Aerofłot wściekły na Szeremetiewo
Reklama
Dziesiątki lotów rosyjskich linii Aerofłot zostało opóźnionych po tym, jak bez uprzedzenia zamknięto jeden z pasów lotniska Moskwa-Szeremetiewo z uwagi na konieczną naprawę. Przewoźnik domaga się dymisji władz portu lotniczego. O sprawie informuje dzisiejsze wydanie "The Moscow Times".
Władze drugiego największego moskiewskiego portu lotniczego i głównej bazy Aerofłotu odpierają zarzuty. Według nich informacje o naprawach, które rozpoczęły się 1 października i potrwają przez 2 tygodnie, były przekazywane przewoźnikom z wyprzedzeniem.
To nie pierwszy spór pomiędzy lotniskiem i przewoźnikiem, dwoma państwowymi firmami. W ubiegłym miesiącu Aerofłot groził, że pozwie Szeremetiewo do sądu za przerwy w dostawie prądu.
Według komunikatu Aerofłotu 76 lotów było opóźnionych od 16 minut do siedmiu godzin tylko w poniedziałek. Kolejne spóźnienia notowano we wtorek. Całkowitą winą za to przewoźnik obarcza port lotniczy, który wiedząc o planowanym zamknięciu pasa zaakceptował rozkład lotów linii.
- Polityka Michaiła Wasilenki, szefa lotniska, wobec Aerofłotu - narodowego przewoźnika i głównego użytkownika portu - jest całkowicie destruktywna - czytamy w oświadczeniu rosyjskiej linii.
Na lotnisku Szeremetiewo zamknięty został krótszy z dwóch pasów startowych. Opóźnienia dotyczą przede wszystkim lotów krajowych i regionalnych.
Port lotniczy oficjalnie odparł zarzuty Aerofłotu, mówiąc, że opóźnienia bezpośrednio związane z zamknięciem pasa startowego nie przekraczały dziewięciu minut.
Dominik Sipiński
Fot. Piotr Bożyk
Dominik Sipiński
Fot. Piotr Bożyk