Lotniczy chaos przez decyzję Trumpa
Linie lotnicze nie wpuszczają na pokłady rejsów do Stanów obywateli siedmiu krajów objętych podpisanym przez Donalda Trumpa prezydenckim dekretem ograniczającym przyjmowanie uchodźców i migrantów. Problemy mają też załogi przewoźników.
Reklama
Zgodnie z podpisanym w piątek prezydenckim dekretem Stany Zjednoczone zawiesiły na 120 dni przyjmowanie uchodźców z siedmiu państw: Iraku, Iranu, Jemenu, Libii, Sudanu, Somalii i Syrii (w przypadku tego kraju dekret jest bezterminowy). Na 90 dni wstrzymane zostało także wydawanie wiz obywatelom tych państw.
Z kolei według agencji AFP linie Turkish Airlines, Etihad Airways i Emirates zakazały agentom podróży w Iranie sprzedaży biletów do Stanów obywatelom tego kraju, niezależnie od posiadanych przez nich dokumentów podróży. Agencja cytuje irańską studentkę uczącą się w Kalifornii, której bilet powrotny do Stanów został anulowany przez Turkish Airlines.
Dekret jako jedyny z szeregu podpisanych dotąd przez nowego amerykańskiego prezydenta wywołał natychmiastowe skutki.
Choć formalnie dekret dotyczy jedynie uchodźców i osób ubiegających się dopiero o wizę, w praktyce dotknął także posiadaczy wiz uprawniających do wjazdu do Stanów Zjednoczonych.
Linie Qatar Airways poinformowały, że obywatele objętych dekretem Trumpa państw będą wpuszczani na pokład samolotów do Stanów Zjednoczonych tylko, jeśli posiadają zieloną kartę (dającą prawo do stałego pobytu i pracy w Stanach) lub jeden z kilku typów wiz dyplomatycznych. Posiadacze innych wiz nie mogą polecieć tymi liniami.
Z kolei według agencji AFP linie Turkish Airlines, Etihad Airways i Emirates zakazały agentom podróży w Iranie sprzedaży biletów do Stanów obywatelom tego kraju, niezależnie od posiadanych przez nich dokumentów podróży. Agencja cytuje irańską studentkę uczącą się w Kalifornii, której bilet powrotny do Stanów został anulowany przez Turkish Airlines.
Associated Press podała też, że linie Egypt Air odmówiły wpuszczenia na pokład samolotu z Kairu do Nowego Jorku-JFK sześciu osób, a KLM - siedmiu, które miały podróżować różnymi lotami.
Przewoźnicy boją się przewozić osoby, które mogą nie zostać wpuszczone do Stanów, gdyż to linie mogą być potem odpowiedzialne za odwiezienie pasażerów z powrotem do kraju rozpoczęcia podróży.
Według "Chicago Tribune" dekret może uniemożliwić też powrót legalnym mieszkańcom Stanów z paszportami objętych zakazem krajów, którzy obecnie przebywają w swoich ojczyznach. Gazeta donosi też o przypadkach zatrzymań osób z tych państw na lotniskach, mimo posiadania przez nie odpowiednich dokumentów. Według "Chicago Tribune" pierwszymi zatrzymanymi osobami było dwóch Irakijczyków pracujących dla amerykańskiej armii i posiadających pełne prawo pobytu w Stanach. Z kolei Reuters donosi o małżeństwie ponad 80-letnich Irańczyków, mieszkających legalnie w Stanach, którzy zostali na kilka godzin zatrzymani na lotnisku w Chicago. W ciągu pierwszych 24 godzin do Stanów nie wpuszczono niemal 400 osób z biletami - nie wiadomo, ilu z nich miało prawo pobytu.
Media informują, że przepisy nie są stosowane jednolicie - na niektórych lotniskach posiadacze zielonych kart są wpuszczani do Stanów bez problemów, a na innych zatrzymywani.
Międzynarodowe Stowarzyszenie Transportu Lotniczego (IATA) poinformowało należące do niego linie lotnicze, że zakaz wjazdu obejmuje też członków załóg pokładowych z paszportami siedmiu wymienionych państw.
Obecnie z żadnego z objętych zakazem krajów nie ma bezpośrednich lotów do Stanów Zjednoczonych.
W reakcji na podpisanie dekretu na lotniskach w Nowym Jorku-JFK i Chicago-O'Hare odbyły się wielotysięczne manifestacje solidarności z imigrantami oraz sprzeciwu wobec ocenianej jako rasistowska polityki Donalda Trumpa.
Trump tłumaczy swoją decyzję przede wszystkim obawami przed terroryzmem. W pierwszym po objęciu urzędu wywiadzie z telewizją ABC wspomniał o zamachach z 11 września 2001 r. oraz o strzelaninie w San Bernardino w 2015 r. Jednak za obydwoma tymi aktami stali zamachowcy z krajów nieobjętych zakazem wjazdu - Arabii Saudyjskiej, Libanu, Egiptu, Pakistanu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz jeden Amerykanin. Zakazem nie zostały objęte kraje, w których rodzina Trumpów ma interesy biznesowe - m.in. Arabia Saudyjska, Egipt, Turcja i ZEA.