Ryanair wyrzucił pasażerkę z samolotu

spotter10 tak jak napisał gość o świetle. jeśli przekroczysz prędkość o 10 czy 20 km też dostajesz mandat. a agenci muszą przestrzegać polityki linii, bo są za to rozliczani. czemu jedna, bo jedna to może być reklamówka, a może być plecak, a może być regularna walizka - więc co by nie musieć dyskutować ani agent, ani CC pasażer ma mieć 1 szt.

ssak generalnie dobrze opisałem moją tamtą sytuację. Nie miałem ani czasu ani chęci użerania się z Wizz'em o jakieś odszkodowania czy coś. Cieszyłem się tylko, że lecę i że jakoś dotrę. A wracając do bagażu podręcznego. Gosciu_a2f61 -> masz rację, że pasażerowie często nie czytają informacji a później wielkie zdziwienie. I jeżeli faktycznie taszczą dwie torby po 20kg a później mają pretensje, to tylko ich wina. Ale z drugiej strony mierzenie bagażu podręcznego co do milimetra i ważenia co do 0,1kg jest dla mnie przegięciem. Czasami siedząc na lotnisku widzę, jak są sprawdzani pasażerowie lecący W6 lub FR i nie wiem cz się śmiać czy płakać. Mają kabinówkę plus jakąś siatkę z zakupami. To już jest za dużo i nie wolno, bo dwie sztuki. Gdy siatki chowają do kabinówkek, już jest ok. Sorry, czy to nie jest chore? Bagaż ten sam i waży tyle samo! A co do samego waszego wykształcenia - nikt nie twierdzi, że są to osoby nie wykształcone. Ale z moich obserwacji (a czasami czekając na lotniskach mogę poobserwować trochę załogi) większości z tych osób coś się w głowach pomieszało. Wydaje im się, że są kimś specjalnym i się wywyższają. Ostatnio taka jedna szła dumnym krokiem, potrąciła jakiegoś pasażera i nawet nie burknęła "przepraszam". Kultura osobista czasami naprawdę u nich szwankuje. I wydaje mi sie, że zapomnieliście, że tak naprawdę 95% waszej pracy to jest bycie tylko i wyłącznie kelnerką i sprzedawcą. A takie osoby przede wszystkim powinny być kulturalne. Co z tego że w samolocie?

Przepisy w kodeksie ruchu drogowego stoi: czerwone swiatlo znaczy stoj. I koniec kropka. Nikt nie dyskutuje gdy zlamie ta zasade. w ryanairze zasada glosi jedem bagaz na łeb. Koniec kropka. Nawet na glupiej karcie pokladoqej jest napisane jak dla slepych i wyrysowane sa wymiary dozowlonego bagazu. Trzeba byc kretynem zeby znac opinie o ryanairze, dostac 100 maili przed wylotem z informacja ze mozna miec tylko jedna sztuke bagazu, na lotniskach wszedzie oblepione plakaty "1 bag allowed for person", a na koncu cisnie sie ma poklad z dwoma walizkami po 20 kg. pracuje w ryanairze jako cabin crew i na codzien mam przynjamniej 100 "mniej rozgarnietych" pasazerow ktorzy nie potrafia czytac ze zrozumieniem a potem skacza krzycza a jak juz padnie pytanie "wiesz kim ja jestem" to boki zrywac. Kolego SSAK: glupawo usmiechasz sie zapewne Ty gdy te panienki do Ciebie mowia po angielsku a Ty nic nie kumasz. Te glupawe panienki pracujace chociazby na mojej bazie sa bardziej wyksztalcone niz 75% polskiego narodu.

To naprawdę zależy na kogo sie trafi. Nie jest to kwestia specyficzna dla danego przewoźnika.

ssak: za 40zł mogę polecieć z Niemiec do Polski i z powrotem low costem, albo za 400zł lufthansą. I ląduję na na takiej prowincji jak Poznań, Wrocław, Gdańsk, czy Katowice i wierz mi, że mnie to jak najbardziej zadawala;) I wierz mi, nie każdy mieszka w Warszawie z której może sobie lecieć bezpośrednio tradycyjną linią gdzie chce, a latanie z przesiadkami jest po pierwsze drogie, a po drugie dużo dłuższe niż lot low costem.

humbak: spotter10 może według Ciebie i dał dupy dopłacając do biznesu, ale z doświadczenia wiem, jak ciężko jest uzyskać cokolwiek od tzw. tanich linii (pół biedy gdy był to W6, od FR co najwyżej kopa w d... możesz dostać) i gdy człowiekowi zależy na czasie, ma coś do załatwienia i nie ma ani chęci, ani czasu na użeranie się z głupawo uśmiechającymi się panienkami rozkładającymi ręce, to woli dopłacić do biznesu, byle tylko załatwić to, co do ma do załatwienia, a nie czekać na dopust boży.
Nie na darmo poza nielicznymi wyjątkami pasażerowie biznesowi mają korporacyjne zakazy latania tanimi liniami (mówię o prawdziwych dużych firmach,a nie lokalnych biznesikach Polaków), bo w przypadku obsuwy tanie linie nie zapewnią alternatyw, a linie tradycyjne owszem. I w tym sensie trudno mówić o niezawodności tanich linii.

