Bliżej Świata: Salzkammergut bez nart

28 listopada 2014 20:40
Położony na wschód od Salzburga region Salzkammergut słynie z ośrodków narciarskich. Ale zwłaszcza na początku i na końcu sezonu pogoda nie zawsze dopisuje - na szczęście w tej pełnej cesarskich kurortów części Austrii jest co zwiedzać nawet w deszczową aurę.
Reklama
Doświadczeni narciarze wiedzą o tym doskonale - jadąc na narty do Austrii, trzeba liczyć się z deszczem i niepogodą. Zwłaszcza w grudniowych początkach sezonu i w marcowo-kwietniowych ostatkach.


Ale można je wykorzystać w taki sposób, że wcale nie będziemy żałować straconych godzin na stoku.

Salzammergut to serce Austrii. Przynajmniej historyczne i geograficzne. Ten region, rozciągający się na pograniczu Kraju Salzburskiego, Górnej Austrii i Styrii nie jest może tętniącym życiem rajem dla imprezowiczów, ale bez desek na nogach można spędzić ciekawy dzień i zobaczyć miejsca, których przy innej okazji niemal na pewno nikt by nie odwiedził.


W uznaniu natury i historii tego regionu od 1997 r. znajduje się on na Światowej Liście Dziedzictwa UNESCO.


Zabezpieczyć się przed nudą w deszczowy dzień można się już w trakcie wyboru hotelu. Dobra lokalizacja to nie tylko łatwiejsze podróżowanie po Salzkammergut - to też znaczne oszczędności czasu i pieniędzy.


Kluczem do wyboru miejscowości powinna być linia kolejowa numer 206, czyli żelazny krwiobieg Salzkammergut. Trasa przecina cały region, rozpoczynając się na północy w Attnang-Puchheim. Tory biegną następnie na południe, by w Obertraun zakręcić na wschód do Stainach-Irdning. Po drodze linia zahacza o najciekawsze miejsca Salzkammergut, co dobrze widać na mapie (dość duży pdf).

Wąskie, kręte drogi utrudniają jazdę samochodem, na rower - zbyt daleko. Najlepiej zatem jeździć koleją, bo pociągi jeżdżą często, a dzięki korzystnym ofertom grupowym są też niedrogie.


Na dzień dobry zaczynamy od spaceru nad brzegiem Hallstattersee. Najlepiej w Obertraun, skąd nawet w deszczowy dzień dostrzeżemy na przeciwległym brzegu malownicze Hallstatt. Pomimo deszczu lub chmur otoczone stromymi górami wody tego długiego na 8 km jeziora mają w sobie coś mistycznego. Orzeźwiające powietrze, nawet, a może tym bardziej w deszczu, powinno nas obudzić.


Nieopodal Obertraun znajduje się kompleks jaskiń lodowych Dachsteinhoehlen.

Z Obertraun (stacja kolejowa Obertaun-Dachsteinhoehlen) jedziemy na północ. Niedługo, bo tylko 5 minut, do przystanku Hallstatt. Miasto jest położone po drugiej stronie jeziora, więc przy stacji kolejowej wsiadamy na prom "Stefanie".


Hallstatt samo w sobie to "must-go" dla turystów w regionie, a dopływając do niego od strony jeziora możemy podziwiać architekturę miasteczka z nieco innego kąta.

Hallstatt przed setkami lat było jednym z pierwszych ośrodków cywilizacji europejskiej. Malutka, niedostępna osada wciśnięta pomiędzy strome zbocza gór i jezioro jeszcze przed naszą erą wzbogaciła się na wydobyciu i handlu solą, wówczas znacznie bardziej wartościową niż dziś. Znaczenie Hallstatt jako ośrodka handlu było tak duże, że historycy okres od 800 do 450 r. p.n.e. nazywają "hallstattańską epoką żelaza".


Sól miasto nie tylko wzbogaciła, ale i - dużo później - rozsławiła. To właśnie w Hallstatt znaleziono "Człowieka z soli", czyli doskonale zakonserwowane w soli zwłoki. Odkrycia dokonano już w 1762 r., a dziś "Człowiek z soli" jest elementem ekspozycji w nieczynnej już, położonej paręset metrów nad miastem kopalni soli.

