Dron Airbusa ustanowił nowy rekord czasu lotu

Zephyr S w powietrzu spędził dokładnie 25 dni, 23 godziny oraz 57 minut. Tym samym bezzałogowy statek powietrzny pobił poprzedni rekord, wynoszący nieco ponad 14 dni, ustanowiony w 2010 r. przez maszynę Zephyr 7, wcześniejszy model projektu, który ówcześnie został opracowany przez brytyjską firmę QinetiQ. W roku 2013 firma QinetiQ sprzedała program Zephyr Airbusowi, który obecnie wytwarza statki powietrzne Zephyr S w fabryce w Farnborough w Wielkiej Brytanii. Już niedługo oprócz modelu S, w zakładzie produkcyjnym powstawać będą jeszcze większe maszyny, model T.

Zephyr S waży poniżej 75 kg i według zapewnień producenta, jest w stanie udźwignąć ładowność o masie pięciokrotnie przewyższającej jego masę własną. Bardzo pomocne w tym są skrzydła o rozpiętości 25 metrów, które zapewniają odpowiednią nośność, ale także powierzchnię do pozyskiwania energii, gdyż to na nich umieszczone są ogniwa fotowoltaiczne nowej generacji. Technologia ogniw słonecznych jest tak nowatorska, że Airbus nie chce udzielać na jej temat jakichkolwiek informacji. Podczas lipcowego otwarcia fabryki, skrzydła maszyn były szczelnie zasłonięte przed wzrokiem osób postronnych, przypomina The Economist.

Energia elektryczna zasila dwa silniki, które napędzają maszynę. Z uwagi na konieczność utrzymania niewielkiej wagi, na pokładzie Zephyr S nie znajdziemy podwozia, dlatego jego starty i muszą się odbywać z ramiom lub w ramiona grupy pracowników biegnących wokół maszyny.

“Zefiry” poruszają się w górnej warstwie atmosfery, stratosferze, na wysokości 21 km nad ziemią. Są to wysokości powyżej obszarów, w których występują warunki pogodowe, powietrzne prądy strumieniowe czy odbywa się komercyjny ruch lotniczy. Jak przypomina Airbus, wysokość ta była osiągalna dla niewielu samolotów, takich jak Concorde, U2 czy SR-71 Blackbird.

Nocą, gdy niedostępna jest energia słoneczna i maszyna musi w pełni polegać na zasilaniu z baterii, Zephyr S dokonuje kontrolowanego zniżania na wysokość 16,7 km, która wciąż pozwala na ominięcie niekorzystnej pogody lub ruchu lotniczego.

Znaczna wysokość, na której operuje Zephyr oraz długi czas pracy powoduje, że tego typu urządzenia nazywane są “pseudo-satelitami”. Jest to też nazwa, którą oficjalnie stosuje Airbus do desygnacji programu - Zephyr S HAPS (High Altitude Pseudo-Satellite).

"Niezupełnie samolot i niezupełnie satelita, ale korzystając z aspektów obu typu urządzeń, Zephyr może utrzymywać się nad obszarem niczym satelita i odznacza się elastycznością operacyjną bezzałogowych statków powietrznych (Unmanned Aerial Vehicle - UAV)" - wyjaśnia Airbus.

Zephyr S nie trafi na sprzedaż. Zamiast tego Airbus będzie wykonywał tymi urządzeniami usługi dla określonych klientów, wyjaśnia Nigel Chandler, szef sprzedaży w rozmowie z The Economist. Wśród potencjalnych zastosowań maszyny, europejski producent wymienia prowadzenie obserwacji powierzchni morza, wykrywanie pożarów lasów lub też bycie platformą, dzięki której do odbiorców docierałby sygnał telekomunikacyjny. To ostanie zastosowanie przed laty proponował Mark Zuckeberg, założyciel Facebooka, zapowiadając iż kierowana przez niego firma rozpatruje stworzenie tego typu dronów.

Co jest bardzo ważne, misja Zephyra mogłaby być przerwana w dowolnym momencie, a pseudo-satelita mógłby na przykład być skierowany nad obszar klęski żywiołowej. Operacja ta byłaby dużo tańsza i dużo łatwiejsza niż zmiana pozycji satelity na orbicie okołoziemskiej.

Start oraz lądowanie Zefira, który ustanowił rekord długości lotu, miały miejsce w Arizonie, jednak w przyszłości centrum operacyjnym programu Zephyr będzie baza w Wyndham w Zachodniej Australii. Miejsce to otoczone jest dużym obszarem przestrzeni powietrznej nieograniczonej zakazami lotów oraz odznacza się średnimi warunkami pogodowymi korzystnymi do starów i lądowań. W zależności od warunków, Zephyr S może pokonywać dziennie odległość od 1 do 2 tys. km, stąd też teoretycznie pojedyncza baza wystarczy by obsługiwać obszar całego świata. Mimo to tym klientom, którzy nie chcą czekać na to, aż Zephyr doleci o własnych siłach do wybranej lokalizacji, Airbus zaoferuje możliwość stworzenia przenośnych stacji startu dronów w dowolnym miejscu na świecie.

fot. Airbus