Ryanair kontra Google. Poszło o ceny biletów
Irlandzka linia już od jakiegoś czasu narzekała na portal eDreams, który rzekomo sprzedaje bilety Ryanair po zawyżonych cenach. Ryanair uważa, że poprzez podobną szatę graficzną i prezentację oferty strona ta wprowadza klientów w błąd. Pasażerowie uważają, że kupują bilety bezpośrednio od Ryanaira, podczas gdy w rzeczywistości za nie przepłacają.
Teraz wzrok lotniczego potentata jest zwrócony na Google'a, które rzekomo promuje strony internetowe takie jak eDreams oraz ich spółkę-córkę Opodo. Niezadowolenie taniego przewoźnika budzą także treści reklamowe rozpowszechniane przez samego Google'a.
Linia twierdzi, że otrzymała tysiące skarg od klientów, dlatego też oskarżyła Google o wprowadzanie w błąd i naruszenie kodeksu postępowania. Michael O'Leary powiedział, że przekazał te skargi mailem bezpośrednio do Erica Schmidta, szefa Google'a, ale nie uzyskał odpowiedzi.
O'Leary nie kryje oburzenia, że eDreams reklamuje nieistniejące taryfy lotnicze przy użyciu adresu internetowego, który zawiera nazwę i wykorzystuje markę Ryanaira. W badaniu przeprowadzonym w imieniu przewoźnika aż 82 proc. uważa, że jest to oficjalna strona Ryanaira.
Ryanair twierdzi także, że tematem rozmów są także dodatkowe opłaty pobierane przez eDreams. Według linii eDreams pomijaja także niektóre dane kontaktowe i wybór płatnego bagażu.
Niedawne orzeczenie sądowe w Niemczech spowodowało, że eDreams usunęło słowo Ryanair z niemieckiej nazwy domeny.
Kenny Jacobs, dyrektor marketingu w Ryanair powiedział, że przewoźnik nie miał wyboru do podjęcia działań przeciwko Google i eDreams. Nazwa domeny, marka i projekt strony były w jego ocenie celowym działaniem zmierzającym do wprowadzenia klientów w błąd.
- Nasze wielokrotne wezwania do zwiększenia przejrzystości w reklamach Google i w samym Google, będące w zgodzie z ich własnym kodeksem postępowania, zostały bezczelnie zignorowane, dlatego w celu zapobieżenia wprowadzenia tysięcy konsumentów w błąd przez wyszukiwarkę Google wszczęliśmy postępowanie do sądu. Nie mamy problemów z płatnymi reklamami w Google, ale oczekujemy, że firma będzie nas reklamować w sposób uczciwy i przejrzysty - dodał Jacobs.
- Zrobiliśmy wiele złych rzeczy w przeszłości, ale nigdy nie popełniliśmy żadnego oszustwa - dopowiedział O'Leary.
Prezes Ryanaira stwierdził, że działanie eDreams nie zaszkodziło linii finansowo, a ruch prawny był podyktowany przede wszystkim troską o klientów i reputację marki.
Także easyJet, druga największa niskokosztowa linia lotnicza w Europie, wielokrotnie składała skargi na eDreams i ostrzegła, że pasażerowie, którzy dokonują rezerwacji na stronach internetowych innych firm mogą nie zostać poprawnie zarejestrowani. Przewoźnik uważa, że przyczyniło się to do trudności napotkanych w zeszłym miesiącu przez pasażerów w Szarm el-Szejk , którzy nie zostali powiadomieni przez linię lotniczą.
- Sprawa sądowa przeciwko Google i eDreams dopiero co została złożona, więc niewiele możemy powiedzieć w tej chwili poza tym, że całkowicie nie zgadzamy się z tym co mówi Ryanair - powiedział rzecznik prasowy firmy eDreams.
Do tej pory Google w żaden sposób nie ustosunkowało się do skargi Ryanaira.
fot. Ryanair