Miasto potem wprawdzie podupadło, ale w epoce romantyzmu znów rozkwitło. W połowie XIX wieku stało się popularnym kurortem, który odwiedzał m.in. cesarz Franciszek Józef. Dziś jest tak popularne wśród turystów, że by je chronić zakazano ruchu samochodowego, a kilka lat temu Chińczycy postanowili je skopiować i wybudowali kiczowatą replikę Halstatt w prowincji Guangdong (usypali nawet góry i obsadzili je udającymi choinki palmami).


Jedną z atrakcji Hallstatt (tej akurat Chińczycy nie skopiowali) jest kaplica czaszek - kreatywne rozwiązanie problemu braku miejsca na lokalnym cmentarzu.

Po kilku godzinach wracamy promem na stację Hallstatt i dalej jedziemy na północ. Następny przystanek to kurort Bad Ischl, 15-tysięczne, jedno z większych w Salzkammergut miast. W dziewiętnastym wieku leczyli się i tworzyli tu m.in. Lehar i Girardi, a także królowa Sofia.


Tu poczęty został Franciszek Józef, który potem przez 60 lat z okładem co roku przyjeżdżał do letniej willi cesarskiej w Bad Ischl. Tu zastały go wieści o zamachu na arcyksięcia Ferdynanda, więc w 1914 r. Bad Ischl przeszło do historii jako miejsce, gdzie cesarz Austro-Węgier podpisał deklarację wojny z Serbią, tym samym rozpoczynając I wojnę światową.


Kolejny odcinek w kierunku północnym to jazda w stronę Attnang i Linzu brzegiem Traunsee, najgłębszego jeziora w Austrii. W Traunkirchen można zatrzymać się i przespacerować brzegiem jeziora.


Na północnym końcu Traunsee leży Gmunden. Samo w sobie jest umiarkowanie ciekawe, choć latem promenada i marina czynią z niego dość elitarne i snobistyczne miasto.


Ale jedna z kamienic w historycznym centrum miasta skrywa skarb, unikat na skalę światową. Muzeum... toalet. Kilkadziesiąt eksponatów - od drewnianego wychodka i proste sracze przez prywatną ubikację cesarza Franciszka Józefa po pięknie zdobione porcelanowe muszle klozetowe i bidety.


Na koniec dnia można jeszcze wrócić na południe do koszmarnie nijakiego Bad Aussee, które poza średnio imponującym domem zdrojowym (Kurhaus) wyróżnia się też tym, że jest położone dokładnie w geograficznym centrum Austrii.


Choć może Bad Aussee to kiepski pomysł na koniec dnia podróży po Salzkammergut. To mdłe miasto nie pasuje do poza tym urokliwego regionu - może nie wartego podróży samej w sobie, ale na pewno zapewniającego atrakcje na jeden deszczowy dzień, w którym nie da się jeździć na nartach. A możliwości białego szaleństwa (a latem jazdy na rowerze i wędrówek) są tu niemal nieograniczone.


Informacje praktyczne

Położenie i dojazd: Hallstatt i Gmunden znajdują się po ok. 60 km na południowy-wschód i wschód od Salzburga. Do regionu można dotrzeć pociągiem z Salzburga i Linzu. Miasta te nie mają bezpośrednich połączeń lotniczych z Polską - konieczny jest lot z przesiadką przez Wiedeń lub jeden z hubów Lufthansy.
Język: Niemiecki, ale w większości miejsc bez problemu można dogadać się po angielsku.
Waluta: Euro. 1 EUR = ok. 4,2 zł.
Transport na miejscu: Najlepiej pociągami. Dzięki kolejowej ofercie "Einfach-Raus-Ticket" to po prostu najtańszy sposób. Za dobowy bilet dla dwóch do pięciu osób płacimy tylko 35 euro (łącznie, czyli dla trójki to nieco ponad 11 euro na głowę, dla pięcioosobowej grupy tylko 7 euro) i możemy jeździć wszystkimi pociągami regionalnymi w dowolnym kierunku. Pociągi jeżdżą po regionie często, mniej więcej co godzinę, od 5 do 22. Miejsca jest dużo, pociągi są czyste i bardzo punktualne. Pociągi Regional zatrzymują się na wszystkich przystankach, Regional Express pomijają najmniejsze. W Gmuden za przejazd ze stacji kolejowej do miasta archaicznym tramwajem płaci się 2 euro (bilet powrotny). W Hallstatt bilet promowy kosztuje 4,80 za rejs w obydwie strony ze stacji kolejowej.

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy