Oblatywacz: Alitalią do Bari

5 września 2015 11:43
7 komentarzy
Alitalia od lat nie cieszy się dobrą reputacją, zwłaszcza jeśli mowa o serwisie i obsłudze podróżnych. Po trzech latach, odkąd pierwszy raz redaktor Pasazer.com Mirosław Pachowicz leciał tą linią niewiele się zmieniło. A jeśli już - to w naszej opinii - na gorsze.
Reklama

Pasazer.com sprawdził włoską linię na łącznie czterech odcinkach: dwóch między Warszawą a Włochami (Rzymem i Mediolanem) oraz dwóch krajowych. Wszystkie podróże odbyły się w klasie ekonomicznej i nie obyły się bez niespodziewanych wydarzeń, z którymi przedstawiciele spółki zupełnie sobie nie poradzili.

Aby dostać się do Bari niezbędna była przesiadka na lotnisku Rzym-Fiumicino. Z Warszawy polecieliśmy samolotem airbus A320 o znakach rejestracyjnych EI-IKU. Na krajowym odcinku we Włoszech gościliśmy na pokładzie airbusa A319 (I-BIKC).

Plan drogi powrotnej zakładał przesiadkę w Mediolanie-Linate. Na obydwu odcinkach: krajowym i międzynarodowym lecieliśmy na pokładzie airbusów A319 (odpowiednio: EI-IMJ oraz EI-IME).

Na wszystkich lotach było duże obłożenie - w granicach 95 proc. Samolot z Warszawy do Rzymu leciał nawet ze wszystkimi zajętymi fotelami klasy ekonomicznej. Ten rejs był także najdłuższy i trwał 2 godz. 20 min. Najszybciej dostaliśmy się do Bari - w ok. godzinę. Połączenia powrotne trwały odpowiednio: półtorej i dwie godziny.

Kilka słów o Alitalii

Alitalia to włoska narodowa linia lotnicza. Powstała w 1946 r. jako spółka państwowa. Na początku tego wieku popadła w duże kłopoty finansowe. Włoski rząd podjął decyzję o jej ratowaniu poprzez prywatyzację - technicznie w 2008 r. powstała nowa spółka Compagnia Aerea Italiana (CAI), która przejęła "starą" Alitalię oraz innego bankruta, linię AirOne. Głównymi inwestorami były duże włoskie przedsiębiorstwa powiązane z rządzącym wtedy Silvio Berlusconim (m.in. bank Intesa Sanpaolo, włoska poczta i bank UniCredit), ale zaangażował się też koncern AF-KLM. Od 2009 r. Alitalia należy do sojuszu SkyTeam.

Zmiany niewiele jednak dały. Od początku bieżącego dziesięciolecia przewoźnik boryka się z nieustającym problemami finansowymi. Doprowadziły one spółkę na skraj bankructwa w ubiegłym roku. Po długich negocjacjach, w sierpniu ub. r., znalazł się w końcu inwestor - linie Etihad Airways, które kupiły 49 proc. akcji Alitalii. Obecnie trwa proces rebrandingu marki. Wszelkie podejmowane działania mają doprowadzić do poprawy wizerunku i rentowności przewoźnika w 2017 r. Pierwsze efekty tych działań Pasazer.com prezentował w czerwcu.

Główną - i jedyną bazą linii - jest lotnisko Rzym-Fiumicino. Ostatnio linia rozbudowuje jednak siatkę połączeń z mediolańskich lotnisk - Malpensa (skąd wróciły loty transkontynentalne na Daleki Wschód) oraz Linate (skąd wzbogacono siatkę połączeń europejskich).


Z Polski linia oferuje bezpośrednie rejsy między Rzymem i Warszawą oraz Krakowem (loty do Małopolski zostaną jednak zawieszane na sezon zimowy 2015/2016) oraz Mediolanem-Linate a Lotniskiem Chopina (również wstrzymanym na okres zimowy).

Rezerwacja biletów

System rezerwacyjny Alitalii jest dość przyjazny, a jego obsługa - intuicyjna. Strona i cały proces zakupu przeprowadzony jest w języku polskim.


Proponowane połączenia wyświetlają się według czasu podróży, a nie cen. Ułatwieniem jest jednak wyróżnienie najtańszych opcji żółtym znacznikiem. Podczas procesu rezerwacji można dokupić szereg opcji (w zależności od taryfy). Można także wybrać posiłek oraz miejsca w samolocie. Wybór fotela nie jest jednak gwarantowany i mimo wcześniejszego wyboru, podczas odprawy okazało się, że nie został on przypisany ani do mnie, ani do osób, z którymi leciałem w małej grupie.

Ponadto strona przewoźnika często się zawiesza. Podczas procesu zakupu byłem kilka razy cofany o krok. Trzykrotnie błędy strony pojawiały się podczas płatności.

Z Warszawy do Włoch

Pasażerowie rozpoczynający rejs w Warszawie odprawiani są przy ostatniej "wyspie" w terminalu, oznaczonej jako E. Otwarte są cztery okienka: jedno dla podróżnych wyższych klas (lub posiadaczy kart SkyPriority) i trzy dla ekonomicznej (w tym jedno dla już odprawionych i tylko nadających bagaż).

Przy odprawie nie ma dużej kolejki, cały proces odbywał się sprawnie i szybko. Podobnie wejście na pokład: do samolotu jesteśmy wpuszczeni punktualnie przez rękaw. Obsługa informuje wprawdzie o kolejności, w jakiej zaprasza pasażerów, jednak w rzeczywistości odbywa się to dość dowolnie.

Po starcie w kierunku Italii mamy okazję przetestować serwis włoskiej linii. Jest on bardzo podobny na odcinkach krajowych i na rejsach europejskich. Standardowo pasażerowie otrzymują do wyboru napoje bezalkoholowe (jeszcze do niedawna można było wybrać także wino lub piwo) oraz przekąski w postaci słodkich ciasteczek lub krakersów. Zdecydowanie nie polecam kawy, której smak zawodzi szczególnie, gdy wiemy, jak bardzo z tego napoju słyną Włochy.

Samoloty, którymi podróżowałem nie zachwycały ani stanem czystości, ani stanem technicznym wnętrz. Kieszenie przed fotelami posklejane były gumą, na fotelu znalazłem okruchy (odcinek Rzym - Bari), a w toaletach panował bałagan.

Bardzo złe wrażenie wywarła na mnie maszyna, którą realizowano połączenie Bari - Mediolan: łączenia półek bagażowych pozaklejane były taśmą izolacyjną (która w wielu miejscach zwyczajnie odpadła), a wystające gdzieniegdzie uszczelki lepiły się od kurzu.

Wiele do życzenie pozostawia także zachowanie obsługi. Arogancja, z jaką personel pokładowy traktował pasażerów, przedrzeźnianie ich, niereagowanie na pytania bądź prośby nie pozostawiają dobrego wrażenia z podróży.

Przesiadki

W Rzymie-Fiumicino - hubie Alitalii - transfery zorganizowane są bardzo sprawnie, zwłaszcza na lotach w ramach strefy Schengen. Mimo iż z samolotu z Warszawy przewieziono nas do terminala autobusem, cały proces trwał krótko i szybko znaleźliśmy się w części B Terminala 3, gdzie ponad godzinę oczekiwaliśmy na lot do Bari. Lotnisko we włoskiej stolicy słynie jednak z częstego zmieniania wyjść - tak też stało się i w moim przypadku. Należy zatem być czujnym i śledzić tablice odlotów.

Gorzej sprawa wygląda w Mediolanie-Linate. Większość maszyn przylatujących z rejsów krajowych nie jest podstawianych pod rękawy. Pasażerowie z nich przewożeni są do terminalu autobusami. Następnie wysiadają przy hali odbioru bagażu, która nie jest połączona ze strefą sterylną. W związku z tym należy wyjść do części ogólnodostępnej i ponownie przejść kontrolę bezpieczeństwa. Tutaj znów napotkaliśmy na duże kolejki i dopiero dzięki wyrozumiałości współpasażerów udało się szybko przejść dalej.

