Wielkie zwolnienia w PLL LOT
Na przełomie kwietnia i maja związkom zawodowym spółek z lotniczej grupy ma zostać przedstawiony plan sporej redukcji etatów. LOT i spółki należące do przewoźnika mają pożegnać się z ponad tysiącem z siedmiu tysięcy ogółem zatrudnionych.
Minister naciska
Sebastian Mikosz jest pod presją. Jak donosi Dziennik, na prezesa naciska Minister Skarbu Państwa - w "jego rękach" w końcu jest 68 proc. akcji firmy. Ministerstwo w swoich naciskach jest równie radykalne, jak wcześniejsze wypowiedzi Mikosza, jednak o oficjalny komunikat w tej sprawie trudno i kto tylko może nabiera wody w usta.
Prezes wykonuje
– Obecnie w firmie trwają już grupowe zwolnienia. Ich rezultatem będzie zwolnienie do końca kwietnia 120 osób – mówi Jan Kreczmar, dyrektor komunikacji PLL LOT.
Wspomniane 120 osób to skutek uzgodnień ze związkami zawodowymi w związku z cięciami w głównej spółce, czyli PLL LOT, a ta obecnie zatrudnia 3,7 tys. osób.
Tysiąc pracowników, którzy stracą pracę to plan na przyszłość, choć pewnie niezbyt odległą. I co bardzo istotne mają one dotyczyć nie tylko "spółki - matki", czyli stricte LOT-u, ale też pozostałych spółek z całej grupy kapitałowej. Największą redukcję czeka spółka LGS, której zadaniem jest obsługa naziemna samolotów na warszawskim lotnisku. Dziś LGS zatrudnia ponad 1,6 tys. osób, a zwolnieniu ma podlegać 25% załogi. To, że przewoźnik najbardziej radykalne cięcia przewiduje w LGS nie oznacza, że pracownicy LOT-u mogą czuć się pewnie - również tutaj pracę straci kilkaset osób, głównie w administracji.
– Oczywiście słyszałem plotki o zwolnieniach, ale do tej pory zarząd nas o tym nie informował – mówi Stefan Malczewski, szef Solidarności w LOT. Według niego, byłby to nieprzemyślany ruch. - Problemem LOT-u nie są pracownicy, lecz kontrakty hedgingowe. Poprawa sytuacji finansowej firmy uzależniona jest od tego, czy zarządowi uda się wynegocjować z bankami wydłużenie okresu spłaty – przyznaje w rozmowie z Dziennikiem.
Każdy o tym wie, nie każdy rozumie!
LOT aby przetrwać, musi przede wszystkim odchudzić zatrudnienie - nie trzeba być wybitnym ekspertem z dziedziny zarządzania czy ekonomii, aby wysnuć taki pogląd. – Jest cały szereg stanowisk, które się dublują, np. zarządy LOT-u i Eurolotu – mówi Zbigniew Sałek, wiceszef Międzynarodowego Stowarzyszenia Menedżerów Lotnisk. Jednak zaznacza, że tak duże zwolnienia nie będą łatwe. – To jest państwowa firma z silnymi związkami zawodowymi – mówi Sałek.
Adrian Furgalski, dyrektor Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, niejako kibicuje zapowiadanym zmianom i przyznaje, że dla dobra spółki warto nawet zaryzykować spór ze związkami zawodowymi.
– Ewentualne strajki będą grą o sumie zerowej, bo tylko przybliżą LOT do bankructwa. Gdy zatrzymane zostaną samoloty na Okęciu LOT wytrzyma góra dwa tygodnie – mówi Furgalski. Z tego sprawę muszą sobie zdawać także pracownicy.
Czy zrozumieją?
Związki zawodowe to twór słusznie minionej epoki (choć dzisiejsze związki reguluje ustawa z 1991 roku), jednak i dziś mają się dobrze. Nie jest to problem krajów pokomunistycznych, gdyż od czasu do czasu tak rozwiniętymi państwami jak Włochy czy Francja także targają strajki "zawodowców" w każdej niemalże branży.
Związek zawodowy jest dobrowolną i samorządną organizacją ludzi pracy, powołaną do reprezentowania i obrony ich praw, interesów zawodowych i socjalnych. Jest on niezależny w swojej działalności statutowej od pracodawców, administracji państwowej i samorządu terytorialnego oraz od innych organizacji, a organy państwowe, samorządu terytorialnego i pracodawcy obowiązani są traktować jednakowo wszystkie związki zawodowe. Tyle encyklopedia.
Czy to jest normalne?