gosc_a9097 Dopuść do siebie prawdę, że są ludzie, którzy nie mają ochoty na polowanie na okazje promocyjne na pół roku przed wylotem, bo mają ambicję polecieć gdziekolwiek za 40 złotych w jednej koszuli. Jeśli chcę polecieć tam gdzie mam ochotę, a nie gdzie linia zrobi promocję, jeśli chcę wziąć bagaż jak normalny człowiek na tydzień czy dwa, wreszcie jeśli nie mam życzenia jechać godzinę czy dwie od lotniska, które z miejsce docelowym ma wspólny tylko kawałek nazwy, bo leży 100 km od niego, to wolę linie tradycyjne. Ty do tych swoich rzekomych 40 złotych musisz doliczyć koszty dojazdu z lotniska w zadupiewie górnym, koszt bagażu (ostatnio także podręcznego), a kto wie, może niedługo i opłatę toaletową za siku na pokładzie. No, chyba, że latasz tylko po to by oglądać lotniskowe baraki, ale tu już pozwól, że każdy będzie osiągał przyjemność z tego co lubi, a nie koniecznie naśladował Ciebie.
I last but not least - gdzież to w obie strony możesz polecieć za 40 złotych gdzie liniami tradycyjnymi dolecisz za 400?

Skąd określenie o bydlęcym traktowaniu? Może właśnie stąd, że wsiadanie do samolotów większości low-costów odbywa się jak przepędzanie bydła do rzeźni.... Ale jak widać, tzw. low-costy i tu już zaczeły optymalizować zyski, tylko czym wtedy będą się różnić od IATA? Tym, że w economy za szklankę wody trzeba płacić? Wszak już nawet klasa pseudo-biznes w low-costach zaczyna się pojawiać (wolny środkowy fotel, zamawiane wcześniej menu), więc co to za low costy, które po podliczeniu wszystkich opłat zaczynają często wychodzić drożej niż tradycyjne linie?

humbak - każdy ma własne statystyki, ale one mają to do siebie, że są całkowicie niereprezentatywne i nieobiektywne. Na podstawie prywatnych statystyk mógłbym też stwierdzić, że low costy są super, bo siedziałem w 1 rzędzie, bo było planowo, bo było tanio, bo kanapka za 4 euro była warta swojej ceny. Ale wiem, że widziałem tylko malutki wycinek rzeczywistości, pomijając już, że widziałem sceny jak z wyprzedaży amerykańskich gdy otwarto gate i ruszyła orda zdobywać najlepsze miejsca. Zaiste, wspaniały sposób podróżowania, godny naśladownictwa.

humbak - znów widzę, że gdy mowa o porównywaniu ze średnią statystyczną linii IATA to tylko o Locie. A co do niezawodności Ryanaira jakoś nie mam przekonania. Nie przypominam sobie, aby samolot nawet Lotu musiał awaryjnie lądować, bo pilot bał się, że zabraknie mu paliwa do portu docelowego. Albo żeby odlot samolotu opóźnił się z powodu awarii o kilkanaście godzin, a pasażerowie musieli czekać. Jakoś linie IATA w takiej sytuacji są w stanie przebukować pasażerów na loty alternatywne, a czy Ryanair zrobi w takiej sytuacji coś oprócz pokazania wyprostowanego palca? (zwłaszcza gdy lata tylko raz dziennie lub raz na tydzień)

spotter10: A widzisz, gdybyś znał swoje prawa pasażera, to byś miał jakikolwiek rejs za darmo...

PS. Paderborn

Nie, nie dałem dupy. Bo zaoferowali mi lot do Padernborn (sorry, myślałem wcześniej że przez dwa "a") i albo mogłem zrezygnować, albo dokonać zwrotu biletu. Ani jedno ani drugie mnie kompletnie nie interesowało. Więc już wolałem dopłacić. 400 pln za bilet w dwie strony u tradycyjnych? Przezcież to taniocha :) Qrcze, chciałbym żeby codziennie były takie ceny.

spotter10: Jeżeli musiałeś zapłacic za zmiane rezerwacji z DTM do LBC z perturbacjami z winy przewoźnika, to zwyczajnie dałeś dupy.

Fajnie tak z choinki się urwać. Sam parę razy miałem sytuacje, że Lufa robiła offload bagażu, bo wiatr, krótki pas i niestety, lecisz z tym co masz na sobie.

ssak: "Tradycyjni przewoźnicy są zdecydowanie bardziej niezawodni" To ciekawe, ale z moich własnych statystyk wynika coś kompletnie odwrotnego. Ryanair jest dużo bardziej niezawodna linią niż LOT.

ssak: "Poza tym klasycznym nie zdarza się wylecieć bez bagażu pasażerów tylko dlatego, że samolot za długo stoi na ziemi, a tanim owszem" Owszem. Szczególnie dotyczy to Alitalii! Hahahahahah

Zupełie nie rozumiem skąd to pochodzenie określenia "bydlęce traktowanie". Delikatnie zauważam, że sa na świecie krowy, które spedzają zycie w tak luksusowych warunkach, że nikt z tutejszych komentatorów nigdy nie miał i nie będzie miec takich luksusów. I mało kogo stac na wołowinę z tych "bydląt"...

ssak: tak, moje doświadczenia w lataniu tradycyjnymi liniami nie są wielkie, bo nie czuję potrzeby płacenia 400zł za przelot w dwie strony, kiedy mogę polecieć low costem za 40zł. No ale jeżeli ktoś chce płacić za to, że dadzą mu darmowy wafelek na pokładzie, to jego sprawa;)

gosc_da1ac Jeśli dla Ciebie każdy kto lata tylko klasycznymi liniami, a nie bydłowozami pana O'Learyego jest snobem, to współczuję kompleksów...