. To na pewno doprowadziłoby do zmiany polityki cenowej.