Problemy przy powrocie

Najgorsze wrażenie Alitalia pozostawiła jednak w sytuacji kryzysowej, związanej z pożarem lotniska w Rzymie. Mimo że przez nie nie podróżowaliśmy, Włosi zupełnie nie poradzili sobie ze stresem i organizacją zadań.

Aby wyruszyć w drogę powrotną stawiliśmy się ok. dwóch godzin przed planowaną godziną na lotnisku w Bari. Przywitała nas długa kolejka i informacja o pożarze lotniska w Rzymie. Odetchnęliśmy z ulgą, bo przecież lecieliśmy do Warszawy przez Mediolan. Jak się po chwili jednak okazało - loty do obu miast były odprawiane tylko przy trzech, ale wspólnych okienkach, a automaty do odprawy nie działały. Dopiero po ponad półtoragodzinnym oczekiwaniu i awanturze, jaką wszczęła jakaś Włoszka obsługa lotniska wpadła na pomysł aby odprawiać osoby lecące do Linate w dedykowanym stanowisku.

W strefie air-side znaleźliśmy się w efekcie tego zamieszania dopiero 10 min przed odlotem i od razu przeszliśmy do wskazanego na kartach pokładowych wyjścia. Stąd przeszliśmy na pokład samolotu rękawem.

Podsumowanie

Serwis Alitalii na rejsach europejskich i krajowych nie odbiega dużo od obecnych trendów w innych liniach ze Starego Kontynentu. Ograniczenie niemal do minimum poczęstunku na pokładzie nie jest zatem ani dziwne ani zaskakujące. Jest to raczej norma, do której jako pasażerowie powinniśmy się przyzwyczajać.

Duży niesmak pozostawia jednak wrażenie ogólnego bałaganu i dezorganizacji zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych. Oczywiście, można zrozumieć, że wydarzenia w Rzymie-Fiumicino, jakie były tłem mojej podróży powrotnej, są pewnym usprawiedliwieniem, jednak ze względu na czas jaki dzielił pożar od mojego wylotu oraz fakt, że zgodnie z planem w drogę powrotną udawałem się przez Mediolan działa już zdecydowanie na niekorzyść.

Najgorzej jednak z całej podróży zapamiętam niezbyt czyste samoloty (zwłaszcza ten lecący z Bari do Linate) oraz niezwykle arogancką i nieprzyjemną obsługę.

Pozostaje na koniec żywić nadzieję, że zmiany, jakie przyniesie nowy inwestor wyjdą Alitalii na plus. Liczę, że za kilka lat uda mi się zweryfikować swoje poglądy i zmyć nieprzyjemny obraz jaki pozostawiła po sobie moja niedawna podróż.

fot. Mirosław Pachowicz

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
gość_9a7ee 2015-09-06 11:03   
gość_9a7ee - Profil gość_9a7ee
Trochę nieaktualny artykul, chociażby dlatego, że Alitalia odprawa się już w strefie C, Pan Redaktor krytykuje chaos wywołany przez pozar na lotnisku w Rzymie (u nas na pewno takiego nie było jak ładować kapitan Wrona...) Mam wrażenie ze ktoś chyba leciał "za karę" i w bardzo złym humorze....
camilio 2015-09-05 20:07   
camilio - Profil camilio
Odnoszę wrażenie, że najpoważniejsze zastrzeżenie dotyczą nie przewoźnika, a obsługi lotniskowej...
usuniety 2015-09-05 20:04   
usuniety - Profil usuniety
" Arogancja, z jaką personel pokładowy traktował pasażerów, przedrzeźnianie ich, niereagowanie na pytania bądź prośby" Lecialy redaktory i zadawali ciagle durne pytania pewnie tez o tasme klejaca to zalodze juz sie pewnie nie chcialo reagowac. Latalem takze Alitalia i wrazenia mialem bardzo dobre. Mile, usmiechniete i kulturalne zalogi, samoloty (w moim przypadku E175) byly zawsze czyste. A obsluga lotniska to juz przeciez inna bajka. I od Alitalii nie zalezy tez w tak duzym stopniu jak zbudowane sa terminale.
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy