Brexit: Słaby funt napędza ruch na Wyspy
Piotr Golianek
Po ponad dwóch miesiącach od referendum przewoźnicy działający na trasach do Wielkiej Brytanii jak np. British Airways, Emirates czy easyJet podsumowali, że odnotowany spadek ruchu jest do opanowania.
- Brexit to tylko jedna z wielu rzeczy, jakie się wydarzyły w gospodarce światowej. Są o wiele poważniejsze rzeczy, o które można się martwić - powiedział Tim Clark, prezes Emirates.
W wyniku referendum po 23 czerwca br. przewoźnicy odnotowali spadek letnich rezerwacji last-minute. Linie szacują jednak, że wkrótce powróci popyt na podróże służbowe.
- Zdecydowanie po głosowaniu odnotowaliśmy krótkoterminowy efekt Brexitu na nasz poziom sprzedaży, jednak w dalszej perspektywie nic się nie zmieniło - powiedziała Carolyn McCall, prezes linii easyJet. Dodała jednak: - Ta decyzja była jak trzęsienie ziemi dla kraju i nikt nie powinien jej bagatelizować.
Prezes Norwegiana, Bjoern Kjos uważa, że spadek kursu funta na rynku walutowym jako następstwo Brexitu uatrakcyjnił podróże do Wielkiej Brytanii poprzez to, że dla zagranicznych turystów są one teraz tańsze. Wynagrodziło to słabszy popyt ze strony Brytyjczyków, dla których wzrosły koszty zagranicznych podróży.
- Odnotowaliśmy wzrost zainteresowania lotami do Wielkiej Brytanii - dodał Kjos.
Według analiz IATA słabszy funt może częściowo skompensować spadek ruchu wylotowego z Wielkiej Brytanii. Jednak nie wystarczy to do całkowitego wyrównania spadków, bo ruch przylotowy na Wyspy to tylko ok. jedna trzecia całości. Według IATA Wielka Brytania musi liczyć się ze spadkiem liczby pasażerów o 3-5 proc.
gość
pcharasz
marcowy