Kraków: Dźwig uniemożliwiał loty
Reklama
Przez kilka godzin w Krakowie nie wylądował dziś (4.07) żaden samolot. Na podejściu do pasa 07 prywatny inwestor postawił dźwig, który mógł zagrażać bezpieczeństwu lotów. Samoloty były kierowane do Katowic.
Według informacji podawanych przez portal Gazeta.pl, inwestor utrzymuje, że posiadał wszystkie niezbędne pozwolenia. Według Urszuli Podrazy, rzeczniczki krakowskiego portu, firma nie otrzymała jednak zgody Urzędu Lotnictwa Cywilnego, a dźwig był zbyt wysoki. Według informacji, do których dotarli krakowscy dziennikarze "Gazety", nadzór budowlany zgodził się na ramię dźwigu nieprzekraczające 250-260 m n.p.m.
Dźwig uniemożliwiał operacje lotnicze od ok. godziny 12. Około 15:30 krakowskie lotnisko poinformowało poprzez swój profil na portalu Facebook, że już przyjmuje samoloty. Dźwig znajdował się na podejściu do pasa 07. Choć lądowania odbywały się z przeciwnego kierunku (25), to konstrukcja mogła stwarzać zagrożenie np. przy odchodzeniu na drugi krąg. Według informacji METAR z godziny 15:30, na krakowskim lotnisku widzialność pozioma wynosiła 4 km, padał deszcz i było całkowite zachmurzenie.
Polskie Linie Lotnicze LOT w komunikacie prasowym informowały, że odwołano połączenia do Warszawy. Rejs do Frankfurtu wystartował z Katowic, tam też wylądował lecący do Krakowa samolot z Paryża.
- Pasażerom LOT-u, których rejsy zostały zakłócone z powodu zamknięcia lotniska w Krakowie, będą stopniowo zmieniane rezerwacje na alternatywne połączenia lub będą mogli skorzystać z transportu drogą naziemną - informował polski przewoźnik.
Według informacji Gazeta.pl, do godziny 15 do Katowic przekierowano 9 lotów, m.in. z Oslo i Dublina. Pasażerowie zostali następnie przewiezieni do Krakowa autobusami.
Dominik Sipiński
Według informacji podawanych przez portal Gazeta.pl, inwestor utrzymuje, że posiadał wszystkie niezbędne pozwolenia. Według Urszuli Podrazy, rzeczniczki krakowskiego portu, firma nie otrzymała jednak zgody Urzędu Lotnictwa Cywilnego, a dźwig był zbyt wysoki. Według informacji, do których dotarli krakowscy dziennikarze "Gazety", nadzór budowlany zgodził się na ramię dźwigu nieprzekraczające 250-260 m n.p.m.
Dźwig uniemożliwiał operacje lotnicze od ok. godziny 12. Około 15:30 krakowskie lotnisko poinformowało poprzez swój profil na portalu Facebook, że już przyjmuje samoloty. Dźwig znajdował się na podejściu do pasa 07. Choć lądowania odbywały się z przeciwnego kierunku (25), to konstrukcja mogła stwarzać zagrożenie np. przy odchodzeniu na drugi krąg. Według informacji METAR z godziny 15:30, na krakowskim lotnisku widzialność pozioma wynosiła 4 km, padał deszcz i było całkowite zachmurzenie.
Polskie Linie Lotnicze LOT w komunikacie prasowym informowały, że odwołano połączenia do Warszawy. Rejs do Frankfurtu wystartował z Katowic, tam też wylądował lecący do Krakowa samolot z Paryża.
- Pasażerom LOT-u, których rejsy zostały zakłócone z powodu zamknięcia lotniska w Krakowie, będą stopniowo zmieniane rezerwacje na alternatywne połączenia lub będą mogli skorzystać z transportu drogą naziemną - informował polski przewoźnik.
Według informacji Gazeta.pl, do godziny 15 do Katowic przekierowano 9 lotów, m.in. z Oslo i Dublina. Pasażerowie zostali następnie przewiezieni do Krakowa autobusami.
Dominik Sipiński